Reklama

Loty cargo z Krywlan są tak pewne jak wygrana w Totolotka

26/04/2021 15:41

Gdyby ktoś chciał rozwijać swoją firmę i pytał w urzędzie miejskim o cargo na lotnisku Krywlany, wcześniej mógłby zagrać w Lotto. Jeśli trafi szóstkę, to ma takie same szanse dowiedzenia się, czy kiedykolwiek tego rodzaju loty będą z Krywlan możliwe. Prezydent, który chce budować lotnisko tego nie wie, ale za to wie, że lotnisko będzie służyć biznesowi i przedsiębiorcom.

Obiecywaliśmy wracać jeszcze do tak zwanej debaty na temat lotniska Krywlany, która odbyła się niespełna tydzień temu. Wątków tam poruszonych zostało wiele i sporo z nich nadaje się do przedstawienia opinii publicznej. Głównie po to, aby mieszkańcy Białegostoku wiedzieli, że o lotnisku Krywlany nic praktycznie nie wiadomo, oprócz tego, co twierdzą urzędnicy z prezydentem na czele, że jest ono potrzebne. Trudniej za to już powiedzieć komu. Bo na mrzonki o lotach dla białostoczan, nabiera się już coraz mniej ludzi.

Podczas spotkania na Stadionie Miejskim w Białymstoku jeden z przedstawicieli biznesu, a konkretnie Witold Karczewski, prezes Izby Przemysłowo – Handlowej, zadał pytanie akurat do Katarzyny Sztop-Rutkowskiej, która jako jedyna reprezentowała stronę społeczną. I to właśnie jej a nie prezydentowi Białegostoku z jakiegoś powodu zadał pytanie o loty cargo z Krywlan.

- Co pani powie przedsiębiorcy, który wiedząc, że takie lotnisko ma powstać, planował rozwój swojej firmy i zwiększenie w niej produkcji i zatrudnienia? Przecież tu chodzi o loty cargo – przeczytała pytanie skierowane do Katarzyny Sztop-Rutkowskiej Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta Białegostoku.

Z kolei Katarzyna Sztop-Rutkowska bardzo przytomnie przekierowała pytanie na Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku, bo to on jako inwestor i jednocześnie urzędnik mający wszystkie dokumenty, jak też osoba znająca lub wręcz prowadząca rozmowy o możliwościach tego lotniska, powinien wiedzieć, czy loty cargo w ogóle są brane pod uwagę. Tym bardziej, że wielokrotnie powoływał się na rozmowy z przedstawicielami rodzimego biznesu, którzy domagali się rozbudowy lotniska na Krywlanach. Więc siłą rzeczy, wydaje się, że o takich sprawach również rozmawiano w którychś z gabinetów na Słonimskiej.

- Zawsze przyszłość jest mglista. No gdybyśmy znali przyszłość, to ja bym grał wyłącznie w Totolotka i wygrywał. I nic więcej bym nie robił – zaczął swoją odpowiedź Tadeusz Truskolaski. – Nie znamy tej przyszłości, ona jest zawsze mglista. Zawsze jest ogromne ryzyko podejmowania takich decyzji. Ale jednak to ryzyko jest minimalizowane naszą wiedzą. Minimalizowane jest określonym doświadczeniem. Z tego co wiem, to jest zainteresowanie cargo. No można byłoby też wybudować jakiś tam dodatkowy terminal dla cargo. Ale nikt nie będzie deklarował, kiedy nikt nie może przylecieć. Każdy mówi – zróbcie, to wtedy ja się zastanowię. A nie, że ktoś będzie deklarował, że będzie rozwijał różne rzeczy, a później się z tego też może wycofać – dodał prezydent Białegostoku.

Czyli wychodzi na to, że najpierw wybudujmy, a później jakoś to będzie. Ciekawe ilu przedsiębiorców właśnie tak podejmuje decyzje inwestycyjne w swoich firmach? Bez analizy potrzeb, bez analizy tego, czy ich inwestycja w ogóle będzie miała zainteresowanie potencjalnych klientów i najwyraźniej też bez próby rozmowy z potencjalnymi klientami. Bo rozmów chyba nie było, skoro potencjalni klienci pytają o inwestycję osobę, która w żaden sposób nie podejmuje decyzji o inwestycji.

Naprawdę, bardzo dziwne jest to parcie na Krywlany, a co więcej, nie jest poparte właściwie niczym. Wszędzie, z każdej strony są pytania, ale odpowiedzi już nie bardzo padają. Mówienie o potrzebach biznesu w kontekście lotniska, kiedy de facto nie zna się potrzeb tego biznesu, to faktycznie, więcej sensu może mieć granie w Totolotka. Ciekawe, czy przy wygranej Tadeusz Truskolaski lub ktoś z podległych mu urzędników zainwestowałby choć połowę wygranej w tę inwestycję? Ale w ostateczności przecież ani prezydent Białegostoku, ani żaden z jego urzędników, nie ryzykuje swoich pieniędzy w inwestycji, o której nic nie wiadomo, bo nawet oni sami nie wiedzą.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do