
Pandemia koronawirusa spowodowała wprowadzenie szeregu obostrzeń, w tym w edukacji. Dziś, oprócz uczniów najmłodszych klas, młodzież zmuszona jest do nauki zdalnej. Wyjątkiem są zajęcia praktyczne, które odbywają się przy stosowaniu tzw. reżimu sanitarnego. O pracy szkoły w trakcie epidemii, problemach w prowadzeniu zajęć i zmieniającym się postrzeganiu branżówek rozmawiamy z Agnieszką Guzik (na zdjęciu), wicedyrektorką Branżowej Szkoły I stopnia nr 10 w Białymstoku, nauczycielką BHP, edukacji dla bezpieczeństwa, doradztwa zawodowego.
Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: Edukacja stanęła od ubiegłego roku na głowie. Właściwie jej forma - z dnia na dzień nauka online. Jak ocenia pani przestawienie się w ten tryb. Mam na myśli, jak szkoła poradziła sobie w tym czasie. Domyślam się, że początki nie były łatwe.
Agnieszka Guzik: To prawda, początki były dla nas i uczniów bardzo trudne. Szkoła musiała się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości pod względem organizacyjnym, przygotować do pracy zdalnej nie tylko kadrę pedagogiczną, ale przede wszystkim naszych uczniów i ich rodziców.
Przy pierwszym zamknięciu szkół wszyscy pracowaliśmy z domów, w trakcie pojawiających się przepisów dotyczących epidemii koronawirusa opracowaliśmy procedury szkolne, które zaczęliśmy wdrażać. Ułatwiło nam to pracę, gdyż każdy z pracowników szkoły znał procedurę i się do niej stosował.
Podczas zamknięcia szkół w drugiej fali zachorowań było nam o tyle łatwiej, że mieliśmy już doświadczenie i mogliśmy skupić się na działaniach wychowawczo - opiekuńczych, skierowanych do naszych uczniów. Zdiagnozować ich problemy związane ze sprzętem komputerowym, połączeniem sieciowym, które są niezbędne do nauki zdalnej.
Na chwilę obecną nauczanie zdalne prowadzimy ze szkoły, włączyliśmy konsultację dla uczniów, którzy potrzebują dodatkowej pomocy nauczyciela, wychowawcy i pedagoga. Sytuacja jest bardzo trudna, uczniowie odczuwają spadek motywacji nie tylko do nauki, ale także do jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
Puste klasy i korytarze to chyba nie marzenie pedagoga...
- Każdego dnia, kiedy wchodzę do szkoły, odczuwam pustkę i tą przerażającą ciszę. Proszę mi uwierzyć, każdy z naszych nauczycieli, nawet pracownicy administracji, tęsknią za czasem, kiedy było w szkole gwarno, korytarz pełen uczniów. Miejmy nadzieję, że uda nam się powrócić do tej normalnej codzienności, jeszcze w tym roku szkolnym.
Występują jeszcze jakieś problemy z dostępem uczniów do internetu lub sprzętowe, np. przez brak komputera?
- Na tę chwilę zdarzają się pojedyncze przypadki. Natomiast tak jak wspomniałam wcześniej, przed zamknięciem szkoły w drugiej fali przygotowaliśmy zestawy komputerowe dla naszych uczniów, poprzedziliśmy to ankietą skierowaną do rodziców na zebraniu we wrześniu. Dzięki temu wiedzieliśmy, że taki problem wystąpi. Przy zaangażowaniu naszego zespołu potrzebujący uczniowie otrzymali zestawy komputerowe do domów.
Wasi uczniowie to przyszli fachowcy, w wielu branżach. Tak więc zajęcia praktyczne to podstawa. Jak wygląda obecnie sytuacja w tej kwestii?
- Na szczęście nasi uczniowie na zajęcia praktyczne mogą uczęszczać. Bardzo się z tego powodu cieszą, bo jak sami mówią - jest to dla nich jedyna szansa, aby nauczyć się zawodu i w obecnej chwili nie spędzać całego dnia przed komputerem. Duże zaangażowanie w kształcenie naszych uczniów wykazują nasi pracodawcy. W obecnej sytuacji stwarzają im bezpieczne warunki pracy, zachowując procedury reżimu sanitarnego.
BS 10 prowadzi ciekawą formę zachęty dla uczniów - praktyczna nauka zawodu od pierwszego roku w znanych podlaskich firmach, które co miesiąc płacą wynagrodzenie. Właściwie za to, że uczą. A do tego jest gwarancja zatrudnienia. O jakich zawodach mowa?
- Firmy przyjmując naszego ucznia na zajęcia praktyczne podpisują z nim umowę o pracę w celu przygotowania zawodowego na okres trzech lat. Dzięki tej formie nauki uczeń już od pierwszej klasy otrzymuje swoje pierwsze wynagrodzenie za realizację zajęć praktycznych. Przedsiębiorcy z branży metalowej czy budowlanej dodatkowo zachęcając przyszłych kandydatów, a zarazem chcąc pokazać, że kształcą naszych uczniów jako swoje przyszłe kadry, dają gwarancję zatrudnienia w zawodach: mechatronik, operator obrabiarek skrawających, magazynier - logistyk, elektryk, monter sieci i instalacji sanitarnych, murarz - tynkarz.
W tym roku również zamierzacie współpracować z przedsiębiorcami, którzy waszych uczniów zatrudnią jako pracowników młodocianych? Może pani wymienić kilka firm, które już deklarują współpracę?
- Współpraca z przedsiębiorcami w zakresie przygotowania zawodowego jest dla nas priorytetem. Słuchamy siebie nawzajem. Na potrzeby pracodawców otwieramy kolejny kierunek z branży metalowej: ślusarz, w którym jest ogromne zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników. Współpracę deklarują m.in. firma ALEX, Budrad, ChM, SaMASZ, Jazon itd. Zainteresowanie tą formą kształcenia jest duże, dlatego już w tym roku szkolnym będziemy poszerzać współpracę o nowych przedsiębiorców, którzy chcą kształcić naszych uczniów.
Kiedyś zawodówki to miejsca, gdzie młodzi ludzie szli, bo nie dostali się do ogólniaków. Dziś branżówki to kuźnie dobrze wykwalifikowanych kadr, po których znalezienie dobrze płatnej pracy to już nie graniczenie z cudem. Jak pani ocenia: świadomość tego wzrasta?
- Proces "odczarowania branżówek" trwa. Udowadniamy to codzienną pracą z naszym uczniem, stawiamy na jakość kształcenia zawodowego. Dzięki temu nasi absolwenci nie mają problemu ze znalezieniem pracy po trzech latach nauki. Bardzo nas to cieszy. Uczniowie są dobrze przygotowani do wykonywania swojego zawodu oraz uposażeni w kompetencje społeczne, które bardzo ułatwiają wejście na rynek pracy. Myślę, że to przełoży się na wzrost świadomości rodziców i przyszłych kandydatów przy wyborze szkoły branżowej.
Dziękuję za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie