Reklama

Mikołaj był, choć nie każdy go widział

08/12/2014 08:14


W tym roku organizacja wizyty Świętego Mikołaja była znacznie lepsza od tej ubiegłorocznej. Jednak mimo większej dbałości o podwyższenie i nagłośnienie, nie wszystkie dzieci miały szansę zobaczyć Mikołaja.

Na całym placu pod Astorią panował niemiłosierny tłok. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem spotkania ze Świętym Mikołajem policja musiała pilnować przejścia dla pieszych, na którym także gromadzili się białostoczanie z dziećmi. Nie zmienia to faktu, że tym razem było znacznie lepiej przygotowane podwyższenie – skąd teoretycznie dało się zobaczyć długo wyczekiwanego gościa. Jednak aby go zobaczyć, choć odrobinę, dziecko trzeba było podnieść wysoko do góry.

Na razie jest fajnie. Może tylko Elfy za cicho śpiewają, ale jest fajnie. Szkoda tylko, że za wiele dzieci nie zobaczy Świętego Mikołaja, bo ta scena jest za niska. Kto da radę to podniesie dziecko do góry, albo stanie na ławeczce, tak ja my tutaj – powiedziała nam Ewa Wasilewska.

Święty Mikołaj na pewno istnieje. Chciałabym, żeby mi w tym roku przyniósł pod choinkę telefon dotykowy – dzieli się z nami córka Ewy, Oliwka Wasilewska.

Po tłumach z ubiegłego roku można było się spodziewać, że podobna ilość mieszkańców przyjdzie i tym razem. Ale białostoczanie przybyli jeszcze liczniej. Na szczęście udało się bez problemów uruchomić świąteczne iluminacje. Te zaświeciły się od miejskiej choinki ustawionej tuż przy Astorii aż do końca ulicy Lipowej.

Kto Mikołaja chciał zobaczyć to zobaczył. Trzeba tylko był dziecko posadzić na ramionach. Scena jest trochę za niska – tłumaczy nam Sławomir Łęczycki.

Oczywiście, że wierzymy w Świętego Mikołaja. Przecież jest tutaj, można go zobaczyć na własne oczy. Poza tym Mikołaj jakiś przecież musi być na tym świecie – śmieje się Ewa Łęczycka.

Niektóre z dzieci liczyły na to, że uda im się przekazać list do Mikołaja. Czekają bowiem na Wigilię i odpakowanie prezentów. Syn Państwa Łęczyckich w obliczu tego, że nie dostał się do Mikołaja, postanowił że napisze do niego list. Ale dziecko smutne nie było. Kolorowe lampki, muzyka i masa uśmiechniętych osób, nagradzały brak osobistego kontaktu z prawdziwym Mikołajem.

A Mikołaj w Białymstoku pojawił się już drugi raz z rzędu dzięki staraniom honorowego konsula Finlandii w Białymstoku i Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego. Do tego dołączyli również sponsorzy. Koszt wizyty wyniósł bowiem około 30 tys. złotych. Z odległej Laponii Święty Mikołaj przemierzył szmat drogi by spotkać się nie tylko z tymi, którzy wczoraj przybyli na Rynek Kościuszki. Mikołaj z Rovaniemi odwiedził także dzieci, które do niego przyjść nie mogły. Dlatego z paczkami udał się do podopiecznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego oraz Stowarzyszenia „Jasny Cel” i rozdał tam 220 paczek świątecznych.

Niektórzy zgromadzeni na Rynku Kościuszki dziwili się, że Mikołaj z Finlandii, co prawda łamanym, ale jednak językiem polskim, przemawiał do wszystkich. I dorosłych, i do dzieci. Szybko jednak zagadka została rozwiązana. Z tłumu dało się usłyszeć, że skoro tylu Polaków obecnie przebywa lub pracuje poza granicami, więc Mikołaj, nawet z Finlandii musiał się w końcu nauczyć naszej mowy, bo innego wyjścia nie miał. Ktoś inny rzucał, że na pewno ma żonę z Polski. Nieco inne tłumaczenie pojawiło się jako bardziej prawdopodobne.

Skoro odwiedza wszystkie kraje i wszystkie dzieci, to musi znać też i wszystkie języki – skwitował Karol Pawlukiewicz.

Być może Mikołaj odwiedzi Białystok ponownie już za rok. Z naszej strony pojawia się tylko jedna prośba – o lepszą organizację. Było znacznie lepiej niż rok temu, ale nadal nie wszystkie dzieci, a nawet dorośli byli w stanie choćby z daleka zobaczyć i posłuchać Świętego Mikołaja. Obszerna fotogaleria z wizyty Świętego Mikołaja w Białymstoku znajduje się na naszym fanpage na portalu społecznościowym Facebook.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do