Reklama

Moglibyśmy mieć w tym roku Muzeum Jagiellonii. I tyle, że moglibyśmy

20/02/2016 08:12


Do Muzeum Jagiellonii moglibyśmy chodzić zapewne jeszcze w tym roku. Moglibyśmy, gdyby projekt tego muzeum został dopuszczony do głosowania w ubiegłorocznej edycji budżetu obywatelskiego. Zamiast takiego muzeum w Białymstoku ma powstać muzeum sportu. Poczyniono już zaawansowane prace – znaczy się – znaleziono do tego celu stosowne pomieszczenia.

Środowisko kibiców było bardzo oburzone odrzuceniem ich projektu zgłoszonego do budżetu obywatelskiego z ubiegłorocznej edycji. Kibice chcieli na stadionie miejskim utworzyć Muzeum Jagiellonii, które mogłoby przyciągnąć wielu fanów piłki nożnej. Ale pewnie zajrzeliby tam również miłośnicy innych dziedzin sportowych. W końcu Jagiellonia co rusz odnosi mniejsze lub większe sukcesy, a poza tym jest nierozerwalnie związana z Białymstokiem. Żółto – czerwone barwy klubowe, to przecież barwy naszego miasta. Inna sprawa, że każdego roku z budżetu miasta do Jagielloni trafiają ogromne pieniądze na promocję poprzez sport. Dlatego wielu zapewne wybrałoby się do takiej placówki.

Trudno się zatem dziwić, że kibice chcieli stworzyć coś, co byłoby dopełnieniem sławy i promocji Jagiellonii jednocześnie. Biorąc pod uwagę jak wielu mamy fanów piłki nożnej, muzeum na pewno byłoby chętnie odwiedzane i przez samych białostoczan, jak i kibiców innych drużyn. Stąd było ogromne rozczarowanie, ale przede wszystkim złość, kiedy okazało się, że po wielu wysiłkach, projekt budowy Muzeum Jagiellonii nawet nie został dopuszczony do oceny Komisji ds. Budżetu Obywatelskiego.

Brak określonej formy powstałego podmiotu, realizującego multimedialne muzeum i jego organizatora. Zgodnie z ustawą o muzeach, podmiot, który tworzy muzeum, musi je utrzymać i spełnić wszystkie wymogi określone w ustawie (m.in. uzgodnić statut z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, odpowiednio zabezpieczyć zbiory, zatrudnić wykwalifikowaną kadrę). Właściwym rozwiązaniem byłoby uprzednie zgromadzenie całości zbiorów będących przedmiotem działania muzeum, a potem projektowanie do nich aranżacji ekspozycji i wyposażenia multimedialnego. Dodatkowo nie została też dookreślona kwestia praw autorskich do ewentualnych pozyskanych filmów i zdjęć archiwalnych, nieznana jest ich ilość itp. Postulowane przez wnioskodawców przyszłe założenie fundacji w celu pomocy w finansowaniu działalności muzeum jest odwróceniem kolejności, w jakiej muzea są tworzone. Niezasadny jest zakup multimediów do muzeum, które nie ma ram prawnych i nieznany jest sposób funkcjonowania.” – tak brzmiało uzasadnienie urzędu miejskiego wobec nie zakwalifikowania projektu do głosowania.

I nie byłoby w tym może i nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kilka tygodni wcześniej pomysłodawcy tego projektu otrzymali z tego samego urzędu miejskiego informację o następującej treści:

Niniejszym pragnę poinformować, że propozycja zadania pod nazwą: „Multimedialne Muzeum Jagiellonii Białystok” została poddana ocenie formalnej przez Zespół ds. Budżetu Obywatelskiego w Białymstoku na 2016 rok.

Propozycja zadania nie zawiera błędów formalnych, dlatego została przekazana do dalszej analizy, zgodnie z załącznikiem Nr 3 do Zasad Budżetu Obywatelskiego na 2016 rok (Uchwała Nr IX/98/15 Rady Miasta Białystok z dnia 25 maja 2015 roku w sprawie przeprowadzenia na terenie Miasta Białystok konsultacji społecznych w sprawie Budżetu Obywatelskiego jako części budżetu Miasta Białegostoku na rok 2016).”



Wniosek nawet nie trafił do rozpatrzenia przez komisję. Został odrzucony przez urzędników jeszcze zanim trafił do komisji formalnie zajmującej się wnioskami, co do ich dalszego procedowania. Nikt nie powiedział, napisał, ostrzegł, że wniosek zawiera błędy. Ten powód, dla którego wniosek został zdyskwalifikowany jest powodem formalnym, a jak sami czytaliście powyżej taki zarzut nie został poczyniony w terminie kiedy powinien zostać postawiony – pisał na stronie jagiellonia.net jeden z pomysłodawców Muzeum Jagiellonii.

Dziwnym trafem już zaledwie kilka dni po odrzuceniu projektu utworzenia Muzeum Jagiellonii okazało się, że zastępca prezydenta Białegostoku zgłosił swój pomysł. W Białymstoku miałoby powstać Muzeum Sportu. Wówczas, dla znacznej części kibiców stało się jasne, że ten wysoki urzędnik chciał zabłysnąć nie swoim pomysłem i przy okazji pokazać jak bardzo mu na sporcie zależy. Kibice mu nie uwierzyli, w żadne intencje i zainteresowanie sportem. Poza tym nie kryli złości i pisali na profilach facebookowych oraz w komentarzach pod różnymi artykułami w tej sprawie, co sądzą o zastępcy prezydenta i „jego” inicjatywie. Z racji na dość wymowny język nie będziemy tu cytować tych komentarzy. Dość powiedzieć, że kibice uznali, że pomysł został im ukradziony tylko po to, żeby się zastępca prezydenta mógł wylansować się w oczach innych białostoczan i podnieść swój podupadający ze świstem wizerunek.

Muzeum Jagiellonii nie ma, a muzeum sportu, które miało powstać, jest dokładnie na tym samym etapie, na jakim było w momencie ogłoszenia pomysłu. Bo prawda jest taka, że Miasto Białystok wraz z odpowiednią kadrą urzędniczą na własnych obiektach i na własnych gruntach, może w zasadzie robić co chce i to szybko. Oczywiście wówczas, jeśli nie koliduje to z prawem i nie wymaga stosownych pozwoleń. W tym przypadku o nic takiego nie trzeba było występować. Stadion Miejski już stał, należy do spółki, która podlega Prezydentowi Białegostoku i w zasadzie wszystko, co należało zrobić, to określić co miałoby się w muzeum znaleźć, dobrać osoby, które zaprojektują wygląd muzeum i zbiorą odpowiednie eksponaty, żeby było w nim co oglądać. A co mamy po ponad pół roku od ogłoszenia tego pomysłu?

Przestrzeń na stadionie miejskim jest zarezerwowana do potrzeb utworzenia Muzeum Sportu. Wielkość to 400 m2. Nie wiadomo jeszcze kiedy muzeum będzie utworzone i zacznie działać – wyjaśniał na ostatnim posiedzeniu Komisji Sportu zastępca prezydenta Białegostoku – Rafał Rudnicki.

Tę cudowną wiadomość potwierdził także prezes spółki Stadion Miejski – Adam Popławski, który poinformował radnych oraz zainteresowanych mieszkańców, że przestrzeń jest zarezerwowana. Aż tyle udało się zrobić od września ubiegłego roku w sprawie utworzenia Muzeum Sportu w Białymstoku. I jeśli wszystkie prace związane z takim obiektem będą posuwały się w tym tempie, to do Muzeum Sportu w Białymstoku pierwszy zwiedzający będzie miał okazję wejść w okolicach uzyskania praw do emerytury pierwszej białostoczanki urodzonej w tym roku. Przecież pomieszczenia na stadionie miejskim były dokładnie takie same w ubiegłym roku, jak i w tym. W czym więc był problem, aby jakiekolwiek działania posunęły się naprzód? To jest rzecz niepojęta i niemożliwa do wyjaśnienia w żaden racjonalny sposób.

Gdyby projekt kibiców został dopuszczony do głosowania, jest wielce prawdopodobne, że zyskałby aprobatę mieszkańców. Samych kibiców jest kilka tysięcy w Białymstoku, dla których Jagiellonia to nie tylko drużyna, ale niemal religia. Na pewno głosowaliby właśnie na taki projekt. A jeśli tak, to w 2016 roku takie muzeum musiałoby powstać. Do tego obliguje Prezydenta Białegostoku wykonanie uchwały budżetowej, w której zawierają się wszystkie zwycięskie projekty z budżetu obywatelskiego. A skoro jest jak jest, do Muzeum Sportu nie pójdziemy jeszcze bardzo długo, tak samo jak nie pójdziemy do Muzeum Jagiellonii. Chyba, że kibice zgłoszą swój pomysł w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego. Tylko co zrobić, skoro pomieszczenia na stadionie miejskim są już zarezerwowane pod coś zupełnie innego…

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do