
Dwie godziny zabrali mi z reszty mojego życia radni Koalicji Obywatelskiej oraz Polski 2050 razem z prezydentem Białegostoku. W sumie to nawet trochę mniej, bo w końcu wyłączyłam transmisję online z obrad nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, bo już słuchać się tego pierniczenia nie dało. Żeby nie powiedzieć mocniej. Bo po co w ogóle obradowali? Po nic. Kompletnie po nic.
Dla tych, którzy nie znają jeszcze, albo nie wiedzą o geniuszu obecnej kadencji Rady Miasta Białegostoku, w której większość posiada Koalicja Obywatelska do spółki obecnie z Polską 2050 wydzieloną z Koalicji Obywatelskiej, powiem krótko. Prawie każda sesja zaczyna się przyjęciem jakiegoś stanowiska w dowolnej sprawie, aby tylko walnąć w polski rząd. Znaczy, przepraszam… pisowski rząd. Bo przecież polski im przez gardło nie przejdzie. Przez papier też nie. I może człowiek jeszcze by tego słuchał, może by analizował, może nawet znalazł sens, gdyby nie fakt, że wszystkie stanowiska od pierwszego po ostatnie mają dla mieszkańców Białegostoku kompletnie zerowe znaczenie. Choć nie… wróć. Mieszkańcy płacą im za te wszystkie posiedzenia z tymi stanowiskami, które mają takie samo znaczenie i moc jak gadki wujka Władka do stryja Mietka o Gienku Bigosie. Poważnie.
Bo uchwały, które są podejmowane, niezależnie od tego, czy są mądre, czy głupie, znaczenie mają dla mieszkańców całego miasta lub wybranych dzielnic, grup zawodowych, albo innych grup społecznych. Stanowiska, choć by ich przyjęto tysiącami na jednej sesji Rady Miasta, nie mają żadnej mocy sprawczej, ani żadnego znaczenia. Wcześniej przecież nie ma w dowolnej sprawie jakichkolwiek konsultacji społecznych. Nic, zero. Po prostu jest jakaś tam wrzutka na sesję, ujadanie, napinanie się, a potem grzecznie rączki w górę i poszło. Następne leci.
Jedno z najbardziej idiotycznych stanowisk podjętych prawie rok temu dotyczyło obaw o rozpoczęcie roku szkolnego. Jak to wyglądało, znajdziecie na nagraniu: https://ddb24.pl/artykul/juz-raz-urzednicy-prezydenta/1089249. Bardzo polecam odtworzyć to nagranie zamieszczone na górze strony, bo w zasadzie pokazuje ono dobitnie na co tracony jest czas i pieniądze mieszkańców Białegostoku. O żadnym pożytku czy sensie mowy tu nie ma. Tak samo, jak w przypadku praktycznie wszystkich innych stanowisk, jakie Rada Miasta tej kadencji podjęła od początku swojego istnienia. Z jedną różnicą – za każde takie pierdzielenie zapłacili mieszkańcy – wysokością diet radnym.
Nie inaczej było ostatnio. Bo radni na wniosek prezydenta Tadeusza Truskolaskiego spotkali się znów. I to na sesji nadzwyczajnej. Czyli poza planowej, za które to posiedzenie zapłacimy im diety. I tylko po to, żeby znów przyjąć stanowiska, które nie mają znaczenia kompletnie dla nikogo. Bo takie stanowiska wiszą sobie tylko w internecie i zalegają w stosie papierów. I trwało to wszystko przez dwie godziny. To są właśnie te blisko dwie godziny mojego kompletnie zmarnowanego czasu.
Jakim cudem mam poważnie traktować radnych, którzy przyjmują projekt stanowiska przygotowanego przez prezydenta Białegostoku, jako swój, bez żadnych poprawek, nawet choćby zmiany przecinka? Do tego później, prowadząca to posiedzenie gwiazda, która tonem pełnym oburzenia mówiła, jak to trójpodział władzy w Polsce jest po to, żeby jedna władza drugą kontrolowała. I żeby było jeszcze śmieszniej, ta radna z racji swojej funkcji jest właśnie od kontroli prezydenta. Do tej pory skontrolowała go zero razy. Wiecie dlaczego? Bo pracuje w jednostce podległej prezydentowi Białegostoku i gdyby przestała wykonywać jego polecenia choćby o milimetr, to do roboty dojeżdżałaby do Bydgoszczy. A i to mam wątpliwości, czy znalazłaby tam robotę, bo prezydentem Bydgoszczy jest samorządowy kolega prezydenta Białegostoku.
To stanowisko w skrócie dotyczyło sprzeciwu wobec planowanych zmian w systemie oświaty. W stanowisku zaś znalazło się takie zdanie: „To próba odebrania społeczności lokalnej i szkolnej – nauczycielom, rodzicom wpływu na to, jak ma funkcjonować polska szkoła oraz oddania wszystkich decyzji urzędnikowi – kuratorowi oświaty”. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed 4 lat, kiedy to właśnie społeczności szkolnej prezydent odebrał całkowicie wpływ na to jak ma funkcjonować placówka oświatowa. Przeciwko decyzji prezydenta Truskolaskiego protestowali pracownicy i rodzice. Mocno i dobitnie. Z jakim efektem? No właśnie z takim, że nie mieli nic do gadania. Zainteresowanych odsyłam do tego materiału: https://ddb24.pl/artykul/jaki-bedzie-nowy-rok/268569. Serdecznie polecam, bo sprawę tę opisywały wszystkie lokalne media przez wiele dni, a nawet tygodnie.
Nie chcę nawet rozwijać innych podobnych tematów i tylko z obszaru oświaty, bo wówczas felieton musiałby być niemal jak książka. Ale już tylko ten jeden przykład pokazuje dobitnie z jaką szajbą i hipokryzją mamy w ogóle do czynienia. I tak samo było w przypadku drugiego z przyjętych stanowisk, zresztą na tej samej nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, za którą diety wszystkim radnym zapłacą z własnych kieszeni mieszkańcy Białegostoku.
Ono z kolei dotyczyło wezwania marszałka województwa i wojewody podlaskiego do natychmiastowego podjęcia rozmów z ratownikami medycznymi. Bo jak powszechnie wiadomo, wojewoda i marszałek ma taki wpływ na wysokość wynagrodzeń ratowników medycznych jak cała Unia Europejska na wysokość drzew w lasach Wietnamu. Kogo to obchodzi, że ratownicy medyczni negocjują cały czas z ministrem zdrowia oraz Narodowym Funduszem Zdrowia, a w samym Białymstoku nie ma obecnie problemów z obsadą karetek pogotowia. Wszystko jest zabezpieczone i póki co, nie grozi żadne załamanie systemu ratownictwa. To wszystko nie jest ważne, bo ważne, że marszałek pisowski i wojewoda też pisowski, to i stanowisko się znalazło. Równie dobrze radni mogliby wpaść na pomysł, żeby zaapelować do marszałka i wojewody o żyłki złota w rzece Białej, albo udostępnienie Centrum Kosmicznego na przylądku Canaveral dla kierowców miejskich autobusów.
Dlatego z tego miejsca powiem jedno. Jak już radni nie mają co robić, aby wyrwać parę złotych za posiedzenie, to niech przychodzą na sesję i choć kółka malują. Mogą to robić i kilka godzin. Mi jest wszystko jedno. Ale nie zawracajcie fujary ludziom, którzy z racji obowiązków zawodowych powinni wasze występy obserwować. Jak nie macie nic sensownego do powiedzenia, rysujcie te swoje kółka, trójkąty, albo dyskutujcie, że przedziałek na głowie jest lepszy po prawej a nie lewej stronie. Tylko dajcie wcześniej znać, żeby nie włączać transmisji i tego nie słuchać. Na koniec dodam, że jak pies nie ma co robić, to jaja liże. Smutna konstatacja zaś jest taka, że białostoccy radni Koalicji Obywatelskiej oraz Polski 2050 nie mieliby nawet co u siebie lizać.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie