Ogrody działkowe - dla jednych ostoja PRL, dla innych sposób na życie. Dziś działkowcy to już nie tylko emeryci. Wśród zwolenników miejskich rabatek, przybywa młodych ludzi poszukujących odskoczni od codziennego zgiełku.
Działkowicze mówią o sobie: „jesteśmy ludźmi, których ciężka praca zamienia nieużytki w oazy zieleni”. Faktycznie zieleni działkom odmówić nie można, jednak wspomnianymi „nieużytkami” z chęcią zająłby się niejeden deweloper. W Białymstoku i okolicach jest dużo ogrodów działkowych, m.in. przy ulicy Hetmańskiej, Ciołkowskiego, Mickiewicza i Wysockiego. Działkowe Eldorado od ruchliwych ulic oddzielają siatki, często wykończone drutem kolczastym. Kiedyś do ogrodów mógł wejść każdy, dziś często bramki zamykane są na kłódki. Wszystko to w obawie przed złodziejami i innymi nieproszonymi gośćmi.
- Zdarzają się kradzieże, dlatego staramy się nie przechowywać wartościowych rzeczy w domkach - mówi pani Teresa, którą spotkałam w jednym z ogrodów. Mimo drobnych przeciwności, działki cieszą się dużą popularnością. Jeżeli ktoś decyduje się na sprzedaż swojego ogródka, najczęściej jest to uzasadnione przeprowadzką do innego miasta lub nadmiarem obowiązków.
Od szopy do galerii sztuki
Za czasów Polski Ludowej ogródki działkowe były trzymane w ryzach i wszystkie wyglądały podobnie. Każdy metr był cenny a w związku z tym, działki służyły głównie uprawie warzyw i owoców. Jedyne szaleństwo architektoniczne na jakie obywatele mogli sobie pozwolić to postawienie skromnej szopy, pełniącej rolę składziku.
Dzisiejsze działki, choć często przypominają te z lat 80., są bardziej fantazyjne i często przyozdobione najróżniejszymi gadżetami. Kolorowe płotki, huśtawki, gipsowe bociany i krasnoludki to tylko niektóre działkowe dekoracje. Pośród jarmarcznych cudów można też napotkać działkowiczów minimalistów. Drewniany domek, zielona trawka i wiata z miejscem na grilla to coraz częściej spotykany widok. Stare przeplata się z nowym, działki są urządzane według uznania właścicieli. Wszystko to sprawia, że w ogrodach działkowych panuje, przywołując słowa Piotra Sarzyńskiego, "niczym nieskrępowana wolność ekspresji estetycznej".
Ten działkowy chaos ma swój urok i zainspirował niejednego artystę. Jan Bujnowski, Andrzej Ślusarczyk czy Jan Zegalski to tylko niektórzy fotografowie, którzy z pasją utrwalali na zdjęciach zielone gaje betonowych miast. Z kolei latem 2009 roku, jeden z warszawskich ogrodów działkowych gościł galerię sztuki współczesnej Le Guern. Wdrażano tam najróżniejsze przedsięwzięcia, m.in. projekt Joanny Warszy, która przeobraziła działki w wenecki park Giardini, gdzie rokrocznie odbywa się słynne Biennale. W 49 altankach zaaranżowano narodowe pawilony wystawowe i oznaczono je flagami państw z całego świata. Działkowicze, choć z początku sceptyczni, ostatecznie przystali na realizację artystycznego eventu.
Marchewki, pomidory i piwonie
Działkowicze są bardzo dumni ze swojego dobytku i chętnie chwalą się grządkami. W ogrodzie przy ulicy Hetmańskiej spotykam pana Mikołaja. Mężczyzna ma 85 lat i jak mówi, połowę swego życia uprawia działkę. - O Pani! - wykrzykuje - dziś ta działka jest dla mnie całym światem, jak się popracuje to od razu zdrowie lepsze! Pan Mikołaj, mimo swojego wieku, wygląda naprawdę dobrze. Na działce, oprócz drzewek owocowych i grządek z warzywami, ma także szklarnię w której hoduje pomidory. Zapytany o to, czy uprawianie swoich jarzyn się opłaca, odpowiada - Opłaca, nie opłaca, nie o to chodzi. To jest przyjemność, przyjść tutaj i pielęgnować rośliny. Opinię pana Mikołaja podzielają Martyna i Przemek, którzy kupili działkę 3 lata temu, zaraz po tym jak przyszła na świat ich druga córka.
- Nasz ogródek to idealne miejsce na spędzanie czasu z dziećmi i spotkania ze znajomymi. Mieszkamy w bloku a działka jest odskocznią od betonowych murów - mówi Przemek. Jego żona jest pasjonatką ogrodnictwa i mnóstwo przyjemności przynosi jej gmeranie przy grządkach. - Z roku na rok moja uprawa się powiększa. Sieję sałatę, marchew, trochę ogórków. Bardzo lubię kwiaty, niebawem zakwitną piwonie. - mówi rozmarzona.
Działkowicz może więcej
Jak mówi stare porzekadło, każdy mężczyzna powinien w swoim życiu spłodzić syna, zasadzić drzewo i wybudować dom. Na działce w zasadzie można zrealizować ten plan (choć pokaźnej willi tu się nie postawi). A tak całkiem serio, kto z nas nie ma czasem ochoty usiąść na leżaku z kubkiem kawy lub przysiąść pod gruszą sącząc chłodne piwko? Dla tych, którzy nie mają rodziny na wsi, ogródek działkowy jest najłatwiejszym sposobem na relaks na zielonej trawce. Jeżeli marzy się komuś taka zielona oaza, musi się liczyć z wydatkiem rzędu kilku a czasami kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ceny ogródków uzależnione są nie tylko od metrażu i zabudowy, która się na nich znajduje. O wartości decyduje też to, czy do posesji doprowadzone są prąd i woda. Im więcej dobrodziejstw, tym wyższa cena.
Choć działki wzbudzają rozmaite emocje, to z pewnością dla wielu osób są sposobem na życie. W całej Polsce istnieje blisko 5 tysięcy ogrodów działkowych, które są zagospodarowywane przez ponad milion użytkowników. To rzesza ludzi ceniąca ekologiczne wartości i wolniejsze tempo życia. Może warto się do nich przyłączyć, nieco zwolnić, docenić to co daje nam natura i delektować się czasem spędzonym na świeżym powietrzu?
Komentarze opinie