
Dwa tysiące osób przeszło ulicami Białegostoku w II Marszu Równości, organizowanym przez Tęczowy Białystok. Nie zabrakło przeciwników, którzy swój sprzeciw wobec promowania społeczności LGBT+ wyrazili na kontrdemonstracjach. Tym razem jednak armagedonu, podobnego do tego sprzed dwóch lat, nie było.
Na wstępie wyraźnie trzeba zaznaczyć, że każdy ma prawo do protestu, bez względu na wyznawane poglądy. Tym samym 9 października 2021 r. w Białymstoku starły się dwie grupy. Tym razem słownie, bez latających nad głowami kamieni czy butelek. Dwa lata temu było inaczej, dochodziło do przepychanek, starć z policją, nawet pobić i wydawało się, że mundurowi nad sytuacją nie potrafią zapanować
Rok temu Tęczowy Białystok pochodu nie zorganizował, co zresztą łatwo wyjaśnić - mieliśmy środek szalejącej pandemii koronawirusa. Stowarzyszenie zapowiadało, że wydarzenie ma na celu promowanie tolerancji i równości, w tym małżeńskiej, jak też być wyrazem sprzeciwu wobec dyskryminacji ze względu na kolor skóry, wyznanie, orientację seksualną czy tożsamość płciową.
Szacujemy, że na początku było około 500 osób. Później dołączały kolejne, liczba uczestników przemarszu zwiększyła się do dwóch tysięcy. Są to dane szacunkowe - mówi Urszula Boublej, rzeczniczka prasowa białostockiego magistratu. - Marsz przebiegł bezpiecznie, mam nadzieję, że biorący w nim udział bezpiecznie wrócą do domów.
Urszula Boublej podaje, że łącznie na sobotę zgłoszonych zostało 10 zgromadzeń: trzy przeciwników parady, reszta to demonstracje wspierające. Marsz Równości rozpoczął o godzinie 13, trwał niewiele ponad dwie godziny, przebiegał w sielankowej atmosferze, przy muzyce, pośród okrzyków "wolność, równość, solidarność", głównie pod tęczowymi flagami, ale można było zauważyć też symbole partii Razem czy KOD-u. Rozpoczął się na Rynku Kościuszki, przeszedł ulicami Sienkiewicza, Piłsudskiego, ks. Abramowicza, Lipową i zakończył na Rynku Kościuszki.
Siły policyjne były liczne, choć komenda wojewódzka nie chce podać liczby funkcjonariuszy pilnujących porządku i zabezpieczających manifestacje. Największa kontrpikieta miała miejsce na Rynku Kościuszki, od strony katedry. Tam też wznoszono okrzyki, m.in. "normalna rodzina - chłopak i dziewczyna" czy "wypie...ać". Do wartych uwagi ekscesów bądź zakłócenia porządku nie doszło.
Dzisiaj było spokojnie. Zrealizowaliśmy wszystko tak, jak planowaliśmy. Nie widzę negatywów - komentuje Urszula Rosińska z Tęczowego Białegostoku.
Potwierdzenie znajdujemy u podlaskich policjantów. Nie doszły nas słuchy, by doszło do jakichś zdarzeń, podczas których złamane zostałoby prawo.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie