
W Białymstoku miała już dawno temu zostać oddana do użytku strzelnica, na którą zagłosowało ponad 4 tys. mieszkańców miasta w budżecie obywatelskim. Miała, ale jej budowa jeszcze się nawet nie zaczęła i nie wiadomo czy kiedykolwiek się zacznie. Prezydent odkłada tę inwestycję na później, bo liczy, że otrzyma pieniądze z budżetu centralnego.
Od ponad roku białostoczanie powinni mieć możliwość realizowania pasji strzeleckich na miejskim obiekcie. Niestety, do chwili obecnej strzelnica nie powstała, a nawet jeszcze nie podjęto niemal żadnych czynności w związku z jej realizacją. Temat był przekładany z miesiąca na miesiąc, a obecnie to już nawet z roku na rok. W przyszłym roku na ten cel zapisano ostatecznie jedynie około 90 tys. złotych. O to, co można zrobić za takie środki dopytywał Przemysław Klimek z Instytutu Rzeczypospolitej Suwerennej, która to organizacja była głównym pomysłodawcą tego projektu do budżetu obywatelskiego z 2017 roku.
- Z udzielonej informacji na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, to znaczy w odpowiedzi na wniosek, który został złożony przez nas, otrzymaliśmy informację, że budowa strzelnicy będzie realizowana po planowym złożeniu wniosku do ministerstwa sportu o dofinansowanie tego projektu. Chcielibyśmy zapytać na co będzie przeznaczona ta kwota 10 tys. złotych i chcielibyśmy zapytać czy dałoby się coś zrobić z tej kwoty? Z uwagi na to, że ponieważ w tym roku powinna być zrealizowana dokumentacja projektowa, to kolejnym etapem powinna być już realizacja robót budowlanych – pytał podczas sesji Rady Miasta Przemysław Klimek z Podlaskiego Instytutu Rzeczypospolitej Suwerennej.
- Powiem tak, szczerze i otwarcie. Projekt ten jest szacowany w tej chwili na kwotę 8 milionów złotych. W związku z tym, jeżeli będzie podtrzymana decyzja ministerstwa obrony narodowej o budowie strzelnic i dofinansowania w wysokości 90 proc., może 80 proc., to pewnie w to wejdziemy. Bo dlaczego nie, skoro będzie projekt. Natomiast za środki własne, skoro państwo oszacowaliście to na milion złotych, to da się wybudować 1/8, czyli 12,5 proc. strzelnicy. To jest tak ogromne niedoszacowanie, że nie będzie nas stać po prostu – odpowiedział Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Sytuacja ta jest o tyle dziwna, że projekty do budżetu obywatelskiego przechodzą przez sito urzędnicze. I jeśli już wówczas, na etapie składania wniosku, urzędnicy wiedzieli, że inwestycja jest niedoszacowana ośmiokrotnie, powinni byli zwrócić na to uwagę. Tak się jednak nie stało.
- Projekt osiedlowy nie może przekraczać 1 mln zł. W tym wypadku mocno przekracza, bo po wykonaniu ekspertyz dotyczących konstrukcji, która musiałaby być zmieniona, szacuje się go na 1,5 mln zł, dlatego niestety nie może on w budżecie przejść dalej – tak wyjaśniała kwestię budowy strzelnicy w Białymstoku Katarzyna Ramotowska z białostockiego magistratu ponad dwa lata temu, kiedy ważyły się jej losy w budżecie obywatelskim.
Kolejna sprawa to taka, że nikt przez blisko dwa lata, także i z grona zastępców prezydenta, nie wspominał, że realizacja strzelnicy nie będzie możliwa z uwagi na tak ogromne niedoszacowanie. Ale też i nikt z urzędników nie kontaktował się przez ponad rok z twórcami projektu.
- Nie mieliśmy ze strony urzędu żadnego kontaktu. Nie zaproszono nas na żadne spotkanie. My tylko wysyłamy kolejne pisma, na które urząd czasami w ogóle nie odpowiada. Nic nie wiadomo, czy w ogóle są prowadzone jakiekolwiek działania w związku z budową strzelnicy w Białymstoku. Jest kompletna cisza w Zarządzie Mienia Komunalnego, chociaż to on jest odpowiedzialny za wszystkie prace – mówił naszej redakcji ponad rok temu, bo we wrześniu ubiegłego roku, Jacek Słoma z Podlaskiego Instytutu Rzeczypospolitej Suwerennej, organizacji, która zgłosiła pomysł budowy strzelnicy.
Co się stało, że kwota realizacji strzelnicy tak nagle urosła? O tym nikt obecnie nie mówi. I nie wyjaśnia. Choć sytuacja może dziwić. Jak i to, gdzie podziały się pieniądze przeznaczone na budowę strzelnicy, zapisane przecież w budżecie obywatelskim. Co więcej, właśnie po to istnieje budżet obywatelski, aby nie trzeba było inwestycji zgłaszanych przez mieszkańców wspierać środkami z budżetu państwa. Dlatego radni każdego roku zapisują konkretną pulę pieniędzy w budżecie miasta z przeznaczeniem wyłącznie na projekty z budżetu obywatelskiego. I z tych środków są one w większości realizowane.
Jeszcze ponad dwa lata temu szacunkowy koszt budowy strzelnicy w Białymstoku Zarząd Mienia Komunalnego oceniał na około półtora miliona złotych. Po dwóch latach prezydent wyliczył na tę samą inwestycję aż osiem milionów, choć nie wiadomo dokładnie na jakiej podstawie. Być może chodzi tu o to, że projekt ten od samego początku nie podobał się urzędnikom, którzy robili co mogli, aby nie dopuścić go najpierw do głosowania, a obecnie do realizacji. Warto wspomnieć, że na strzelnicę jednak głosowało ponad 4 tysiące białostoczan w budżecie obywatelskim.
- Chciałbym, aby Miasto Białystok wykazywało się przynajmniej taką samą determinacją przy budowie strzelnicy i innych inwestycji z budżetu obywatelskiego z ubiegłego roku, co przy budowie Toru Wschodzący Białystok – mówił blisko półtorej roku temu do ówczesnego zastępcy prezydenta Adama Polińskiego radny PiS Paweł Myszkowski.
Tej determinacji nie ma jak widać i nic nie wskazuje, że będzie. Postawa prezydenta Białegostoku, który warunkuje budowę strzelnicy wskazanej przez mieszkańców w budżecie obywatelskim od środków z ministerstwa obrony narodowej, każe myśleć, że brak jest woli, aby tę inwestycję zrealizować. Wcześniej nikt twórcom tego pomysłu nie przekazywał, że budowa strzelnicy w Białymstoku będzie uwarunkowana otrzymaniem dotacji z budżetu centralnego.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie