
System gospodarki odpadami się nie spina, a białostoczanie za śmieci płacą mało w porównaniu do mieszkańców innych miast Polski czy nawet powiatu białostockiego – to główne argumenty za wprowadzeniem podwyżek za odbiór śmieci. Na wniosek prezydenta Białegostoku radni Koalicji Obywatelskiej przegłosowali znaczące podwyżki za odbiór śmieci. Nowe stawki będą obowiązywały od listopada 2021 roku.
Tylko radni Koalicji Obywatelskiej podnieśli ręce za podwyżkami cen za wywóz śmieci w Białymstoku. Przemówiły do nich najwyraźniej argumenty prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, a wyrażone szczegółowo ustami jednego z urzędników. Wskazywał on przede wszystkim na wzrost cen odbioru oraz transportu odpadów, ale też i większą ilość śmieci, jaka pojawiła się w ciągu ostatniego roku. Te kwestie mają uzasadniać wzrost cen o 4 i więcej złotych miesięcznie na gospodarstwo domowe w przypadku odbioru śmieci posegregowanych.
Przedstawione tradycyjnie zostały tabelki mające pokazać jak korzystnie do tej pory wyglądały ceny odbioru śmieci w Białymstoku na tle innych dużych miast w Polsce. Z tym, że na tych tabelkach zamieszczone zostały miasta znacznie większe terytorialnie niż Białystok, choć z podobną liczbą mieszkańców. Ale sam fakt większego terenu, z którego muszą być zabierane odpady jest przekłamaniem w stosunku do Białegostoku. Białystok bowiem jest miastem o bardzo zwartej zabudowie i posiada na dodatek własne instalacje – jak wysypisko śmieci, sortownię i w końcu spalarnię. Nie wszystkie miasta mają podobną sytuację, więc odbiór i transport ich śmieci, po prostu zawsze będzie droższy z tego właśnie powodu.
- Główne czynniki wpływające na wzrost opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, to wzrost ilości odpadów komunalnych, wzrost kosztu odbioru i transportu odpadów komunalnych oraz wzrost kosztów zagospodarowania odpadów komunalnych na przestrzeni ostatnich kilku lat. To bezpośrednio przekłada się na wysokość opłaty – mówił do radnych Janusz Bobik z Departamentu Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Z tym, że ostatnia podwyżka jaką nam zaserwowali radni Koalicji Obywatelskiej miała miejsce raptem w grudniu 2019 roku. Nie minęły zatem dwa lata od tamtego czasu, a koszty prowadzenia gospodarki odpadami wzrosły nagle na tyle, że znów trzeba było wprowadzać podwyżki. Co więcej, projekt uchwały o podwyżkach za śmieci był przygotowany jeszcze w ubiegłym roku. Prezydent Białegostoku w tej sytuacji miał do powiedzenia w zasadzie tylko jedno, że nie ma dobrego czasu na wprowadzanie podwyżek, ale są one konieczne, bo Białystok ma jeszcze inne potrzeby, na które potrzebne są pieniądze.
- Myślę, że tu nie ma żadnej wątpliwości, że taką uchwałę podjąć trzeba, dlatego, że widzieliście państwo, że niektóre miasta mają trzykrotnie wyższe stawki niż Białystok. My nie jesteśmy jakąś samodzielną zieloną wyspą, gdzie u nas odpady mogą być trzykrotnie niższe. Bo koszty systemu zwyczajnie wzrosły i to wzrosły w całym kraju – powiedział Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Kwestię cen gospodarki odpadami innych miast, także naszego regionu, reguluje przede wszystkim transport. Jeśli gmina jest rozległa i musi zabierać odpady po wsiach porozrzucanych na dziesiątkach czy setkach kilometrów, a później wieźć je jeszcze do na przykład Białegostoku, to logicznym jest, że koszt transportu takich śmieci, jak i ich odbiór, zawsze będzie większy. Tak samo droższa będzie utylizacja czy recykling, bo często odbywa się ona właśnie w Białymstoku w spalarni śmieci lub w sortowni śmieci w Hryniewiczach.
Aby podjąć taką uchwałę, prezydent wystąpił o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta jeszcze w okresie wakacyjnym. Nie wszyscy radni byli też na niej obecni, mimo że sesja odbywała się w sposób zdalny. Ale w związku z tym, że procedowanie nad podwyżkami za odbiór śmieci miało miejsce na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta, nie odbyło się ani posiedzenie właściwej komisji branżowej – na co zwracał uwagę radny Maciej Biernacki z partii Polska 2050. Stąd też radni nawet nie mieli okazji zapoznać się szczegółowo z zapisami uchwały, z jej uzasadnieniem, nie było też czasu na zadawanie szczegółowych pytań w tej sprawie.
- My nie mamy możliwości dopłaty do tego systemu, w sensie oczywiście finansowym. W sensie prawnym, to niedługo wejdzie taka ustawa, która daje taką możliwość, ale to nie ma żadnego znaczenia, bo my nie mamy tych odpowiednich nadwyżek. A jeszcze kolejne rozwiązania, które mogą wejść dodatkowo nam te finanse drenują. Stąd też system powinien się spinać i proszę państwa radnych, aby odpowiedzialnie podeszli do projektu tej uchwały, bo po prostu jest to konieczność wynikająca z tego, żebyśmy mogli dalej rozwijać się i mieć jeszcze finanse na inne potrzeby, które są bardzo ważne, a nie na dopłaty 16 milionów w następnym roku do odpadów – mówił Tadeusz Truskolaski na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta.
Po czym odbyło się głosowanie i za podwyżkami za śmieci ręce podnieśli wyłącznie radni Koalicji Obywatelskiej. Wszyscy radni Prawa i Sprawiedliwości byli przeciwni podwyżkom, zaś radny Polska 2050 wstrzymał się od głosu. Skutkiem czego już od listopada tego roku mieszkańcy Białegostoku zapłacą więcej za odbiór śmieci. I będzie to podwyżka znacząca. Nowe stawki miesięczne wyglądać bowiem będą następująco.
- Gospodarstwo domowe o powierzchni do 40 m2 będzie płaciło 20 zł (jest obecnie 16 zł)
- Gospodarstwo domowe o powierzchni od 40,01 m2 do 80 m2 będzie płaciło 44 zł (jest obecnie 36 zł)
- Gospodarstwo domowe o powierzchni powyżej 80 m2 będzie płaciło 56 zł (jest obecnie 45 zł).
Z kolei jednorazowe opróżnienie pojemnika o określonej pojemności w przypadku, gdy odpady komunalne są zbierane i odbierane w sposób selektywny, wzrośnie równo o 100 proc. w stosunku do istniejących obecnie stawek.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie