Reklama

Lewactwo i prawactwo. Tak to działa

21/10/2020 10:34

Polska jest podzielona i to coraz mocniej. Ale i świat jest podzielony coraz mocniej. W zasadzie chyba już tylko najwięksi optymiści wierzą w to, że uda się porozumieć w czymkolwiek ludziom, którzy stanęli po dwóch stronach barykady. Niestety, wyprowadzę z błędu i złudzeń, bo w mojej ocenie tego się nie da połączyć, ani zjednoczyć w jakiejkolwiek kwestii, bo podziały tkwią zasadniczo w podejściu do istoty sprawy – czym jest lewactwo i czym jest prawactwo.

Zacznę jednak od tego, że w Polsce nie istnieje coś takiego jak „centrum” sceny politycznej. Nie istnieje zresztą od bardzo dawna, a może i od nigdy w III RP. Jak tak dobrze popatrzeć, to każde ugrupowanie, które chciało z jakiegoś powodu sięgnąć po głosy tego mitycznego centrum, kończyło w niebycie politycznym lub co najwyżej z poparciem dającym tyle do powiedzenia, co miał Żyd za okupacji. Jeszcze kilkanaście czy nawet 20 lat temu, wydawało się, że być może i jest jakiś tam środek, jacyś umiarkowani, nie sympatyzujący konkretnie z prawą czy lewą stroną sceny politycznej. Jednak gdy przychodziło co do czego, w ostateczności kończyło się tak jak napisałam kilka linijek wyżej.

Do początków III RP sięgać nie będę, bo to były trochę inne czasy. W Polsce nawet w Sejmie pojawiali się politycy z kilkunastu i więcej partii, nie do końca było wiadomo kto jest kto, bo czerwoni do niedawna PZPR-owcy jak tylko zwąchali, że już dłużej tak się nie da, rzucali legitymacjami jeden po drugim i nagle pojawiali się w Solidarności, a także w wielu innych partiach, w których Polacy początkowo nie bardzo orientowali się w swej masie, kto jest kto. Dziś wiemy już, że część z tego wszystkiego była ustawką wykreowaną przy okrągłym stole, co ma swoje konsekwencje do dziś.

Sięgnę jednak do czasów, kiedy Polską rządził AWS, wydaje się, że była to prawica. Ale w rzeczywistości zlepek tak różnych polityków oraz wizji, że pod koniec rządów wszystko rozwaliło się w drobny mak i na zgliszczach AWS powstały dwie dziś główne siły polityczne w Polsce, czyli Platforma i PiS. Jednak co warto zauważyć, to właśnie to, że AWS oprócz tego, że była wewnętrznie podzielona, próbowała sięgnąć trochę po głosy mitycznego centrum i…przepadła. Choć nie był to jedyny powód upadku tego dziwnego tworu.

Potem na kilka lat do rządu doszła lewica, czyli Sojusz Lewicy Demokratycznej ze swoją przystawką Polskim Stronnictwem Ludowym. I co warto odnotować, to Polacy w swej masie przełożyli głosy z prawicowej jednak AWS na lewicowe SLD, oddając tej partii kierowanie krajem. Ale jak pokazała historia, też nie na długo, bo z jakiegoś powodu politycy lewicy chcąc poszerzyć swój elektorat też postanowili sięgnąć po głosy mitycznego środka. Skończyło się dramatycznie dla polityków lewicy, którzy zniknęli na wiele lat z polskiej sceny politycznej, a władza znów trafiła w ręce prawicowego PiS oraz Ligi Polskich Rodzin, które aby utrzymać ster władzy musiały dobrać sobie zdecydowanie lewicową Samoobronę. To nie mogło się udać i w ostateczności się nie udało.

Potem nastały rządy Platformy Obywatelskiej, która na początku miała w swoim organizmie solidne i mocne prawicowe skrzydło konserwatywne. W ogóle Platforma kiedyś składała się z liberałów i konserwatystów, co ustawiało ją na samym początku jednak po prawej stronie sceny politycznej. Do czasu… Właśnie do tego czasu, aż postanowiła sięgnąć po głosy mitycznego centrum skręcając w lewo, co skończyło się tym, że Platforma jest dziś wyłącznie na lewo i na prawo się już nie przemieści. Podobnie jak Nowoczesna, która miała być partią mitycznego środka, skończyła jeszcze bardziej na lewo, gdzie już tylko bardziej na lewo jest lewactwo czystej maści zgromadzone z kilku lewicowych i lewackich tworów politycznych.

Jeśli komuś w PiS przyjdzie do głowy teraz sięgać po głosy mitycznego środka, nie wróżę niczego sensownego. Bo historia pokazała już wyraźnie, że żaden środek lub centrum w Polsce nie istnieje. Teraz to nawet nie istnieje jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, bo wszystko się tak spolaryzowało i ustawiło po dwóch stronach barykady, że nie ma szans na znalezienie wspólnego języka. I powiem brutalnie, choć to się wielu nie spodoba, wspólnego języka nie ma też co szukać.

Dwa polityczne fronty, które ścierają się w Polsce, ścierają się także na całym świecie. W każdym praktycznie kraju zachodniej cywilizacji jest tylko prawactwo i lewactwo. Po środku nie ma w zasadzie nic. I nic nie będzie jeszcze długo, a może nigdy? Tego nie wiem na pewno. Ale to co na pewno wiem, to tyle, że wspólnego języka nie da się znaleźć z zasadniczego powodu. Jedna i druga strona zupełnie inaczej widzi świat i zupełnie inaczej ocenia swoich przeciwników. Bo to już nie jest kwestia konkurencji, ale otwartej walki. Można oczywiście starać się przekonywać do swoich racji, tyle, że to nic nie da. Dlatego, że wszystko bierze swój początek w traktowaniu przeciwnika.

Najpierw zacznę od prawactwa. Czym ono jest i jak w dużym uproszczeniu widzi oraz traktuje tego przeciwnika? Prawactwo najogólniej rzecz ujmując uważa, że lewactwo nie ma racji. Stara się używać logicznych argumentów w dyskusji, czasem mało kulturalnej, ale jednak argumentów popartych nauką, zdobyczami cywilizacyjnymi, tradycją oraz wartościami, z którymi na przestrzeni dziejów praktycznie nikt nie dyskutował. Bo były one oparte na Dekalogu, który jest niczym innym jak spisem, czy zestawem praw moralnych, mającym odzwierciedlenie w każdej kulturze.

Czym w takim razie jest lewactwo i jak widzi swojego przeciwnika? Tu sytuacja jest inna. Lewactwo bowiem nie uważa, że prawactwo nie ma racji. Lewactwo uważa, że prawactwo to coś gorszego, coś co trzeba zniszczyć. Nie wskazuje na błędy i nie używa argumentów logicznych, a wyłącznie argumentu siły. Przeinacza i podważa cały system funkcjonujących od setek lat praw moralnych, neguje naukę, wyraża pogardę dla tradycji próbując krzykiem i agresją wprowadzić nowy porządek świata oparty na kompletnej utopii. Przy tym oczywiście uważa się za postępowe nie dopuszczając w ani jednym momencie do siebie myśli, że może być w błędzie i że może krzywdzić innych ludzi swoją agresją i ignorancją dla dorobku wielu pokoleń ludzkości.

Dlatego, że prawactwo i lewactwo różni się tak bardzo już w samym postrzeganiu drugiej strony, nie ma możliwości, że ktoś kogoś do czegoś przekona i że będzie jakaś płaszczyzna do porozumienia. Gdyby było to możliwe, pewnie nie tylko teraz, ale nawet i wiele lat temu, znalazłaby się taka płaszczyzna, choćby nawet najmniejsza. Ale skoro nie istnieje, to nie ma co jej szukać. I jedną tylko rzecz wyjaśnię na końcu, dlaczego dopiero teraz tak wyraźnie widzimy podział. Dlatego, że dziś mamy gdzie wyrażać własne zdanie, aby było ono słyszalne. Kiedyś wyrażaliśmy je niemal wyłącznie kartką w urnie lub przynależnością do konkretnego ugrupowania. A PiS i inne partie przestrzegam. Nie szukajcie głosów wyborców środka. Gdyby tacy istnieli, ktoś by ich znalazł. A skoro nie znalazł, to zostało tylko albo lewactwo, albo prawactwo.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do