Reklama

Pomysł dobry, ale nie na Białystok

30/11/2014 15:57


Na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi zawiązała się grupa inicjatywna różnych osób, które walczą o darmową komunikację miejską w Białymstoku. Pomysł na pewno wart jest uwagi. Ale raczej mało realny w naszym mieście. I nie chodzi tu o złą wolę lub brak dobrej woli ze strony władz miasta.

Darmowe autobusy w takim mieście jak Białystok nie mają raczej racji bytu. Choć nikt z nas ekonomistą nie jest, łatwo było sprawdzić, czy ludzie są zainteresowani bezpłatnym transportem publicznym. Okazuje się, że nie tylko są zainteresowani, ale nawet bardzo zainteresowani. Narzekają bowiem na ceny biletów. W związku z tym wielu mieszkańców wypatruje darmowej komunikacji miejskiej. To przede wszystkim ci, którzy i są jej stałymi pasażerami.

Jednakowoż ci korzystający z niej na co dzień to jedna grupa. Inną, wcale nie małą, stanowią osoby, które rzadko jeżdżą lub w ogóle nie wsiadają miejskich autobusów. Czy właśnie ich darmowa komunikacja mogłaby skusić do tego, aby auto jednak zostało pod domem lub w garażu? Okazuje się, że jak najbardziej. Wszystkie osoby, które pytaliśmy na ulicach miasta, odpowiadały że chętnie pojeżdżą darmowymi autobusami.

Przyzwyczaiłam się do samochodu. Ale gdyby można było za darmo jeździć, to pewnie bym korzystała. Teraz za paliwo płacę niewiele więcej jak za bilety, a szybciej dojadę tam gdzie potrzebuję. To jest jakiś pomysł, nawet mi się podoba – powiedziała nam Urszula Jabłońska.

No pewnie, że bym jeździł. Po co mi wtedy samochód gnać. Trzeba by było tylko się nauczyć, gdzie który empek jeździ, bo już chyba z 10 lat do żadnego nie wsiadłem – mówi z kolei Adam Szczubak.

Jakby były darmowe to bym jeździł. Teraz nie widzę sensu, bo zdarzyło mi się ostatnio, że jak miałem auto u mechanika, pojechać autobusem. Tylko za jeden dzień wydałem ponad 15 zł na bilety. Gdzie tu sens? Tyle na gazie mógłbym jeździć nawet i ze trzy dni do załatwienia takich spraw, jakie miałem. Więc teraz po prostu nie opłaca mi się przesiadać z samochodu na autobus – powiedział Wojciech Fiedosiuk.

Bardzo fajny pomysł. Jeździłabym, pewnie że tak! Tylko nie wiem czy wystarczyłoby autobusów, jakby w ten sposób pomyśleli wszyscy – komentuje Aneta Pastuszek.

I właśnie w tym może tkwić cały problem. Bo jeśli faktycznie osób, które zechcą skorzystać z bezpłatnej komunikacji miejskiej będzie dużo, to oznacza ogromne pogorszenie białostockiej oferty transportowej. Dziś na wielu trasach panuje niemiłosierny tłok, zwłaszcza w godzinach szczytu. Więc aby faktycznie kierowcy zechcieli się przesiąść do autobusu, oprócz bezpłatnego przejazdu musi być jeszcze odpowiednia ilość pojazdów samej komunikacji miejskiej.

Wniosek z tej sytuacji nasuwa się sam. Gdyby w Białymstoku zorganizować bezpłatną komunikację miejską, trzeba by było zakupić znacznie więcej autobusów niż obecnie. Z pewnością to wymusiłoby jeszcze zwiększenie częstotliwości kursów. W związku z tym powinni się pojawić dodatkowi kierowcy, a co za tym idzie, również dodatkowe etaty. Koszt funkcjonowania takiej bezpłatnej komunikacji raczej przekroczyłby możliwości finansowe miasta.

Dzięki darmowej komunikacji miejskiej prawdopodobnie mielibyśmy mniej, o wiele mniej aut na ulicach Białegostoku, ale koszt pozbycia się samochodów z przestrzeni publicznej byłby ogromny. Wkrótce zwrócimy się w tej sprawie do specjalistów. A na razie czekamy na Wasze komentarze pod tym tekstem i na naszym fanpage na portalu społecznosćiowym Facebook.

(Agnieszka Siewiereniuk - Maciorowska/ Foto: DDB/ K.)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do