
Na razie nie jest to żadna systemowa zmiana w organizacji kierunku migracyjnego. Niemniej informacja, jaką podał we wtorek, 2 listopada, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, daje nadzieję, że być może kryzys migracyjny będzie powoli się kończył. To jeszcze nie jest pewne, ale wiadomo, że część migrantów wraca już samolotami z Mińska do Bagdadu. Im nie udało się przedostać do krajów Europy Zachodniej.
Trudno powiedzieć w co gra Aleksandr Łukaszenka. Z jednej strony zadysponował zmiany organizacji lotów w taki sposób, aby lotnisko w Mińsku było w stanie przyjąć nawet powyżej 50 samolotów tygodniowo z cudzoziemcami z krajów arabskich. Z drugiej strony, pojawiła się informacja o tym, że niektórzy migranci wracają do kraju swojego pochodzenia. Właśnie odbywają się loty z Mińska do Bagdadu, o czym poinformował we wtorek, 2 listopada, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
„Rozpoczęły się pierwsze loty ewakuacyjne Mińsk-Bagdad dla niektórych migrantów. Wielu Irakijczyków chce bowiem powrócić z Białorusi do swojego kraju. Powodem jest fakt wielokrotnego nieudanego przejścia dobrze strzeżonej polskiej granicy oraz problemy logistyczne z zakwaterowaniem migrantów na Białorusi. Ważnym powodem są także coraz niższe temperatury w tym kraju” – poinformował Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Prawdą jest, że wielu Irakijczyków jest już zmęczonych wielokrotnymi próbami przekraczania granicy z Polską, ale także z Litwą czy Łotwą. Granice wszystkich tych państw są coraz bardziej szczelne, a sama przeprawa do łatwych nie należy. Inna sprawa, to sposób traktowania migrantów przez służby białoruskie, które ich okradają, stosują wobec nich przemoc zmuszając do podejmowania prób przekraczania granicy w miejscach i w sytuacjach, które stanowią zagrożenie zdrowia i życia. Migrantom obiecywano wcześniej zupełnie co innego, więc czują się zawiedzeni i dlatego wolą wrócić do kraju swojego pochodzenia niż koczować po lasach lub bagnach w coraz bardziej surowym klimacie.
Stanisław Żaryn jednak nie podchodzi do tematu powrotu migrantów z Białorusi do Bagdadu nazbyt optymistycznie. Wręcz jest bardzo powściągliwy w ocenie organizacji lotów z Mińska. Twierdzi, że kilka lotów powrotnych wcale nie musi oznaczać końca kryzysu migracyjnego.
- Na razie trudno powiedzieć, czy to początek jakiegoś szerszego trendu. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Nie zakładamy, że ta presja migracyjna się wygasi w najbliższym czasie – powiedział Stanisław Żaryn w rozmowie z serwisem PAP.
W tej całej smutnej zgoła sytuacji są jednak dwie informacje optymistyczne. Po pierwsze taka sytuacja pokazuje, że reżim Łukaszenki w pełni kontroluje ruch migracyjny. Drugą optymistyczną konkluzją jest to, że migranci zdali sobie sprawę z tego, że zostali oszukani przez Białorusinów i jest szansa, że jak wrócą do kraju swojego pochodzenia ostrzegą inne osoby, które mogą chcieć spróbować przedostać się nielegalnie do zachodnich krajów Europy.
Jest w sumie i trzecia optymistyczna informacja wynikająca z tego stanu rzeczy – potwierdzenie, że granicę z Polską coraz trudniej jest sforsować i przekroczenie jej w sposób nielegalny jest niezmiernie skomplikowaną operacją. A zadanie to będzie jeszcze trudniejsze, ponieważ za chwilę zacznie się budowa właściwej zapory.
(Cezarion/ Foto: pixabay.com/ aircraft)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie