Reklama

Pieniędzy na pomoc przedsiębiorcom nie ma. Ale na propagandę magistratu jest wystarczająco. Na każdy miesiąc

06/05/2021 15:38

Tylko w tym roku białostocki magistrat wyda najmniej 90 tys. złotych na propagandę. Bo z zadaniami samorządu nie ma to nic wspólnego, a wręcz jest niezgodne z prawem, o czym urzędnicy powinni wiedzieć. Prezydent ze swoim biurem prasowym postanowił wydawać biuletyn, który bezpłatnie trafiać będzie do mieszkańców Białegostoku. W biuletynie mało jest sensownych informacji, ale propaganda jest. Na każdej stronie.

Kilka tygodni temu, tuż przed świętami Wielkiej Nocy, do mieszkańców Białegostoku dostarczony został biuletyn autorstwa i produkcji Urzędu Miejskiego. Wzbudził on duże zainteresowanie mieszkańców, choćby dlatego, że wewnątrz znajdowały się informacje na temat lotniska Krywlany ze zdjęciem samolotu, jaki nie ma szans ani wylądować, ani wylecieć z tego lotniska kiedykolwiek. Znajdowały się w nim także inne informacje związane z bieżącą pracą białostockich urzędników z Tadeuszem Truskolaskim na czele. W ogóle gdyby z tego biuletynu wyrzucić materiały, w których nie występuje Tadeusz Truskolaski, to zostałaby mniej niż połowa. A gdyby wyrzucić wszystkie, które nie mają charakteru propagandy, biuletyn w ogóle by się nie ukazał.

Od kilku lat wiadomo, że tego rodzaju działalność wydawnicza nie jest zgodna z prawem. Powstało wiele opracowań na ten temat. Samorządy wydające biuletyny lub swoje gazety bronią się jednak tym, że w art. 10 ustawy o gospodarce komunalnej zapisano, że gmina może poza sferą użyteczności publicznej zajmować się „działalnością doradczą, promocyjną, edukacyjną i wydawniczą na rzecz samorządu terytorialnego”. Niektóre samorządy powołują się jeszcze na art. 7 ustawy o samorządzie gminnym, w którym wśród zadań własnych gminy wymienia się m.in. sprawy związane z „promocją gminy” oraz „wspieraniem i upowszechnianiem idei samorządowej”. Tylko to co trafiło do skrzynek mieszkańców Białegostoku nie było ani upowszechnianiem idei samorządów, ani promocją gminy. Bo promocja taka miałaby identyczny sens co promocja firmy wśród jej członków zarządu czy rady nadzorczej, bo nawet nie pracowników w tym przypadku.

Działalność jednostek samorządu terytorialnego nie powinna jednak przybierać formy zwykłego tytułu prasowego, gdyż żadna z wyżej przytoczonych ustaw nie stanowi o wydawaniu tytułu prasowego, co jest w pełni uzasadnione z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo, że nie będą realizowane podstawowe standardy wynikające w szczególności z art. 1 prawa prasowego stanowiącego o prawie obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej urzeczywistnianego przez prasę korzystającą ze swobody wypowiedzi. Podmiot wydający prasę, który w założeniu powinien dokonywać kontroli władzy lokalnej, nie może być przecież jednocześnie podmiotem kontrolowanym” – podawał już kilka lat temu na swoich stronach internetowych portal prawo.pl

Do tego specjaliści, którzy zajmowali się problematyką tego rodzaju wskazywali na jeszcze jeden istotny aspekt sprawy. Mianowicie taki, że gazety samorządowe nie są w stanie wypełniać podstawowej funkcji prasy, tj. funkcji kontrolnej wobec władzy publicznej i skutecznie przyczyniać się do urzeczywistnienia prawa społeczeństwa do informacji. Niema w nich miejsca na polemikę, bo artykuły piszą zazwyczaj sami urzędnicy, a w takich periodykach nie ma miejsca na głos opozycji, czy często nawet zwykłego mieszkańca, który ma krytyczne zdanie wobec władz samorządowych.

To tylko kilka kwestii prawnych poruszanych w przestrzeni publicznej od kilku lat. Zaledwie kilka dni temu obszerne sprawozdanie opublikowała nawet Sieć Obywatelska WatchDog Polska. I ponownie zwróciła uwagę, że biuletyny wydawane przez samorządy są niezgodne z prawem. Raport w tej sprawie będzie opublikowany zresztą niebawem na naszych lamach. Są jednak jeszcze inne kwestie, na które z kolei zwracał uwagę radny Henryk Dębowski.

Jaki jest całościowy koszt przygotowania i wydania jednego numeru biuletynu łącznie z drukiem? Jaki jest koszt samego druku? W jakim trybie została wybrana drukarnia? Czy zespół redakcyjny wymieniony w stopce przygotowuje biuletyn w ramach swoich obowiązków służbowych?” – to tylko kilka z pytań, które pojawiły się w jego interpelacji.

Odpowiedź pojawiła się niedawno i z niej dowiadujemy się, że sam koszt druku jednego numeru biuletynu urzędu miejskiego to 10 tys. złotych. Ale sekretarz miasta, który odpowiadał na tę interpelację napisał też, że będzie on wydawany raz w miesiącu. Co oznacza wydatek rzędu 10 tys. złotych każdego miesiąca. Co w skali roku daje 120 tys. złotych. I to bez kosztów kolportażu. Bo to, ile kosztuje rozniesienie czy rozwiezienie biuletynu do wszystkich białostoczan, nie jest na razie wiadome. W tym roku na pewno biuletyn będzie kosztował co najmniej 90 tys. złotych, skoro pierwszy numer ukazał się w kwietniu i ma być wydawany raz w miesiącu. Piszemy co najmniej, bo nie wiadomo, czy druk nie podrożeje z czasem, gdyż za druk odpowiedzialna jest spółka Agora, a nie żadna lokalna drukarnia.

Patrząc na ten wydatek w kontekście niedawnej debaty odnośnie pomocy dla przedsiębiorców, to prezydent Białegostoku wolał postawić na własną propagandę niż na pomoc ludziom, którzy de facto za tę propagandę płacą. Zaledwie w miniony wtorek przetoczyła się batalia o obniżenie opłat za zajęcie pasa drogowego pod działalność gospodarczą, czyli powierzchnię pod ogródki letnie. Prezydent nie chciał się zgodzić, aby zwolnić przedsiębiorców z branży gastronomii z ponoszenia kosztów w tym względzie. Mimo, że od miesięcy zarabiają niewiele, albo nie zarabiają wcale. To między innymi oni poniosą koszty tej gazetki, z której dowiedzą się, jak prezydent o nich dba. Bo można było o tym przeczytać w pierwszym numerze biuletynu, że choćby lotnisko Krywlany będzie służyło przedsiębiorcom. I Miasto, czyli prezydent, w związku z tym o przedsiębiorców dba. Pewnie jak matka najlepsza. Pełną odpowiedź na interpelację radnego Dębowskiego można zobaczyć poniżej.

W tej sytuacji można dodać jeszcze tyle, że to nie pierwszy raz wydawane są publiczne pieniądze na propagandę, która nie służy kompletnie mieszkańcom Białegostoku. Całkiem niedawno miasto było całe oblepione banerami i reklamami o silnym samorządzie. Co z tego mieli mieszkańcy? Kompletnie nic. Nawet kiedy część liczyła na pomoc tego silnego samorządu, to okazało się wielokrotnie, że jest on tak silny, jak komar na siłowni. Bo jedyne co tam robi, to wkurza ludzi.

Jeśli prezydenta Białegostoku stać jest na takie wydatki za pieniądze mieszkańców, to niech przynajmniej odpuści sobie płacze i lamenty, że brakuje mu pieniędzy na różne rzeczy. Tym bardziej, że tego rodzaju wydatków w zeszłym i w tym roku mieliśmy już na grube dziesiątki tysięcy, a nawet więcej złotych.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do