
Od maja trwa wymiana zdań pomiędzy Stowarzyszeniem Rowerowy Białystok, a urzędem miejskim w Białymstoku, a konkretnie prezydentem Białegostoku. Wymiana tych pism dotyczy dyskryminacji pieszych i rowerzystów kosztem samochodów, które są uprzywilejowane względem tych pierwszych. Dyskusja trwa i być może za jakiś czas będzie wiadomo czy coś z tego wyniknie.
Na razie wnioski ma właściwie tylko Stowarzyszenie Rowerowy Białystok, które kolejny raz upomina się o równouprawnienie przy korzystaniu z infrastruktury około drogowej. A dokładnie chodzi o system zarządzania ruchem. Kosztował on tak olbrzymie pieniądze, że przynajmniej teoretycznie z właściwym jego ustawieniem nie powinno być problemów. Na razie są postulaty o to, jak go ustawić, żeby wszystko wszystkim pasowało, bo dziś nie pasuje.
Jak można było dowiedzieć się już na naszych łamach (można to spokojnie obejrzeć i wysłuchać na górze naszej strony internetowej), nie pasowało przede wszystkim traktowanie pieszych i rowerzystów jak uczestników ruchu drugiej kategorii. Kiedy samochody mogą jechać w jednym kierunku, to piesi i rowerzyści często muszą stać i czekać. Dopóki nie zostanie wciśnięty przycisk wywołujący zielone światło, to się nie zapali. A chodzi o to, żeby zapalało się zawsze, samo i bez naciskania przycisku.
„Chcemy zatem skoncentrować się na istocie naszego wniosku, w którym sformułowaliśmy poniższą prośbę: W związku z powyższym prosimy o takie ustawienie algorytmów obsługujących cykle sygnalizacji świetlnych w mieście, aby zielone światło na przejściach dla pieszych i przejazdach rowerowych zapalało się zawsze wtedy, kiedy zielone światło otrzymują samochody na kierunku współbieżnym. Automatycznie, bez konieczności wykrycia przez detekcję lub wciśnięcia przycisku” – pisało do Prezydenta Białegostoku Stowarzyszenie Rowerowy Białystok.
Na tak zgłoszony problem prezydent już odpisał, że system zarządzania ruchem ma za zadanie usprawnienie przejazdu bądź przejścia i poprawę bezpieczeństwa innym uczestnikom ruchu. Z tym nie do końca zgadza się Rowerowy Białystok, bo jak wskazuje, może dochodzić do pogorszenia bezpieczeństwa ruchu. W sytuacji, kiedy pieszy lub rowerzysta długo czeka na zmianę świateł i z tego powodu często decyduje się na wykroczenie i przejście lub przejechanie rowerem na sygnale czerwonym.
„Niestety wspomniany System dyskryminując pieszych i rowerzystów prowadzi do postaw, w których lekceważą oni czerwone światło, kiedy auta na kierunku poprzecznym również mają sygnał czerwony. Jest to postawa logiczna, zgodna ze zdrowym rozsądkiem, niestety może prowadzić do sytuacji, kiedy zlekceważone zostanie także zasadnie zastosowane czerwone światło. System Zarządzania Ruchem w obecnej formie prowadzi zatem do pogorszenia bezpieczeństwa, a nie jego poprawy” – stwierdzają aktywiści w swoim kolejnym piśmie do Tadeusza Truskolaskiego.
Do tego, sprawdzili kilka skrzyżowań w Białymstoku i z ich obserwacji wynika, że nie wszędzie zielone światło pali się na tyle długo, aby można było spokojnie przejść na drugą stronę. Nawet w ciągu dnia, kiedy pieszych na ulicach i chodnikach, podobnie, jak i rowerzystów, jest zwyczajnie więcej. A dodatkowo, jeśli pieszy lub rowerzysta nie wciśnie przycisku wywołującego światło zielone, na zmianę świateł poczeka znacznie dłużej niż kierowcy samochodów.
Prezydent Truskolaski wyjaśnia aktywistom, że kolejna rzecz, o jaką się zwracali, nie bardzo da się zastosować. Chodzi mianowicie o to, żeby wywoływać światło zielone już w sytuacji, kiedy pieszy lub rowerzysta zbliża się do przejścia. Dla ruchu samochodowego bowiem właśnie tak dało się zorganizować przejazdy. Czujniki wykrywają pojazd zbliżający się do skrzyżowania i reagują doprowadzając do zmiany świateł często jeszcze zanim kierowca wjedzie na skrzyżowanie.
„W przypadku kierunku poprzecznego nie ma możliwości zastosowania detekcji rowerowej automatycznej dalej od skrzyżowania niż to jest to w chwili obecnej. Nie jest możliwe określenie kierunku jazdy rowerzysty w odległości np.: 30 m metrów od skrzyżowania” – wyjaśnia Tadeusz Truskolaski w swojej odpowiedzi do Stowarzyszenia Rowerowy Białystok.
Z tym aktywiści się nie zgadzają. Twierdzą, że w Białymstoku są takie przejścia dla pieszych i rowerzystów, w których jest tylko jeden możliwy kierunek poruszania się lub kierunek, który z dużym prawdopodobieństwem da się oszacować. Ale do tego potrzebne są porządne pomiary ruchu, o co zwraca się teraz w piśmie do Tadeusza Truskolaskiego Stowarzyszenie Rowerowy Białystok.
Ale zwraca się również o to, aby za każdym razem, nawet gdy przez przejście nie idzie żaden pieszy czy rowerzysta, zapalało się zielone światło dla tego samego kierunku jazdy, dla jakiego zapala się zielone światło w przypadku samochodów. Tu jako argument pada, że są skrzyżowania bardzo duże, jak to na rondzie Regana, przy hotelu Turkus, gdzie po prostu nie widać, czy ktoś zbliża się do przejścia, czy nie. I tam faktycznie, jeśli zielone światło nie zapali się samo, to trzeba sporo czekać na zmianę świateł na zielone, kiedy już się naciśnie przycisk.
Tu wymiana zdań z pewnością będzie jeszcze trwała, ale tym razem prezydent nie staje kompletnie okoniem, jak to bywało często do tej pory. Chce podjąć dialog i przeanalizować postulaty Rowerowego Białegostoku. A przynajmniej taką nadzieję mają przedstawiciele Stowarzyszenia Rowerowy Białystok. Podkreślają, że są gotowi na współpracę w zakresie wypracowywania optymalnych rozwiązań, chętnie też wskażą skrzyżowania, gdzie zmiany są najbardziej potrzebne.
„Czerwona fala” to jeden z 3 największych problemów rowerowych Białegostoku” – wskazują aktywiści.
Jak potoczy się los petycji Rowerowego Białegostoku i czy największe problemy zgłaszane przez tę organizację prezydentowi Truskolaskiemu, zostaną rozwiązane, o tym będziemy informować na naszych łamach. Oczywiście jak tylko pojawią się jakieś konkrety.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Rowerowy Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie