Reklama

PKS Nova musiała zostać dokapitalizowana. Straty spowodował lockdown

15/06/2021 15:37

Na konta największej spółki transportowej województwa podlaskiego wpłyną niebawem środki, które mają pomóc firmie stanąć na nogi po epidemii koronawirusa. Sejmik Województwa Podlaskiego zgodził się dokapitalizować spółkę PKS Nova 7 milionami złotych. Strata za ubiegły rok jednak jest prawie dwa razy większa.

Nie zawsze jest tak, że im większa firma, tym lepiej sobie radziła w dobie kryzysu. Widać to po spółce PKS Nova, która odczuła bardzo mocno trwający około jednego roku lockdown. W tym czasie niektórych połączeń nie można było realizować w ogóle, inne były zawieszone. Kierowcy, mimo że pozostawali w zatrudnieniu, nie wykonywali swojej pracy. Jak wyjaśniał na sesji Sejmiku Województwa Podlaskiego prezes spółki Marcin Doliasz, połączeń nie można było realizować z powodu wprowadzonych obostrzeń sanitarnych. Ale mimo to, spółka nie zwolniła ani jednego kierowcy.

Ratowanie miejsc pracy i utrzymanie firmy spowodowało spore zadłużenie. Jak się okazało jest to pokaźna kwota, bo wynosząca aż 13 milionów złotych. Z tego między innymi powodu Sejmik Województwa Podlaskiego kolejny raz zdecydował się dokapitalizować spółkę PKS Nova 7 milionami. Część z tych środków trafi niemal od razu na konta Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, bo w ZUS spółka zalega kilkaset tysięcy złotych. Reszta ma pójść na inwestycje, w tym zakup nowego taboru.

- Potrzebujemy w tej chwili 1 mln 200 tys. do 1 mln 400 tys. złotych, żeby załatać tą bieżącą dziurę. Jeżeli się ziszczą nasze założenia i nie tąpnie październik, to już poczyniliśmy szeroko zakrojone rozmowy z gminami, gdzie mamy nadzieję przejąć dużą część dowozu dzieci. Resztę kwoty, po uiszczeniu tej bieżącej zaległości, chcemy przeznaczyć na zmianę taboru i zmiany organizacyjne. Ale nie w sensie osobowym, tylko w sensie całej struktury funkcjonowania, chcemy zinformatyzować tę spółkę – mówił na posiedzeniu Sejmiku Województwa Podlaskiego prezes PKS Nova Marcin Doliasz.

Bo dwa główne powody, dla których spółka transportowa generuje straty, to przestarzały system zarządzania, prawie zupełnie niezinformatyzowany, a drugi – to naprawa autobusów, do których powoli już zaczyna brakować części zamiennych. I w pierwszym przypadku, taki system zarządzania całością, generuje koszty osobowe, bo potrzeba sporo osób do poszczególnych zadań, do kontroli, do nadzoru, do kwestii kadrowych, czy związanych z zarządzaniem całą flotą. W drugim przypadku, części do autobusów są coraz droższe, bo zaczyna ich brakować na rynku. A i sama naprawa jest coraz bardziej kosztowna, bo wymaga z kolei większego nakładu czasu pracy.

Jeśli PKS Nova nie kupi nowych autobusów, może się okazać i to szybciej niż komuś się wydaje, że po prostu nie będzie miała czym realizować połączeń. Dużym kłopotem są nie tylko stałe połączenia pomiędzy poszczególnymi miejscowościami naszego województwa, ale również wynajmowanie pojazdów. PKS nie jest dziś konkurencyjny wobec prywatnych, mniejszych przewoźników, którzy posiadając po maksymalnie kilka nowoczesnych pojazdów, są w stanie realizować usługi na wynajem.

- Dysponujemy też flotą kilkuletnią, ale żeby pokryć to zapotrzebowanie, jaki mamy zamiar na tych trasach długich, typu Warszawa, Gdańsk, Kołobrzeg, potrzebujemy młodszego taboru. Też żeby i zadowolić klienta, bo potrzeba jest nie tylko wygody, ale nawet taka prozaiczna potrzeba ładowarek. Co właśnie zadysponowałem i w warsztatach jest to montowane. Jest to, po rozmowach z pasażerami, bardzo istotny problem, który tu na bieżąco łatamy – wyjaśniał prezes Doliasz.

- Czy nie można tego wsparcia ograniczyć do niższej kwoty? – zwracał uwagę radny Koalicji Obywatelskiej Jarosław Dworzański. – Bo ja chcę panu powiedzieć jedno i tutaj zapewniam Pana, że się nie mylę. Konkurowanie z prywatnymi przewoźnikami na trasach komercyjnie opłacalnych, jest brnięciem w ślepą uliczkę. Nigdy pan nie dorówna prywatnemu podmiotowi, jeśli chodzi o konkurencyjność, wyposażenie, komfort i tak dalej i tak dalej – dodał.

- Zwrócę uwagę, że średni wiek taboru w naszej spółce to jest 22 lata, przy uwzględnieniu, że są też wozy kilkuletnie, czy roczne. Dlatego nie inwestując, czy nie zmieniając tego taboru, to nie zmienimy tego. Do tego w niedalekiej przyszłości, spółka nie będzie miała czym pracować. Stąd jak tlenu potrzebujemy inwestycji w pojazdy i przy okazji tworzenie linii, jak i rozliczenie kursów – odpowiedział prezes PKS Nova Marcin Doliasz.

- Jest potencjał, można te dodatkowe możliwości wykorzystać, jakie ma PKS i w kwestii remontowej i nieruchomości. Ale najważniejsze pytanie, co dalej ze spółką? – pytał radny PSL Jerzy Leszczyński.

- Odnoszę takie wrażenie, jakbyśmy tu dyskutowali, a nie było pandemii. A ja bym chciał zaznaczyć, że myśmy mieli pandemię, która się zaczęła w tamtym roku. Większość przewoźników kolejowych i kołowych, odnotowała potężne straty. Podam tylko taki przykład, że ubytek ze sprzedaży Białostockiej Komunikacji Miejskiej za 2020 rok to jest 12 mln złotych. Czyli tylko BKM to jest 12 mln zł ubytku, jeśli chodzi o same bilety. U nas to jest 13 mln zł strat. Myśmy, jako zarząd województwa podlaskiego stanęli na wysokości zadania, aby utrzymać miejsca pracy. Nie chcieliśmy zwalniać, jak to się działo w innych firmach, chcieliśmy utrzymać miejsca pracy i to przyświecało temu zarządowi. Też nie chcieliśmy sprzedawać nieruchomości. A jak to będzie wyglądało dalej, zobaczymy. Na pewno nie chcemy sprzedawać nic co jest majątkiem województwa podlaskiego, co jest majątkiem mieszkańców – mówił z kolei marszałek województwa Artur Kosicki.

To była wypowiedź do kilku uwag radnych odnośnie dużej straty odnotowanej przez PKS w ubiegłym roku. Tym bardziej, że w poprzednich latach spółka PKS Nova nie tylko wyprzedawała swój majątek, ale otrzymywała wsparcie nawet wyższe niż te 7 mln złotych, aby pokryć stratę wygenerowaną w czasie epidemii. Prezes spółki wyjaśniał i przedstawiał radnym dane za kolejne miesiące w czasie epidemii, jak i analogicznie za miesiące z roku poprzedzającego, kiedy epidemii nie było. Różnice w każdym z tych miesięcy oscylowały w granicach od kilkuset tysięcy do nawet powyżej 3 milionów złotych. Najważniejszym zadaniem teraz będzie jednak zmodernizowanie spółki i kupienie nowych pojazdów. Bo bez nich spółka PKS Nova o konkurencji na rynku usług przewozowych będzie mogła zapomnieć.

Aktualnie poprawia się sytuacja związana z przewozami i spółka ponownie zaczęła nadrabiać straty. Autobusy realizują zawieszone od miesięcy połączenia. Jeśli nie zdarzy się ponowny lockdown, a przygotowane pomysły na poprawę sytuacji zdadzą egzamin, zadłużenie powinno się zmniejszać. Jedno jest pewne, spółka PKS Nova musi zacząć konkurować na rynku transportowym, a do tego potrzebny jest nowy tabor i nowoczesne jego wyposażenie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do