
Na początku czerwca w Białymstoku pojawił się Wojciech Cejrowski, publicysta, dziennikarz i satyryk. Bawił publiczność swoimi dowcipami, które wyraźnie przypadły zgromadzonym do gustu. Ale szybko zaskoczył ponownie i ponownie pozytywnie. Na swoim blogu pochwalił nasz lokalny bimber.
Wojciech Cejrowski nie jest postacią, która niknie gdzieś w całym złożonym gronie współczesnych celebrytów. Jest wyrazisty, tak w swoim zachowaniu, jak i w poglądach. Bez ogródek mówi co myśli w sprawach poważnych. Często bardzo dosadnie, co niektórzy poczytują wręcz jako mowę nienawiści. Niezależnie od tego, jest cenionym publicystą, dziennikarzem i satyrykiem. I trzeba przyznać, że świetnie sobie radzi w sprawach mniej poważnych. A to właśnie z nimi przyjechał do Białegostoku. Natomiast już po wizycie zostało coś jeszcze…
„Każda wizyta w Białymstoku tak się kończy, że bagażnik dzwoni szkłem. W innych miastach też zdarza mi się dostawać w prezencie flaszki, ale bimber dumnie opisany mazakiem tylko tam. Wyliczam podarunki: bimber widoczny na fotografii + dwa inne niewidoczne + limonówka na bimbrze + szampan domowej roboty + cydr + coś ze śliwek. Na razie skosztowałem jedynie limonówki i zaskoczyło mnie, że nie jest słodka. Zwykle nalewki słodziuśkie są, a ta jest kwaśna. Bardzo ciekawe. Zawiozę do Pelplina i zobaczę co powiedzą w drukarni. Oni tam w drukarni znają się na bimbrach i nalewkach najlepiej” – napisał po wyjeździe z Białegostoku na swoim blogu.
To zresztą nie jest jedyny celebryta, który chwali nasz rodzimy specjał. Wiele osób przyjeżdża tu specjalnie, żeby się zaopatrzyć w popularnie nazywanego – ducha puszczy. W samym Białymstoku, jak i w regionie, jest wiele osób, które starają się o to, żeby bimber był jak najbardziej legalny, a na dodatek chcą, aby był produktem regionalnym. Choć w zasadzie tym produktem jest, tylko mniej lub całkowicie nielegalnie. Niezależnie od tego, Podlasie słynie z bimbru i bimbrem stoi.
W części lokali kulinarnych restauratorzy posiadają koncesję na produkcję własnych nalewek na bazie spirytusu. Zdarza się, że można dostać także bimber z niewielkich zakładów działających legalnie. Ale prawdziwy bimber powstaje nielegalnie i według znawców tematu – ten właśnie smakuje najlepiej. W każdym razie poszła w Polskę oraz świat promocja i to kolejny raz.
Być może warto wrócić to tematu legalizacji bimbru na Podlasiu, jako naszego produktu regionalnego – ale tego prawdziwego, pędzonego w lesie, oryginalnego ducha puszczy. Przecież i tak większość z nas wie jak i gdzie się w niego zaopatrzyć. Z tym, że może po legalizacji, już nie będzie smakował tak samo?
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z https://www.minds.com/WojciechCejrowski)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie