
Duża część mieszkańców i to już od dawna zwraca uwagę, że władze Białegostoku niekiedy traktują wspólne przecież miasto właściwie jak swoją prywatną własność. I ci ludzie raczej się nie mylą, niezależnie od ilości zaprzeczeń, jakie padną w komunikatach i oświadczeniach pochodzących z białostockiego magistratu. Bo to „czucie się panem i władcą” wyłazi przy tak błahych okazjach, jak komentowanie na Facebooku.
Urzędnicy prowadzący oficjalne profile Miasta Białystok – i to zarówno strony internetowe, jak też i fanpage w mediach społecznościowych – powinni, albo wziąć sobie trochę wolnego, albo wytłumaczyć swoim przełożonym kilka podstawowych spraw, aby później nie trzeba było świecić oczami przed mieszkańcami. Ewentualnie, aby nie kasować potem wpisów i komentarzy pochodzących z oficjalnych kont będących w gestii urzędu miejskiego w Białymstoku.
Taką pierwszą podstawową sprawą jest to, że każdy urzędnik, od najniższego szczeblem po najwyższego, z prezydentem Białegostoku włącznie, jest opłacany z pieniędzy mieszkańców. Z pieniędzy mieszkańców są także utrzymywane serwery i strony internetowe i to mieszkańcy płacą za wszystkie działania reklamowe i tak samo płacą za obsługę mediów społecznościowych. A dlatego, że tak jest, to wszelkie nośniki służące informowaniu i komunikacji z mieszkańcami powinny się tylko do tego ograniczać.
Propagandę polityczną urzędnik, prezydent lub jego zastępcy mogą sobie uprawiać i owszem, ale wyłącznie na prywatnych stronach internetowych, profilach lub kontach założonych i opłacanych ze środków prywatnych. Ten oczywisty fakt nie dociera do urzędniczych głów. Od kilku lat prywatna propaganda polityczna niestety jest uprawiana na nośnikach utrzymywanych z pieniędzy wszystkich białostoczan.
„Jak to dobrze, że u nas w mieście nie ma takich poważnych problemów, a Wschodzący Białystok dba o rzeczny ekosystem. Lol xD przez łzy” – wpis o takiej treści pojawił się na profilu Biała Czysta Kulturalna.
„Łatwo jest krytykować działania miasta #Białystok, otrzymując jednocześnie środki z budżetu miasta na swoje projekty. Lol xD” – to odpowiedź z oficjalnego profilu Miasta – Wschodzący Białystok na Facebooku.
Urzędnicy skasowali swoją wypowiedź po serii negatywnych komentarzy od mieszkańców i po tym, gdy aktywiści realizujący projekty w ramach Biała Czysta Kulturalna przypomnieli, że swoje projekty realizują ze wspólnych pieniędzy białostoczan, którzy zdecydowali o takim ich przeznaczeniu w głosowaniu. Dokładniej zdecydowali o tym w budżecie obywatelskim. Dodali także, że nie krytykują miasta, tylko zarządzających miastem – co jest zasadniczą różnicą i do czego mają prawo.
Urzędnikom, niezależnie od tego, czy piszą komentarze z własnej inwencji twórczej, czy na polecenie przełożonych, warto więc przypomnieć, że korzystanie ze wspólnych pieniędzy wszystkich białostoczan nie jest uwarunkowane obowiązkowym chwaleniem wszystkiego, co zostanie wymyślone w magistracie. Urzędnicy nie są właścicielami tych pieniędzy, a jedynie dysponentami przez okres zatrudnienia. Są – mówiąc wprost – na służbie mieszkańców, którzy im płacą wynagrodzenia co miesiąc. A już na pewno urzędnicy nie są „panami” lub „właścicielami” mieszkańców, ani miasta. Z tego powodu, jeśli mieszkańcy zechcą krytykować swoich podwładnych, mają do tego pełne prawo, włącznie ze zwolnieniem ich z pracy – z prezydentem na czele, jeśli źle będą wykonywali swoje obowiązki.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie