
Śmiało można powiedzieć, że nic głupszego w tym tygodniu już nie usłyszycie i nie przeczytacie niż to, jak tłumaczy się obecnie magistrat w sprawie wycinki Lasu Solnickiego i budowy tak zwanego lotniska, z którego może ktoś kiedyś odleci, a może nie odleci nigdy. Magistrat postanowił porozmawiać z mieszkańcami Białegostoku, ale dopiero, gdy już nic nie będzie można zrobić.
Temat budowy czy też rozbudowy tak zwanego lotniska Krywlany rozwiniemy szerzej na naszych łamach w najbliższych dniach. Bo ilość sytuacji kuriozalnych, żeby nie powiedzieć idiotycznych w związku z tą inwestycją, zaczyna się robić niepoliczalna. Jedną z ostatnich jest chęć do rozmów, jaką prezentuje zastępca prezydenta Adam Musiuk, ale dopiero wtedy, gdy w zasadzie sytuacja będzie nieodwracalna. Krótko mówiąc proponuje on rozmowy z mieszkańcami w sytuacji, gdy decyzja o wycince Lasu Solnickiego stanie się ostateczna i nie będzie można jej powstrzymać.
- Decyzja została wydana tydzień temu i teraz czekamy na odwołania, więc mówienie w tej chwili o wycince, gdzie nie jest to wersja ostateczna… Ja bym chciał uniknąć rozmowy na ten temat. Tak jak w dniu poinformowania państwa dziennikarzy, że taka decyzja została wydana. Ja wtedy się uchyliłem przed tymi pytaniami mówiąc, poczekajmy na tę decyzję, na ostateczny jej obraz i wtedy to skomentujemy – mówił w miniony wtorek, 8 września zastępca prezydenta Białegostoku Adam Musiuk.
- Tylko musimy pamiętać, że stroną społeczną nie możemy być w SKO (Samorządowe Kolegium Odwoławcze – dop. red.). Więc nam chodzi właśnie o to, że jakby ta komunikacja przed wydaniem decyzji, była niewystarczająca. Bo jest tak wiele pytań. Nawet po państwa briefingu jest więcej pytań niż odpowiedzi – mówiła do zastępcy prezydenta Białegostoku Katarzyna Sztop-Rutkowska z Inicjatywy dla Białegostoku.
Jednak Katarzyna Sztop-Rutkowska użyła bardzo lekkich słów wobec tego, co się działo wokół wycinki Lasu Solnickiego. Bo komunikacji z magistratem w tej sprawie, przed decyzją o wycince, nie było praktycznie żadnej. Nigdy żaden urzędnik nie potrafił udzielić informacji ile faktycznie hektarów Lasu Solnickiego może być zagrożonych wycinką, ani czy Las ten w ogóle będzie wycinany. Padały różne liczby w zależności kto i kiedy pytał, ale nigdy nie było żadnych konkretów, ani danych zbliżonych do jakichkolwiek konkretów.
Białostocki magistrat, ustami zastępcy prezydenta Adama Musiuka przekazał teraz de facto, że będzie rozmawiał dopiero wtedy, gdy już nie będzie o czym rozmawiać. Bo dialog podejmie po tym, gdy decyzja o wycince Lasu Solnickiego stanie się ostateczna i być może na miejscu będą już pracować robotnicy przy wycince. Mieszkańcy nie mieli żadnej szansy nie tylko dowiedzieć się czegokolwiek o zakresie planowanej wycinki, ale nawet i tego w jakim faktycznie celu ma być dokonana, albo czy planuje się nasadzenia zastępcze gdziekolwiek.
Powtarzane od niedawna jak mantra słowa o potrzebie budowy lotniska nie przydają się nikomu. Mieszkańcy nadal nie dowiedzieli się jakie to będzie lotnisko, czy w ogóle będzie jakiekolwiek lotnisko, z którego ktokolwiek poza właścicielami prywatnych samolotów będzie miał szansę skorzystać choć jeden raz. W ostateczności będzie można porozmawiać, po fakcie. Przed faktami dyskusja – zdaniem białostockiego magistratu – jest zbędna.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie