Reklama

Irakijczyk zatrzymany w ubiegłym roku pod granicą polsko – białoruską nie został deportowany. Awanturował się w samolocie

03/08/2022 15:37

Obywatel Iraku, zatrzymany w ubiegłym roku za nielegalne przekroczenie granicy z Białorusi do Polski, miał w miniony wtorek zostać deportowany do kraju swojego pochodzenia. Do deportacji jednak nie doszło, ponieważ mężczyzna awanturował się w samolocie do tego stopnia, że funkcjonariusze Straży Granicznej musieli wyprowadzić Irakijczyka z samolotu na prośbę kapitana statku. Tymczasem aktywiści wraz z mediami podającymi często białoruską propagandę, przekazują inny przebieg zdarzeń.

Straż Graniczna po raz kolejny musiała prostować nieprawdziwe informacje, które najpierw przekazali jak zwykle aktywiści, a następnie wszystko zostało przekazane na łamach mediów, które bardzo często przekazywały białoruską propagandę, zbieżną najczęściej z historyjkami aktywistów, zamiast zapytać o prawdziwy przebieg wypadków polskie służby i dopiero później poinformować opinię publiczną o sytuacji.

Chodzi o to, że aktywiści przekazali, że Irakijczyk zatrzymany przez Straż Graniczną w ubiegłym roku za nielegalne przekroczenie granicy z Białorusi do Polski, nie został deportowany, ponieważ zainterweniował kapitan samolotu, który miał wręcz zablokować deportację mężczyzny. Pojawiły się przy tym informacje, że mężczyzna miał w swoim kraju być zagrożony pozbawieniem życia za działalność polityczną.

- Udało się zapobiec deportacji chłopaka, ponieważ pilot odmówił przyjęcia go na pokład samolotu. To była odwaga tego kapitana i jego świadomość obywatelska. Skorzystał ze swoich praw, bo piloci mają taką możliwość, odmówienia udziału w deportacji. Mam nadzieję, że dzisiaj wydarzy się to samo, liczę na kręgosłup moralny pilotów. Może służba mundurowa będzie w stanie obronić swój honor. Być może również pasażerowie będą mogli się ująć za chłopakiem i odmówić przelotu z osobą, która doświadcza przemocy ze strony tego kraju – przekazała radiu TOK FM aktywistka Joanna Sarnecka.

Wczoraj miała odbyć się deportacja 30-letniego Irakijczyka, który otrzymał decyzję zobowiązującą go do powrotu. Nie został mu przyznany status uchodźcy przez Szefa #UdSC, a organ odwoławczy utrzymał tę decyzję w mocy. Decyzja powrotowa nie została zrealizowana wczoraj z uwagi na agresywne zachowanie Irakijczyka na pokładzie samolotu. Funkcjonariusze SG wyprowadzili Irakijczyka z samolotu na prośbę kapitana statku ponieważ istniało wg. niego uzasadnione ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa lotu. Przedstawiciele jednej ze stacji radiowych pisali, że dziś ma się odbyć kolejna deportacja i insynuowali, że kapitan odmówił wpuszczenia cudzoziemca na pokład. Nie skontaktowali się ze Strażą Graniczną, aby te informacje zweryfikować i ustalić prawdziwe powody decyzji kapitana. Wspólnie z aktywistami nadal przekazują niesprawdzone informacje i wprowadzają w błąd słuchaczy. Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Deportacja dziś w ogóle nie była planowana” – to już wyjaśnienia Straży Granicznej, która kolejny raz zatytułowała swój komunikat hasztagiem #StopDezinformacji.

Irakijczyk po zatrzymaniu przez Straż Graniczną w ubiegłym roku za nielegalne przekroczenie granicy z Białorusi do Polski, decyzją administracyjną został umieszczony w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców. Jego sprawą zajmował się Urząd do Spraw Cudzoziemców, który zbadał dokładnie sytuację mężczyzny i nie znalazł powodów do przyznania mu ochrony międzynarodowej. Taką samą decyzję podjęła Rada do Spraw Uchodźców, jako organ odwoławczy, która pracuje w trzyosobowych składach orzekających. Sytuacja musiała być zatem dogłębnie zbadana, skoro zapadła decyzja o nieprzyznaniu ochrony i w konsekwencji o deportacji obywatela Iraku.

Przypominamy, że obywatele Iraku, którzy przybyli na Białoruś, a później próbowali się przedostać do Polski, sami podjęli decyzję o wyjeździe do państwa, które sami sobie wybrali jako bezpieczny. Praktycznie wszyscy obywatele Iraku, którzy trafili w ubiegłym roku na Białoruś, mieli ważne białoruskie turystyczne wizy pobytowe. I nie jest znany ani jeden przypadek, aby jakikolwiek obywatel Iraku korzystał z pomocy polskiej placówki konsularnej, aby móc wjechać do Polski na wizie humanitarnej. Tak jak każdego dnia robią to dziesiątki obywateli Białorusi i tysiące obywateli Ukrainy.

Tym bardziej, że w ubiegłym roku obywatele Iraku, ale także innych państw, którzy na wizach turystycznych przyjechali na Białoruś, mieli wiele dni na to, aby skorzystać z pomocy choćby polskiej placówki konsularnej działającej w Mińsku lub w Grodnie, ponieważ mieli możliwość swobodnego przemieszczania się po Białorusi. Dopiero kiedy przewożeni byli – na własne zresztą życzenie – przez służby białoruskie pod polską granicę, nie byli przepuszczani z powrotem do stolicy kraju, czy też do innych miast. Choć i tu zdarzały się różne sytuacje.

Z informacji uzyskanych przez dziennikarzy Biełsatu wynika, że w przygranicznych wsiach i miasteczkach obwodu grodzieńskiego coraz częściej widuje się grupy mężczyzn wyglądających na mieszkańców Bliskiego Wschodu. Niedawno zaobserwowano pojawienie się takich grup w położonej jeszcze dalej na wschód od Grodna, Oszmianie. Miejscowych twierdzą, że ich napływ zaczął się w lipcu. Według informatorów przyjezdni zachowują się zupełnie swobodnie, nie ukrywają się, zachodzą do lokalnych sklepów. Są dobrze ubrani, trafiają się wśród nich studenci zagraniczni, którzy studiowali na mińskich uniwersytetach, w szczególności na mińskiej politechnice. Straż graniczna w żaden sposób nie reaguje na ich obecność w strefie przygranicznej” – podawała w ubiegłym roku w sierpniu Telewizja Biełsat, której dziennikarze przecież byli na miejscu i obserwowali sytuację.

Tylko, że tego rodzaju informacje nie chciały być rozumiane, albo widziane przez aktywistów i część mediów w Polsce. Jak widać do chwili obecnej nie są w stanie zrozumieć, że sytuację cudzoziemców, którzy przedostali się nielegalnie do Polski, są badane przez organy państwa do tego uprawnione. Sytuacja rzeczonego Irakijczyka była badana przez urzędników z Urzędu do Spraw Cudzoziemców oraz organ odwoławczy. Byłoby więc karkołomnym uznanie, że wszyscy się pomylili, a rację mają aktywiści, którym jak już wielokrotnie można było się przekonać, wystarczy przekazać dowolną historyjkę, a dają jej wiarę. Tymczasem polskie instytucje weryfikują dokumenty cudzoziemców i kontaktują się w celu ustalenia stanu faktycznego danego cudzoziemca ze służbami państwa jego pochodzenia.

(Cezarion/ Foto: podlaska.policja.gov.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do