Prezydencki projekt ustawy o frankowiczach zakładający przewalutowanie rat kredytu hipotecznego może kosztować banki nawet kilkadziesiąt miliardów złotych – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole. Komisja Nadzoru Finansowego ocenia teraz potencjalne skutki. W efekcie banki mogą zmniejszyć akcję kredytową. Ekspert zaznacza, że ustawa ze względu na przysporzenie majątkowe budzi wątpliwości konstytucyjne.
Zaproponowany przez Kancelarię Prezydenta projekt ustawy dotyczący kredytów walutowych przewiduje możliwość przeliczenia hipotecznego kredytu walutowego na złotówki po sprawiedliwym kursie, który zrównuje saldo zadłużenia kredytu frankowego z analogicznym kredytem złotowym na dzień przeliczenia. Ma być on obliczany indywidualnie dla każdego kredytobiorcy. Algorytm, który do tego posłuży, ma uwzględniać m.in. dane o wielkości kredytu, obowiązujące kursy i datę zaciągnięcia zobowiązania.
- To jest ustawa bardzo kosztowna dla sektora bankowego. Koszt szacowany jest różnie, ale można przyjąć, że będzie to kilkadziesiąt miliardów złotych. W wariancie, w którym wszyscy zdecydują się przewalutować raty po tzw. kursie sprawiedliwym, powstanie sytuacja, której sektor bankowy nie mógłby udźwignąć. Mogłoby to oznaczać bardzo silne zaostrzenie polityki kredytowej ze szkodą dla wzrostu gospodarczego – przekonuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes Jakub Borowski, główny ekonomista banku Crédit Agricole.
Po uwolnieniu kursu franka wobec euro w styczniu 2015 roku i umocnieniu się szwajcarskiej waluty raty i zobowiązania właścicieli kredytów we frankach znacząco wzrosły. W wielu przypadkach okazywało się, że wartość hipoteki była niższa od wartości zobowiązania. Jak jednak podkreśla Borowski, skala problemu nie jest znacząca.
- To kolejna próba rozwiązania problemu, którego w zasadzie nie ma. Mówimy o sytuacji, w której znacząca większość kredytobiorców we frankach to osoby zamożne, które bardzo dobrze spłacają kredyt – ocenia ekonomista Crédit Agricole.
Zupełnie innego zdania są ci, którzy kredyty we frankach właśnie spłacają. Takim wnioskiem wyciągniętym przez specjalistę jest oburzona Anna Łuczyńska. Spłaca kredy za mieszkanie i twierdzi, że obecnie możliwości finansowe jej rodziny zwyczajnie się wyczerpały. Spłaca kredyt, bo nie ma innego wyjścia. Zapożyczyła się w innych miejscach, aby te raty móc płacić. W innym przypadku zostałaby bez mieszkania, które przejąłby bank i z kredytem do spłacenia, który jej pozostał. Obecna sytuacja ze spadkiem wartości złotówki, tylko pogorszyła i tak fatalną sytuację.
- Jak można w ogóle wygadywać takie głupoty? Na początku, kiedy braliśmy z mężem kredyt we frankach, rata kredytu wynosiła około 850 złotych miesięcznie. Teraz płacimy 1800 złotych miesięcznie. Zarobki w tym czasie uległy zmianie u nas obojga o całe 480 zł miesięcznie. Nie, nie jesteśmy ludźmi zamożnymi zapewniam, że większość frankowiczów to ludzie na dorobku – mówi nam białostoczanka.
- Po co ktoś zamożny w ogóle miałby brać kredyt? Temu panu albo klepki urwało, albo tylko utwierdza w przekonaniu, że całe te kredyty we frankach to był jeden, wielki przekręt. Szkoda, że nikt wtedy nie tłumaczył takim jak my, że możemy mieć kłopoty. Cały czas było mówione, że to najbezpieczniejszy kredyt. Ta sprawa powinna zostać jak najszybciej rozwiązana i raczej nie tą ustawą przygotowaną przez prezydenta. Bo ta jest po prostu zła – dodał Sławomir Rutkowski, który także spłaca kredyt we frankach.
Ale zdaniem eksperta ustawa może jednak nie wejść w życie w proponowanym kształcie. Podobnie jak poprzednie projekty ustaw przygotowane jeszcze przez poprzedni rząd również ten zakłada przysporzenie majątkowe. Konstytucja gwarantuje prawo własności, dotyczy to również wierzytelności banków. Jeśli więc część zadłużenia zostałaby umorzona, można to potraktować jako wywłaszczenie. To z kolei powinno skutkować wypłatą odszkodowania. Projekt ustawy nie przewiduje jednak rekompensaty i tym samym może być niezgodny z konstytucją.
- To sytuacja, w której część majątku jest przesuwana od sektora bankowego do gospodarstw domowych. Takie przysporzenie majątkowe było już sygnalizowane jako element niezgodny z konstytucją przez Sejmowe Biuro Analiz w odniesieniu do poprzednich projektów. W związku z tym nie sądzę, żeby ustawa w takim kształcie weszła w życie – podkreśla Jakub Borowski.
Komentarze opinie