
Jak nasi włodarze coś wymyślą, to po prostu klękajcie narody. Już jakiś czas temu zrodził się pomysł, aby na stadionie miejskim powstało muzeum sportu. Oprócz tego, że na takie muzeum nie zgadzają się kibice, bo domagają się wyłącznie muzeum Jagiellonii, to na dodatek do obojętnie jakiego muzeum dostęp byłby mocno ograniczony, albo żaden.
Przez blisko półtorej roku w sprawie budowy muzeum sportu w Białymstoku udało się dokonać tyle samo, ile półtora roku wcześniej. Z tym, że nawet i te poczynione dokonania są kompletnie pozbawione sensu. Na dodatek nie zgadzają się z nimi kibice. Chodzi o to, że zostały wybrane pomieszczenia na przyszłą działalność Muzeum Sportu w Białymstoku, które miałoby siedzibę na stadionie miejskim.
- Przestrzeń na stadionie miejskim jest zarezerwowana do potrzeb utworzenia Muzeum Sportu. Wielkość to 400 m2. Nie wiadomo jeszcze kiedy muzeum będzie utworzone i zacznie działać – wyjaśniał na posiedzeniu Komisji Sportu w styczniu ubiegłego roku zastępca prezydenta Białegostoku – Rafał Rudnicki.
Nie pochwalił się wówczas, że zarezerwowane pomieszczenie znajdują się pod trybunami dla gości. A to jest kluczowe w tej sprawie. Bo kiedy lepiej iść do muzeum, jeśli nie w czasie, kiedy już człowiek przyjeżdża na stadion miejski na mecz? Możliwe, że kibice będą się ciągnąć do naszego 400-metrowego muzeum z Wrocławia czy choćby Sokółki specjalnie pomiędzy meczami, bo takie muzeum pewnie będzie jedyne, wyjątkowe, wręcz unikatowe na świecie. Przecież wiadomo, że jak Rafał Rudnicki się za coś zabiera, to mucha nie siada. Będzie cud, miód i orzeszki.
Dlatego w trakcie meczu, kiedy na stadionie jest najwięcej ludzi, do muzeum dostęp będzie praktycznie niemożliwy. To znaczy wejść mogliby wyłącznie przyjezdni, ale tylko ci, którzy zasiądą na trybunie dla gości. Kibice Jagiellonii, którzy przyjeżdżają na mecze z Sokółki, Grajewa, Moniek czy Juchnowca, wejść nie będą mogli, ponieważ cały sektor i trybuna dla gości są odgrodzone od części przeznaczonej dla kibiców Jagiellonii. Wejście zatem do zamkniętej strefy, gdzie miałoby się także znajdować muzeum, nie wchodzi w grę. Jak Rafał Rudnicki wspólnie z innymi gigantami intelektu wpadli na ten genialny pomysł, aż strach zapytać. Może zdecydują się przynajmniej uzasadnić swój wybór miejsca dla muzeum sportu, do którego dostęp będzie praktycznie niemożliwy w trakcie największych imprez sportowych.
- Nie uważam, żeby to było najlepsze miejsce. Jeśli mamy lokal pod trybuną gości, to nikt tam nie zajdzie. Przecież kibice Jagiellonii spoza Białegostoku chętnie by zobaczyli muzeum, ale to nie będzie możliwe. Nikt tam nie zajdzie, ponieważ nikogo nie wpuści policja – mówi naszej redakcji radny Paweł Myszkowski.
Oczywiście mowa jest tu o sytuacjach, kiedy rozgrywane są mecze. Inna sprawa, że radny Paweł Myszkowski, ale także i Jacek Chańko niedawno rozmawiali z przedstawicielami środowiska kibiców. Chcieli poznać ich zdanie na temat planowanego muzeum sportu, ale przede wszystkim wysłuchać co mają do powiedzenia w sprawie Muzeum Jagiellonii. Takie bowiem Muzeum mogłoby powstać, gdyby urzędnicy nie odrzucili przygotowanego przez kibiców projektu do budżetu obywatelskiego sprzed blisko dwóch lat.
Z nieznanych do dnia dzisiejszego przyczyn projekt w ostatniej chwili został odrzucony. Za to błyskawicznie później zastępca prezydenta odpowiedzialny za sport w Białymstoku – Rafał Rudnicki – ogłosił wszem i wobec, że muzeum Jagielloni to pikuś. On stworzy muzeum całego sportu w mieście. Efekty tej jego ciężkiej pracy można właśnie podziwiać. Nie ma niczego, poza zarezerwowanymi pomieszczeniami, do których nie będzie jak się dostać.
Pomijając już bezsens całego przedsięwzięcia, kibice nie widzą takiej możliwości, aby na stadionie miejskim lokować muzeum sportu. Od początku mówią, że na stadionie miejskim powinno się znajdować Muzeum Jagiellonii, która miała i ma największą historię sportową. Bo Jagiellonia to nie tylko piłka nożna. To także kiedyś lekkoatletyka, ale i inne dziedziny sportowe nieodłącznie związane z Białymstokiem.
- Kibice chcą Muzeum Jagiellonii. W obecnej sytuacji jednak nie ma dobrej woli ze strony władz miasta, aby takie muzeum powstało. To się wiąże z bardzo dużym kosztem. Jest to także duże ryzyko i raczej nie ma nikogo, kto by je podjął – komentuje naszej redakcji przedstawiciel środowiska kibiców Andrzej Jakubowski.
Tymczasem dyskusje nad budową muzeum sportu postępują. Odbywają się spotkania z przedstawicielami środowisk sportowych z Białegostoku w tej sprawie. Mało kto jednak skupia się nad faktyczną lokalizacją muzeum, niezależnie od tego, czy będzie to muzeum sportu, czy Jagiellonii. Faktem jest, że jeśli urzędnicy na czele z zastępcą prezydenta Rafałem Rudnickim uprą się na lokale pod trybuną dla gości, to na kokosy z tytułu sprzedaży biletów nie ma co liczyć.
- Przecież to w trakcie meczu będzie najwięcej odwiedzających. Ile osób poza meczem będzie specjalnie jechało na stadion do muzeum? – dziwi się radny Paweł Myszkowski, który takie pytania przedstawiał już podczas niedawnego posiedzenia Komisji Sportu.
Oprócz tego, że lokalizacja muzeum sportu pod trybunami dla gości jest pomysłem totalnie bez żadnego sensu, pozostaje jeszcze kwestia jakiegoś porozumienia z kibicami. W końcu to oni stanowią największą grupę osób przyjeżdżających na stadion i byliby też największą grupą docelową dla muzeum. Jeśli urzędnicy uprą się, żeby zamiast muzeum Jagiellonii utworzyć muzeum sportu, być może środowisko kibicowskie będzie bojkotowało taki pomysł i samą inwestycję. Na razie jeszcze nikt o tym oficjalnie nie mówi. Ale jednoznaczny głos kibiców, że albo Muzeum Jagiellonii, albo nic, może świadczyć o tym, że łatwo nie będzie.
Najbardziej smutne jest to, że pod przykrywką budowania jakiegokolwiek muzeum chowa się fakt nieudolności władz spółki Stadion Miejski. Od początku istnienia nowoczesnego obiektu sportowego zarząd nie był w stanie wynająć komercyjnie pomieszczeń nikomu. Dlatego trwa jałowa dyskusja o budowie muzeum w miejscu, do którego nie będzie jak zajść oraz Laboratorium Młodego Mistrza i Odkrywcy, do którego też podczas meczu dostęp będzie ograniczony.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie