Białystok to zadziwiające miasto: z jednej strony twierdzi, że zależy mu na turystach i szuka atrakcji, które miałyby ich przyciągnąć. Z drugiej pozbywa się zabytków (Pałac Tryllingów, Pałac Lubomirskich), innym pozwala niszczeć (Domek Napoleona, kamienica Piasta 6) i nie reaguje na pożary zabytkowej drewnianej dzielnicy (Bojary). Daje natomiast pieniądze prywatnym właścicielom zabytkowych budynków i inwestuje miliony w atrakcje turystyczne na peryferiach ("Mały Kopernik" na Stadionie Miejskim).
Pisaliśmy już o tym, że gmina tragicznie zlokalizowała tzw. "Małego Kopernika" na położonym peryferyjnie Stadionie Miejskim. Pisaliśmy też jak próbuje sprzedać zabytkowy Domek Napoleona skąpiąc jednocześnie pieniędzy na jego remont i pozwalając na jego dewastację. Kto myśli, że to ostatnie słowo prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i jego ekipy ten jest w błędzie: miasto znowu najpierw pozwoliło podupaść zabytkowi (tym razem w ścisłym centrum miasta), a teraz wystawia go na sprzedaż. Chodzi o zabytkowy pałacyk Tryllingów przy ulicy Warszawskiej. I znowu powodem są podobno oszczędnośći i brak pieniedzy w miejskiej kasie, w której jednak znalazły się miliony na budowę betonowo-asfaltowego pasa startowego udającego lotnisko.
A jeszcze kilka lat temu magistrat planował przenieść Urząd Stanu Cywilnego z Pałacyku Gościnnego właśnie do Pałacyku Tryllingów. Wtedy obiekt na Kilińskiego pełniłby wyłącznie funkcje reprezentacyjne. Niestety - pomysłodawca Andrzej Meyer (wiceprezydent, potem wojewoda) zmarł, a wraz z nim jego pomysły na ratowanie zabytków. Obecny zastępca prezydenta - Rafał Rudnicki - zabytkami się specjalnie nie przejmuje. No, chyba że jest okazja do błyśnięcia na konferencji prasowej podsumuwującej dotacje miasta na remonty zabytków. Wtedy pochyla się z troską i zapewnia o zainteresowaniu.
Magistrat właśnie wystawił nieruchomość z Pałacykiem Tryllingów na sprzedaż. Lokalizacja jest bardzo łakoma - ścisłe centrum miasta. Niestety na działce jest obiekt zabytkowy - właśnie pałacyk, który został wyłączony z użytkowania ze względu na zły stan techniczny. Ten zły stan to zasługa magistratu, który od lat obiektem się kompletnie nie zajmuje. A szkoda, bo to eklektyczny, murowany budynek o sporej powierzchni (prawie 500 metrów kwadratowych) z okazałą fasadą z ryzalitem, rzeźbiami i kartuszem herbowym. Całość zwana jest Pałacem Miejskim Trulligów i wzniesiona została w końcu XIX wieku. Cena wywoławcza za działkę i budynek to 2,138 mln złotych. Jest jednak warunek - trzeba opracować program prac konsewatorskich zachowujący zabytkowy charakter wnętrza i fasady oraz tarasu i przeprowadzić remont.
Dlatego właśnie cena jest promocyjna i - być może - może sprawić, że pojawią się na nią chętni. Gmina zastrzega sobie prawo odkupu obiektu w okresie 5 lat, gdyby do 31 grudnia 2022 roku nie został on wyremontowany.
Brzmi to dobrze, ale... równie promocyjnie i pod warunkiem przeprowadzania prac konserwatorskich sprzedany został już w Białymstoku nie jeden budynek. Tak było z położonym na Dojlidach Pałacykiem Lubomirskich, które miasto sprzedało kilkanaście miesięcy temu. Obiekt kupiła spółka zarządzająca Wyższą Szkołą Administracji Publicznej. Spółka splajtowała, uczelnia ledwie zipie, a jedyne remonty jakie tam przeprowadzono odbyły się za dotacje przyznane z miejskiej kasy. Jeszcze gorzej wypadła tak zwana Kamienia Truskolaskiej na Dąbrowskiego. Temu obiektowi nie pomógła nawet nazwa tożsama z nazwiskiem prezydenta. Obiekt w majestacie prawa promocyjnie sprzedano, warunki remontu wpisano do umowy. A potem magistrat - pod rządami świetnego gospodarza Tadeusza Truskolaskiego - przeoczył termin odkupu i nie interesował się szczególnie czy obiekt został wyremontowany - jak wymagały tego warunki promocji. Obecnie zdewastowana kamienica czeka sobie na zawalenie. Plac w tym miejscu po tym, kiedy rozpadnie się ostatni fragment zabytkowego budynku, uzyska dobrą cenę od deweloperów.
Pałac Tryllingów został zbudowany przez żydowskiego fabrykanta Chaima Abrama Tryllinga. Obiekt zaczął być budowany w 1898, a zakońćzony rok później. Fabryka "Trylling i Syn" działała do 1932 roku, a jeszcze pałacyk przed wojną został sprzedany. Po wojnie został przejęty przez Skarb Państwa, który umieścił tam Dom Turysty "Rubin" (działał do 2006). W 2011 właścicielem obiektu stała się gmina Białystok, która wymieniła się z CBA oddając kamienicę przy Waryńskiego 8.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
KOMENTARZ
Pisałem już, że nie rozumiem jaki pomysł ma Białystok na turystów. Z pewnością nie jest nim dbałość o zabytki, bo stolica Podlasia pozwala im beztrosko niszczeć. Tak beztrosko, że może rodzić to podejrzenia o umyślność. Nie wiem też jaki Białystok ma pomysł na zabytki. Może chodzi tylko o to dopisanie większej ilości obowiązków dla wiceprezydenta Rudnickiego. Dla ekipy prezydenta Truskolaskiego na pewno nie jest ważny ich komunalny charakter. Odnoszę wręcz wrażenie, że miasto woli sprzedać zabytek za bezcen, a potem dołożyć kasę do remontu by po jakimś czasie eksponować bezradność, że obiekt zniszczał. Jest to jakiś pomysł, ale co to ma wspólnego z ochroną zabytków? I dlaczego nikt w magistracie nie ma odwagi cywilnej, żeby o tym powiedzieć wprost, że tej ekipie nie zależy na zabytkach wcale.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ważną sprawą jest w jaki sposób Domek Napoleona stał się własnością gminy ? Czy ta "wymiana " nie podlegała ocenie władz do tego powołanych ? Ale jak wiemy w kraju teoretycznym ŻADEN urzędnik nie ponosi konsekwencji finansowych za swoje głupoty/ czytaj : straty spowodowane na rzecz danej jednostki społecznej/.