Reklama

Nagroda dla zasadniczo pierwszej Jagi z hipokryzją w tle

14/05/2017 15:41

Białostocka Jagiellonia wywalczyła tytuł mistrza po rundzie zasadniczej. Zapewniła go sobie ogrywając w sobotę na wyjeździe gliwicki Piast 1:0. Gola na wagę 3 punktów i gwarantujący pierwszą lokatę zapewnił irlandzki nabytek ściągnięty na sam koniec zimowego okienka transferowego Cillian Sheridan. Kibiców czekają teraz emocje związane z 7 meczami ekip walczących o mistrzostw Polski. W tym samym czasie walkę związaną bezpośrednio z sukcesem żółto-czerwonych stoczy większościowy klub radnych PiS z obozem prezydenta miasta (czyli koalicją Truskolascy - PO). Stawką jest pół miliona złotych na nagrodę dla piłkarzy.

Walka na boisku...

Jagiellonię czeka siedem spotkań w grupie mistrzowskiej. Cztery z nich rozegra u siebie. Na Stadionie Miejskim żółto-czerwoni podejmą Pogoń Szczecin (30.04, godz. 15.30), Wisłę Kraków (13.05, 15.30), Legię Warszawa (21.05, 18.00) i Lecha Poznań (4.06, 18.00). Na wyjeździe jagiellończyków czekają mecze z Koronę Kielce (5.05, 20.30), Lechią Gdańsk (17.05, godz. 18.00) i Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (28.05, godz. 18.00). Oznacza to, że w ekspresowym tempie czyli w maju rozsgtrzygną się losy mistrzostwa Polski. Ale Michał Probierz już gratuluje swoim zawodnikom osiągnięcia dodając, że w zasadzie powinni czuć się moralnymi mistrzami, a losach tytułu rozstrzygnie puchar maja. Niezależnie od ironicznego tonu szkoleniowca białostoczanom należy już pogratulować. Jaga nigdy dotąd nie przystępowała do rywalizacji o mistrzowski tytuł z taki handicapem jaki ma teraz. I nigdy dotąd nie była tak blisko mistrzowskiego tytułu. I choć przewaga jest minimalna (3 punkty nad 4. w stawce Lechią Gdańsk, 2 nad Lechem i 1 nad Legią) to fakt, że można mówić o przewadze, a nie odrabianiu strat, już jest dużym sukcesem. Maj będzie zatem czasem walki piłkarzy i wielkich emocji: Jagiellonia nigdy dotąd nie była tak bliska historycznego sukcesu jakim byłoby mistrzostwo kraju.

... i walka na słowa

Rywalizacja toczy się równocześnie z innym sporem związanym z wyczynem futbolistów. Stawką jest pół miliona złotych, a stronami większościowy klub radnych miejskich PiS, którego reprezentantem jest Zbigniew Brozek szef Komisji Sportu i Turystyki oraz magistrat reprezentowany przez Rafała Rudnickiego, wiceprezydenta Białegostoku.
Sprawa zaczęła się zimą ubiegłego roku, kiedy przy opracowywaniu budżetu na 2017 rok Brożek w porozumieniu z przedstawicielami środowiska sportowego miasta zapronował poprawki do projektu prezydenta. Jedną z nich było wpisanie kwoty pół miliona złotych dla piłkarzy Jagiellonii jako nagrody za zajęcie 1. miejsca na półmetku rozgrywek. Budżet przyjęto w styczniu 2017. Kiedy zaraz potem przyszło do zgłaszania wniosków (dokonał tego Podlaski Związek Piłki Nożnej) magistrat postanowił pokrzyżować plany radnych. I znalazł furtkę w przepisach twierdząc, że wniosek o nagrodę dla Jagi trzeba było zgłaszać jeszcze w grudniu 2016. Padł też argument, że w regulaminie rozgrywek uchwalonym przez Zarząd PZPN nie ma pierwszej rundy (dotąd był podział na rundę pierwszą i rundę rewanżową), a jedynie runda zasadnicza (która się właśnie skończyła) i dodatkowa (rozstrzygająca o mistrzostwie i degradacjach). Zdaniem radnych PiS był to tylko wybieg. Czemu magistrat skorzystał z niego?

- Prezydent zawsze podkreśla, że to on jest dobroczyńcą i dając nagrody, na które radni uchwalają budżet, ani ich na te uroczystości nie zaprasza, ani się zająknie o ich udziale. Tutaj było jasne, że to pomysł radnych PiS i prezydent nie mógłby się chwalić tą nagrodą jako własną. Nie zbiłby kapitału politycznego. No to zrobił jak pies ogrodnika. Nie mógł sam tego przyznać to przeszkodził radnym. Tylko kto na tym stracił? Chyba tylko piłkarze - twierdzi Zbigniew Brożek.

Hipokryzja ze Słonimskiej?

Magistrat cały czas twardo powoływał się na brzmienie regulaminu wskazując, że nie było podstaw do nagradzania Jagiellonii, bo czas na składanie wniosków minął. Radni - mimo to - zdecydowali się jednak postawić na swoim. Komisja Sportu pod wodzą Brożka wezwała prezydenta Truskolaskiego do przyznania nagrody dla Jagiellonii po rundzie zasadniczej, która się właśnie zakończyła. Magistrat nazwał apel niepoważnym, a wiceprezydent Rafał Rudnicki oświadczył, że pół miliona można przyznać piłkarzom i trenerom, jeśli Jagiellonia zajmie na koniec sezonu co najmniej 3 miejsce. Wsparł go w tym nowy szef klubu radnych PO Maciej Biernacki, który poszedł o krok mówiąc, że sens ma wspieranie szkolenia młodzieży, a nie prywatnego klubu sportowego. Przeoczył, że ten prywatny klub dostaje od dawna kilkumilionowe dotacje, a radni także z jego klubu korzystają z darmowych karnetów przekazywanych przez Jagiellonię SSA.

- Ja nie powiem, że to hipokryzja, bo prezydent ani radny Biernacki tego i tak nie zrozumieją. Ja przypominam, że rolą prezydenta jest wykonać uchwały Rady Miasta. Od tego jest władzą wykonawczą. A wolą radnych jest, aby nagrodzić Jagiellonię po rundzie, a nie na koniec sezonu. Jeśli pan prezydent chce mieć zasługę u kibiców to niech zgłosi propozycję zwiększenia budżetu na nagrody o kolejne pół miliona za mistrzostwo. Obiecuję, że życzliwie rozpatrzymy ten wniosek - komentował Brożek.

To żadna tajemnica, że magistrat ma alergię na propozycje radnych PiS, a prezydent chciałby być wyłącznym rozdawcą łask i publicznych pieniędzy dla sportowców. Chętnie pozuje z nimi wręczając czeki z publicznymi pieniędzmi z budżetu uchwalanego przez radnych tworząc wrażenie mecenasa sportu i dobroczyńcy. I tym należy tłumaczyć tak uparte blokowanie wniosków zgłaszanych przez Brożka i Komisję Sportu i Turystyki.  Trudno jednak znaleźć wyjaśnienie dlaczego wiceprezydent Rudnicki idzie na kolejną wojnę z kibicami Jagiellonii. Magistrat ma tam i tak kiepskie notowania. Przede wszystkim za zastanawiającą niemoc w poszukiwaniu komunalnych terenów pod budowę kompleksu boisk. Po drodze było jeszcze uśmiercenie obywatelskiego pomysłu stworzenia Muzeum Jagiellonii.

Obecnie wojenka o nagrodę za osiągnięcia sportowe (a takim było zarówno 1. miejsce przed przerwą zimową jak i obecna pierwsza lokata przed rundą dodatkową) dowodzi, że magistrat zdecydował się za wszelką cenę bronić monopolu prezydenta na bycie łaskawym mecenasem. Ciekawe tylko co się zdarzy, gdy Jagiellonia faktycznie wywalczy mistrzostwo kraju? Jak znamy życie prezydent, jego zastępca i radni z PO staną do zdjęć z zespołem z równie wielką ochotą, jak obecnie ochoczo blokują ich nagradzanie. I na pewno wyjdą dobrze na tym zdjęćiu. Dlaczego? Bo z hipokryzją im do twarzy.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: Tomasz Jastrzębski)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do