Reklama

Najpierw do szkół, a później na protesty

23/06/2020 10:37

Dosłownie niecały tydzień temu pisałam do swojej siostry, która od wielu lat mieszka w USA, że to co się dzieje na ulicach amerykańskich miast szybko dotrze do Polski. Moja koleżanka obstawiała, że przyjdzie – za około siedem lat. Ja pisałam, że to raczej kwestia tygodni. Myliłam się, to była kwestia zaledwie kilku dni.

Nie mamy zamieszek na ulicach, ale to jest jedyna różnica pomiędzy Polską a USA. I oby do tych zamieszek nie dochodziło. Były co prawda podejmowane próby takich demonstracji jakiś czas temu w Warszawie, kiedy ponoć protestowali przedsiębiorcy. Piszę ponoć, ponieważ większość z wylegitymowanych przez Policję osób z przedsiębiorczością i prowadzeniem działalności gospodarczej miała tyle wspólnego co ja z wybiegiem dla modelek. W każdym razie próba wywołania zamieszek pod jakimś pretekstem na razie zakończyła się niepowodzeniem. Podejrzewam jednak, że nie na długo. Dlaczego?

Obserwuję od dłuższego czasu jak jakaś dziwna moda z zachodu szybko przenika do Polski. Czy ma to sens na podłożu lokalnym, czy nie, od jakiegoś czasu znajdują się jakieś dziwne jednostki, które usiłują przeszczepić działania w krajach zachodnich na lokalnym podwórku. Ale dziwnym trafem tylko te, które wywoływane są przez środowiska i społeczności wykrzykujące jakieś hasła o równości, wolności, poszanowaniu praw, a przy tym nie potrafiące powstrzymać się przed siłowym narzucaniem innym ludziom tylko ich jedynie słusznej wizji świata. Nie widząc zupełnie przy tym, że swoim zachowaniem przeczą kompletnie wykrzykiwanym hasłom.

Tak było w minioną sobotę w Białymstoku. Na Rynek Kościuszki przyszli przedstawiciele Partii Razem z jakimiś młodymi ludźmi, żeby zaprotestować ponoć przemocy i rasizmowi. Niby idea słuszna, bo rasizm i przemoc to ewidentnie rzeczy złe. I każdy normalny człowiek o tym wie. Tylko, że jest kilka niuansów, które każą mi się do tego odnieść i powiem bez ogródek – z taką nawet tezą, że protestujący najpierw powinni się głęboko doedukować, a dopiero później wychodzić na ulice w Białymstoku czy gdziekolwiek indziej.

Niektórzy w tych protestujących na ulicy trzymali transparenty na kartonach z namalowaną czarną pięścią – symbol ruchu „White Power”, który miał chyba wyrażać jednak symbol „Black Power”. Dodam tylko, że ten symbol prezentowały jakiś czas temu polskie feministki. Dlaczego? Nie wiem. Ale to jakby oddzielny temat. W każdym razie obok tych namalowanych czarnych pięści jednocześnie obok ktoś trzymał transparent napisany po angielsku „Nie ma wolności bez równości”. Rozumiem, że symbol „White Power” czy też „Black Power”, choć ustawia w roli ważniejszej jedną rasę, ale przy tym nie dyskryminuje kogoś innego? No, ma to sens. I to ma najwyraźniej świadczyć o tej wolności i równości, w której jednak nie wszyscy są równi.

Oczywiście i tradycyjnie za chwilę zbiegną się tutaj różnej maści aktywiści, albo po prostu osobniki, które i tak mnie za wszystko hejtują widząc samą twarz na zdjęciu na górze felietonu. Oni i tak nie czytają ani tego co piszę, ani tego, że może następnym razem warto zrobić coś bardziej z sensem. Ważne, że mają dostęp do internetu i mogą się wyżyć na klawiaturze wypisując tradycyjnie o tym, że jestem grubą świnią, debilem, pustakiem, wstrętną maciorą, nie znam języka polskiego i nie w tym miejscu stawiam przecinki, a tak w ogóle, to matka powinna mnie wyskrobać. Takie teksty czytam o sobie w internecie codziennie, bo wiecie, rozumiecie, to jest ten język tolerancji, miłości i w ogóle. Ale co ja tam wiem…

Otóż wiem, że protest z powodu zabicia ciemnoskórego Amerykanina przez policjanta tysiące kilometrów stąd, ma się kompletnie nijak do Białegostoku. Co to ma wspólnego z naszym miastem, społecznością ciemnoskórych w Białymstoku i jak to miałoby pomóc obywatelom USA w jakiejś tam ich walce o nie wiem nawet co? Może ktoś mi odpowie. W każdym razie policjant, który zabił podczas interwencji tego mężczyznę w USA już częściowo poniósł konsekwencje swojego zachowania, a poniesie je wkrótce jeszcze bardziej. Wiem również i to, że zamordowany świętoszkiem nie był. Rodzina chciała przeprowadzić niezależną sekcję zwłok i to zrobiła. Może niekoniecznie fortunnie, bo po jej przeprowadzeniu okazało się, że zamordowany był niemal chodzącą tablicą Mendelejewa. Miał w organizmie tyle substancji, że mogły go zabić w każdym momencie. Miał nawet, jak się okazało – koronawirusa,. W momencie śmierci był też pod wpływem marihuany, amfetaminy, metaamfetaminy, morfiny i kilku innych psychoaktywnych substancji.

Poza tym zamordowany, drogie feministki, napadał na ciemnoskórych, przykładał broń do brzucha ciężarnej kobiety i grał w filmach porno. Czy mam może feministkom opisywać, jak się traktuje kobiety w filmach porno, czy już same doczytają? I bardzo proszę, aby przy okazji, jak już się dowiedzą, jak w filmach porno traktuje się kobiety, wytłumaczyły bez zbędnych szczegółów obecnej na proteście w Białymstoku młodzieży, że szacunek dla drugiego człowieka wyraża się jednak trochę inaczej. No, chyba, że przedstawicielki partii Razem – obecne na Rynku Kościuszki – i feministki uważają, że tak właśnie powinny być traktowane kobiety. Ale wówczas po prostu trzymajcie się z daleka od młodych ludzi i nic im już nie wyjaśniajcie.

Tak czy siak, jeśli zwykły kryminalista ma być ikoną jakiegoś ucisku, której należy oddać hołd, to czemu nie postawić w tej roli jakichś innych kryminalistów? Bo co? Wielu takich zostało zamordowanych przez policję, czy też w obronie własnej. Dodam, co jest już wiedzą powszechną i było w momencie organizacji protestu na Rynku Kościuszki, że interwencję wobec ciemnoskórego Amerykanina podjęło łącznie czterech policjantów, w tym Latynos, przedstawiciel rasy żółtej i jeden także inny policjant, który był mulatem. Protestującym polecam zastanowić się, dlaczego wobec jednego dwumetrowego naćpanego kryminalisty interweniowało aż czterech policjantów. Może dojdą za jakiś czas i do takiego wniosku, że po prostu był on agresywny. I serio, mając taki zestaw interweniujących policjantów chodziło tu o atak na tle rasistowskim? Na pewno? No pewnie tak!

Nie chcę już pisać o tym, że protesty ruchu BLM zdewastowały setki sklepów, restauracji, punktów usługowych i wszystkiego innego, na co pracowała ciężko społeczność samych ciemnoskórych. Wielu protestujących z tego ruchu – co już również wiadomo – była opłacana przez jednego z polityków amerykańskich. Na dodatek białego. I większość tych wszystkich przestępstw polegających na plądrowaniu i niszczeniu wszystkiego z krzykiem BLM na ustach, miała miejsce w tych stanach USA, w których rządzą przedstawiciele demokratów, którzy najbardziej ponoć dbają o społeczność ciemnoskórych, wszelkich mniejszości i wszystkich pozostałych uciskanych przez system.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie pozostaje mi nic innego jak zaproponować protestującym powrót do szkoły i gruntowną edukację od podstaw. Włącznie z tym, które kraje prowadziły politykę kolonialną, w jakich krajach powszechne było niewolnictwo oraz do którego kraju w Europie przez wieki uciekało najwięcej przedstawicieli różnych społeczności, które były prześladowane w swoich własnych krajach. Dopiero wtedy wychodźcie znów na ulice ze swoimi protestami. Bo do tego czasu znajdą się tacy jak ja, którzy popukają się w czoło na wasz widok przecierając oczy ze zdumienia, że w XXI wieku, kiedy prawie wszyscy mają dostęp do informacji, jakich nikt nigdy przed nami nie miał, można nie dotrzeć do informacji na temat głównego punktu protestu, który był zwykłym naćpanym, agresywnym kryminalistą stosującym przemoc wobec ciemnoskórych, bez grama szacunku dla kobiet. Zatem do szkoły i do książek!

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do