
Włodzimierz Cimoszewicz ma odpowiadać za spowodowanie wypadku oraz oddalenie się z miejsca zdarzenia. Tego chce białostocka Prokuratura, która zgromadziła materiał dowodowy – w tym opinie biegłych – odnośnie wypadku do jakiego doszło w Hajnówce w maju ubiegłego roku. Jednak, aby obecny europoseł mógł odpowiadać karnie przed sądem, Parlament Europejski musi go najpierw pozbawić immunitetu.
- Na terenie Hajnówki miało miejsce zdarzenie drogowe z udziałem pojazdu osobowego marki VW Passat oraz roweru. Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do potrącenia na oznakowanym przejściu dla pieszych. Rowerem kierowała kobieta, lat 70. Kierowca – mężczyzna, lat 68. Uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Kobieta trafiła do szpitala. Policjanci obecnie wyjaśniają dokładny przebieg zdarzenia – przekazała 4 maja ubiegłego roku Edyta Wilczyńska z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Choć wtedy jeszcze Policja o tym nie informowała w komunikacie, to szybko ustalono personalia kierowcy. Okazał się nim być Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, który wówczas ubiegał się o mandat do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Europejskiej. Bardzo szybko ruszyło śledztwo w tej sprawie. Bo okazało się, że po spowodowaniu wypadku, kierowca po prostu odwiózł poszkodowaną kobietę do domu, a sam odjechał z miejsca zdarzenia – co w polskim prawie jest równoznaczne z ucieczką z miejsca zdarzenia.
Białostocka Prokuratura prowadząca tę sprawę ustaliła, że Włodzimierz Cimoszewicz tego dnia, przy dobrej pogodzie i widoczności, nie zachował szczególnej ostrożności, a potrącona kobieta doznała rozległych obrażeń, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej siedmiu dni. Zebrano w tej sprawie szeroki materiał dowodowy oraz opinie biegłych.
- Zdaniem biegłych, gdyby kierujący zareagował niezwłocznie i podjął gwałtowne hamowanie, miałby szanse na uniknięcie wypadku – wskazała Prokuratura Krajowa, która przekazała informacje w tej sprawie.
Oprócz tego, że reakcja kierowcy była niewłaściwa w momencie potrącenia kobiety, jak i późniejsze zachowanie polegające na ucieczce z miejsca zdarzenia, to w trakcie dochodzenia wyszło jeszcze na jaw, że auto, którym jechał wówczas Włodzimierz Cimoszewicz, nie miało ważnych badań technicznych. I to od ponad pół roku. Natomiast sam były premier krótko po ujawnieniu przez media, że to on był tym kierowcą, który potrącił starszą kobietę w dniu jej urodzin, wydał o świadczenie. Tłumaczył się w nim kiepskim samopoczuciem w związku z wykryciem u niego choroby nowotworowej dwa dni przed zdarzeniem.
Krótko później zdobył mandat posła do Parlamentu Europejskiego, zyskał immunitet, a wszelkie informacje na temat tej rzekomej choroby nowotworowej, która mogła spowodować jego roztargnienie w dniu wypadku, przepadły i nie wiadomo do tej pory nic więcej. Niemniej Prokuratura stawia teraz zarzuty i chce, aby Włodzimierz Cimoszewicz odpowiadał za swój czyn. Stąd też białostocka prokuratura okręgowa wystąpiła już do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Włodzimierza Cimoszewicza.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ Security & Defence Agenda)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie