
Zgodnie z planem oczywiście Aleksandra Łukaszenki i jego reżimu rozpoczęła się histeria w związku z budową zapory na granicy polsko – białoruskiej. Aktywiści już zwierają szeregi, żeby protestować przeciwko budowie zabezpieczenia, które ma chronić także ich samych. Ale wiadomo, łosie, jelenie, sarny, dziki, lisy, borsuki, kuny, jenoty, wilki i rysie… i oczywiście jeszcze żubry – są ważniejsze od człowieka. Ale to nie wszystko, bo zacznie się za chwilę histeria numer dwa.
Najpierw o histerii numer jeden, która tak naprawdę rozpoczęła się już kilka dni wcześniej, kiedy propaganda białoruska zaalarmowała o tragicznym losie żubrów, z których jeden to nawet zginął na drutach z zasieków. Zwierzęta mają zaplątywać się w drut kolczasty i ginąć. Na dowód tego w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie martwego żubra, który… nie był zaplątany w drut kolczasty. Ale rozpowszechniona została też informacja o 20 żubrach, które zostały uwięzione za ogrodzeniem po stronie białoruskiej i miała im grozić śmierć głodowa. Bo jak powszechnie wiadomo, w zdecydowanie większej części Puszczy Białowieskiej na Białorusi, nie ma co jeść. Nawet dla żubrów.
W każdym razie z tego powodu do miejsca, w którym rzekomo miały być uwięzione żubry udał się patrol Straży Granicznej, leśnicy i pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego. Na miejscu nie znaleziono ani jednego uwięzionego żubra i żadnego, który by wyglądał na wycieńczonego z głodu. W zasadzie nie stwierdzono żadnego martwego osobnika, oprócz jednego, którego zdjęcia pojawiły się w sieci. Nie był zaplątany w drut kolczasty, a specjaliści z Białowieskiego Parku Narodowego stwierdzili, że zwierzę padło ze starości. Po prostu.
„W związku z pojawiającymi się w mediach informacjami o 20 żubrach uwięzionych w przygranicznym pasie na granicy polsko – białoruskiej, którym grozi śmierć głodowa, Białowieski Park Narodowy nie potwierdza, jakoby na granicy doszło do uwięźnięcia żubrów w siatce z drutu żyletkowego. Służba Parku potwierdza natomiast, że po białoruskiej stronie granicy widziane były dwa osobniki, w tym martwy byk. Zdjęcie martwego osobnika, które upowszechniane jest w mediach społecznościowych zostało wykonane od strony Białorusi i przez tamtejsze służby. Jak oceniają służby weterynaryjne Parku – śmierć osobnika nastąpiła wyłącznie z przyczyn naturalnych. Przyczyną zgonu był zaawansowany wiek zwierzęcia. Drugi z zaobserwowanych przez Służby Parku osobników to samotna krowa w dobrej kondycji zdrowotnej.
Białowieski Park Narodowy pozostaje w stałym kontakcie z Wojskiem Polskim, Strażą Graniczną i administracją Lasów Państwowych, monitując sytuację przebywających na granicy zwierząt. Każda informacja o zwierzętach na granicy jest i w dalszym ciągu będzie sprawdzana przez Służby Parku i w miarę możliwości podejmowane będą działania ratunkowe, mając na uwadze dobro zwierząt i ochronę przyrody” – tak brzmi oficjalny komunikat Białowieskiego Parku Narodowego.
Pomijając już fakt, że po stronie białoruskiej jest od lat zamontowany płot, przez który zwierzęta nie mogą przechodzić, to aktywiści widzą raczej tylko te żubry, które będą głodować pod polską granicą. Tak samo jak inne zwierzęta, które też nie przejdą. Gdyż jak powszechnie wiadomo, tylko Polska torturuje wszystkich, bierze głodem i gnębi, nawet zwierzęta. Białoruś jest dobra, czysta i niewinna, a to o czym informują propagandowe służby białoruskie, które nadal zresztą utrzymują, że Polska, Litwa i Łotwa przepycha na ich terytorium nielegalnych migrantów, budując wcześniej zasieki i ogrodzenia, żeby jeszcze bardziej utrudnić sobie to zadanie, to czysta prawda i nie ma w niej manipulacji. Ani krzty.
W każdym razie do sprawy odniosła się nawet Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu i środowiska, główny konserwator przyrody, pisząc wyjaśnienie o następującej treści: „Polskie służby graniczne wspólnie z pracownikami Białowieskiego Parku Narodowego, ekspertami od żubrów, kilka dni temu otrzymały ze strony Białorusi sygnał o przebywaniu 20 żubrów między grodzeniami. Weryfikacja na gruncie nie potwierdziła tej informacji”. Ale, jak się okazało, jak zwykle, aktywiści wiedzą lepiej.
Za chwilę zacznie się druga histeria, bo właśnie ruszyła budowa zapory na granicy, a to już kompletnie przecież pozbawi żubry jedzenia, a rysie i łosie nie pójdą popływać w Bugu. Dodatkowo może być tak, że w trakcie realizacji inwestycji w postaci tej zapory, trzeba będzie wyciąć kilka drzew w Puszczy Białowieskiej.
„Dziś zabieramy głos, bo nie jesteśmy w stanie milczeć. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć budowy muru przez środek Puszczy Białowieskiej. W kraju powinno się chronić najcenniejsze zasoby. Puszcza Białowieska jest takim zasobem. Przyrodniczym, kulturowym, historycznym” – pisze na swoim profilu na Facebooku Obóz dla Puszczy.
Zresztą aktywiści już jakiś czas temu zaczęli wznosić alarm. W internecie bowiem zaczęła krążyć petycja, w której nawołują do tego, aby zapory nie budować i nie niszczyć przyrody. Żeby było ciekawiej, petycja została stworzona prawie w tym samym czasie, co pismo Ambasady Iranu w Mińsku dotyczące odmowy przyjęcia obywateli swojego kraju. Bo jak wskazano, wszyscy są albo terrorystami, albo powiązanymi z terrorystami i przez to są osobami niebezpiecznymi. Dodamy tylko, że część z tych osób, a możliwe że wszyscy, podejmowali próby między innymi przedostania się do Polski.
Tylko jest to mało ważne, albo w ogóle nieważne, bo żubry, rysie, łosie, zające oraz szereg innych zwierząt nie przeżyje na Białorusi. Do aktywistów nie dociera też informacja, że w zaporze będą realizowane furtki i przejścia, właśnie dla zwierząt. Lecą ze swoim przekazem takim samym, jak leci przekaz białoruskiej propagandy, która nie musi się nawet specjalnie wysilać, aby jej głos niósł się doskonale, tak w tej, jak i w innych sprawach.
Tymczasem Straż Graniczna przekazała też wyraźnie, że gdyby zwierzęta faktycznie zaplątały się w drut kolczasty, to byłby on zniszczony, poszarpany lub rozciągnięty. Jedyne zaś uszkodzenia, jakie zaobserwowały dotąd polskie patrole, były spowodowane rozcinaniem concertiny przez migrantów lub służby białoruskie. Wiadomo to stąd, że każdego dnia żołnierze i strażnicy graniczni naprawiają zasieki wszędzie, gdzie doszło do ich uszkodzenia.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Ministerstwo Obrony Narodowej)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie