
Prawie 18 milionów złotych kosztuje budynek, w którym mieściła się Wyższa Szkoła Administracji Publicznej. Jednak to tylko cena wywoławcza, która może pójść jeszcze w górę, jeśli będą nieruchomością zainteresowane jakieś inne podmioty. Ale to właśnie ten budynek zamierza kupić Miasto Białystok, ponieważ potrzebuje pomieszczeń dla urzędników i sali obrad dla Rady Miasta.
Zaadoptować pomieszczenia po Wyższej Szkole Administracji Publicznej chce Miasto Białystok. Dlatego zamierza kupić jeden z budynków, w których kiedyś prowadzone były zajęcia dla studentów. Chodzi dokładniej o Collegium Universum, które WSAP wybudował prawie 10 lat temu. Zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz twierdzi, że pomieszczenia bez problemu da się zaadaptować do potrzeb urzędu miejskiego i zorganizować tam pomieszczenia dla urzędników. Widzi też potencjał w aulach, w których odbywały się wykłady.
- Tam są w większości pomieszczenia, które nadają się do pracy dla urzędników. Natomiast na przykład te sale wykładowe, bo tam są chyba dwie takie większe aule, to tam mogłyby się odbywać sesje Rady Miasta, różnego rodzaju szkolenia, bardziej oficjalne uroczystości – wyjaśniał radnym z Komisji Infrastruktury Komunalnej zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz. – To było sprawdzane pod względem funkcjonalno – użytkowym przez Urząd i to nadawałoby się na pracę urzędników. Przecież nie będziemy tworzyli takich warunków, że dla każdego urzędnika będziemy tworzyć oddzielny gabinet i pokój – dodał.
Mówił też do radnych, że jak tylko skończy się epidemia, urzędnicy wrócą do normalnego funkcjonowania i przyjmowania interesantów, więc pomieszczenia się przydadzą, nawet w formie open speaców. Czyli takich pomieszczeń, od których w zasadzie już powoli odchodzi się na całym świecie. Zbigniew Nikitorowicz przypomniał też, że wszystkie posiedzenia Rady Miasta odbywają się w pomieszczeniach wynajmowanych. Do tej pory była to sala konferencyjna urzędu wojewódzkiego, a ostatnio wynajmowane są pomieszczenia od Stadionu Miejskiego. Bo Rada Miasta nie ma swoich pomieszczeń, w których można byłoby zorganizować obrady, a nawet posiedzenia komisji.
I faktycznie jest tak, że na posiedzenia Rady Miasta pomieszczenia są wynajmowane i opłacane z budżetu miasta. Ale prawdą też jest, że prezydent Białegostoku jeszcze pod koniec swojej drugiej kadencji i na początku trzeciej, chciał wyremontować budynek przy ulicy Branickiego, właśnie pod potrzeby Rady Miasta. Został nawet ogłoszony konkurs architektoniczny, który wyłonił zwycięzców. Najlepsi architekci zostali nagrodzeni ponad 6 lat temu.
- Bardzo się cieszę. Jesteśmy jedynym miastem wojewódzkim, które nie miało własnej siedziby najważniejszego organu stanowiącego miejscowe prawo. Cieszę także z tego względu, że zostanie uratowany zabytek. Gdyby nie konkurs budynek poszedłby w zapomnienie lub popadłby w całkowitą ruinę. Wygrał chyba projekt najbardziej śmiały, ale nawiązujący do tradycji i ukazujący tę synagogę z lat przedwojennych – powiedział nam ówczesny Przewodniczący Rady Miasta Włodzimierz Kusak, który cieszył się w październiku 2014 roku z tego, że białostoccy radni będą mieli w końcu swój budynek i pomieszczenia do pracy.
Zwycięzca tego konkursu otrzymał nagrodę w wysokości 35 tysięcy złotych, zaś pozostali wyróżnieni nagrody w niższych wysokościach. Remont i przystosowanie do celów Rady Miasta dawnej bożnicy żydowskiej miały zmieścić się w 6 milionach złotych. Z tym, że poprzedni skład Rady Miasta, w którym większość miał wtedy klub Prawa i Sprawiedliwości uznał, że nie potrzebuje takiego budynku do swoich potrzeb. Padły argumenty o tym, że taniej wychodzi wynajmowanie sali konferencyjnej od urzędu wojewódzkiego niż wyremontowanie i zaadoptowanie zabytkowej nieruchomości przy Branickiego.
Minęło zatem kilka lat i temat powrócił, tyle że w innym wydaniu, za dużo większe pieniądze i tym razem chodzi o wspomniany budynek po Wyższej Szkole Administracji Publicznej. Bo Miasto Białystok nieruchomość na Dojlidach chce kupić na licytacji komorniczej, która ma się odbyć 28 grudnia. A cena wywoławcza tej nieruchomości została wyceniona na prawie 18 milionów złotych. Jeśli udałoby się ją nabyć za taką kwotę, to wtedy doszedłby jeszcze koszt przebudowy obiektu do potrzeb nie tylko Rady Miasta, ale i Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Natomiast zgoda radnych z Komisji Infrastruktury była potrzebna prezydentowi, żeby mógł wpłacić wymagane prawem wadium, które pozwoli na przystąpienie do licytacji. Z tym, że radni zostali tym pomysłem całkowicie zaskoczeni.
- Szkoda, że pan prezydent nie zaprosił nas do obejrzenia. Po co zasięgać opinii, skoro nigdy tam nie byłem. Nie wiem co to za budynek, nie wiem czy warto go kupić. Dlaczego nie możemy zagrać, że jest jakaś decyzja, zapraszacie państwo nas, żebyśmy mogli to ocenić. Jak mogę ocenić coś, skoro nie byłem w tym budynku? – mówił radny Platformy Obywatelskiej Andrzej Perkowski.
- Ale panie radny, to było oceniane przez naszych urzędników – odpowiedział zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz.
- No to panie prezydencie, trzeba było zapytać urzędników o zdanie. Jak mam się wypowiedzieć, skoro nikt mi tego nie pokazał? – dodał radny Perkowski.
Zbigniew Nikitorowicz tłumaczył się strategią Miasta, która miała nie naganiać potencjalnych innych chętnych, którzy mogliby w górę wywindować cenę nieruchomości po WSAP. Ale publiczna dyskusja na forum Komisji, była też zdradzeniem planów licytacji Miasta Białystok. Stąd też radny Perkowski zachęcał, aby Miasto w tej licytacji nie brało udziału, ale poczekało na kolejną, w czasie której najpewniej zostanie obniżona cena nieruchomości. Jeszcze innym problemem jest obowiązujący plan zagospodarowania przestrzennego, który w tym miejscu dopuszcza wyłącznie działalność edukacyjną. Ale to akurat może zmienić sama Rada Miasta, choć z pewnością zajmie to co najmniej kilka miesięcy.
Cała sytuacja związana z możliwością nabycia nieruchomości po WSAP jest dość dziwna. Nikt z Urzędu Miejskiego w Białymstoku nie był w stanie powiedzieć, co dokładnie ma się znaleźć w tym budynku, jeśli zostanie kupiony. Nie było wiadomo, jakiej wielkości są poszczególne pomieszczenia, ani jaka jest ogólna koncepcja zagospodarowania tego budynku. A już kompletnie ciężko zrozumieć, w jakim celu kupowany ma być budynek w czasie, kiedy prezydent od miesięcy grzmi o złej sytuacji finansowej Miasta Białystok i krytykował zaledwie kilkanaście dni temu adoptowanie pomieszczeń urzędowych przez marszałka województwa w innym budynku, przy ulicy Skłodowskiej14, który kupiony został jeszcze przez jego poprzedników.
Ostatecznie radni w osobach Marcina Moskwy i Konrada Masztalerza zagłosowali za wydaniem pozytywnej opinii wobec zakupu nieruchomości po WSAP na licytacji komorniczej. Od głosu wstrzymał się Maciej Biernacki, zaś dwoje radnych Sebastian Putra i Andrzej Perkowski zdecydowali się w ogóle nie głosować w tej sprawie. Ale to wystarczyło, aby dać prezydentowi zielone światło do przystąpienia do licytacji, by kupić budynek po dawnej szkole.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie