
Otóż stało się tak, że wbrew sobie i swoim wartościom zostałam nazistką. A w zasadzie nazistką mnie zrobiła część osób, którym akurat tak się wydaje, bo choć nie miały ani jednej sekundy możliwości poznania mnie, o porozmawianiu nie wspominając, wiedzą lepiej jakie mam poglądy i że jestem nazistką. Swoją drogą zastanawiam się jak może działać współczesny nazista? Tfu! Nazistka?
O ile mi wiadomo propagowanie nazizmu jest w Polsce zagrożone dość surowymi karami. I sąd od czasu do czasu wydaje wyroki na osoby, które nazizm propagują. Jakoś trudno mi uwierzyć, że gdybym była nazistką i propagowała nazizm, nie znalazłby się ktoś, kto by nie poinformował prokuratury o tym, że dopuszczam się czynów karalnych. Tym bardziej, że często dzielę się ze znajomymi na Facebooku tym co robię, gdzie bywam, z kim i zamieszczam własne komentarze do wielu sytuacji, które mam ochotę skomentować. Warto wiedzieć, że wśród znajomych na Facebooku mam osoby z kierownictwa Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Aż tak się kamufluję, że nie było o czym donieść? Czy o co tu chodzi? Ale skoro jestem nazistką, to trudno. Niech osoby, które w ten sposób o mnie myślą, myślą sobie dalej. To nie ja mam problem z głową w tym przypadku.
O co poszło? Poszło o felieton, który napisałam jakiś czas temu. Dotyczył środowisk LGBT i tego, że mam dość ich propagandy. Ileż hejtu się na mnie po nim wylało. Większości komentarzy nawet nie czytałam, bo mam ciekawsze zajęcia. Ale jeżeli ktoś uważa, że jak nazwie mnie nazistką, pierdoloną grubą krową, pizdą, która ma stulić mordę, kretynką, idiotką, czy cokolwiek tam jeszcze było wyrażone w tej mowie tolerancji i miłości wobec drugiego człowieka, to się wystraszę, albo będzie mi przykro – powiem tylko jedno. Chyba ten ktoś ma klepki urwane. Jest dokładnie odwrotnie.
Powiem nawet więcej. Bardzo się cieszę, że takie komentarze się pojawiły, bo potwierdzają one dokładnie to o czym pisałam w swoim felietonie. Osoby ze środowisk LGBT są egoistyczne, nie widzące nic i nikogo poza czubkiem własnego nosa, to manipulatorzy i oszuści. Potwierdziły to dokładnie w swoich komentarzach pod felietonem, który napisałam. Liczy się tylko ich i nic innego nie jest ważne. Żadne odczucia innego człowieka nie mają znaczenia. Tylko moje, tu i teraz. Oczywiście nie wszyscy tacy są, bo w tym środowisku żyją ludzie normalni, potrafiący zrozumieć inny punkt spojrzenia. Jednak spora część właśnie jest taka, jak napisałam i dała temu świadectwo. Wystarczyło tylko dać przestrzeń do wylania tego wszystkiego, czym żyją na co dzień i czym się karmią.
Kilka osób zdecydowało się nawet prywatnie napisać do mnie przez Facebook, jak to ich skrzywdziłam. Jak bezczelnie zaglądam do łózek. A przepraszam bardzo – czy to ja wychodzę na ulice w paradzie równości manifestować i pokazywać z kim sypiam? Czy ja chodzę po domach i sprawdzam moralność pod kołderką? Czy może jednak ktoś sam wychodzi i pokazuje publicznie swoje łóżko. Ba! Niektórzy wręcz wychodzą na podwórko z łóżkami, by je pokazać, a później mają jeszcze pretensje, że ktoś to komentuje. Przestaniecie wychodzić z manifestacjami i problem sam się rozwiąże. Chociaż to może być za trudne do pojęcia.
Wiele osób pisało także, że jest obrażanych, wyzywanych i szykanowanych z powodu orientacji seksualnej. To dokładnie tak samo jak osoby rude, grube, chude, wysokie, niskie, blondynki, pryszczate, ubierające się na czarno, ekolodzy, politycy, osoby biedne, bogate, rowerzyści, kierowcy, osoby żyjące w związkach konkubenckich, słuchające ska, albo metalu, chodzące w skarpetach i sandałach, kupujące w Biedronce, albo nakładające odzież patriotyczną, religijną, niepełnosprawne, garbate, łyse itd., itd., mogę tak długo wymieniać. Jestem przeciwniczką obrażania kogokolwiek, bo to potrafi boleć, ale taki jest ten świat. Wszędzie dzieje się to samo i orientacja seksualna nie jest niczym nadzwyczajnym, ani wyjątkowym w tej sferze.
Właśnie dlatego, że nie widzicie niczego poza czubkiem własnego nosa, takie rzeczy uchodzą waszej uwadze. Na ulicy również w ryj można dostać tylko dlatego, że stoi się nie na tej trelince co trzeba, albo dlatego, że do poczęstowania mam tylko Viceroye light, a nie cienkie mentole. Tak już jest. Statystyki policji są pełne różnych zdarzeń i zapewniam, że pobicie lub obrażanie osób homoseksualnych stanowi margines. Tak mały margines, że hałas, który robią środowiska LGBT jest kompletnie pozbawiony podstaw, a co najmniej nieadekwatny do hałasu, który robiony jest w przestrzeni publicznej. Dlatego się śmiałam i pozdrawiałam wszystkich hejterów. Bo swoimi komentarzami obnażyli całą prawdę o sobie, o środowisku, które reprezentują.
Tradycyjnie już, kiedy nie ma się nic mądrego do powiedzenia, zarzucano mi interpunkcję, stylistkę, błędy ortograficzne, a nawet nie takie jak trzeba stosowanie zaimków. Jak dla mnie bomba! Strasznie się tym przejęłam, że spać po nocy nie mogę. Powiem Wam jedno – publikuję i będę publikowała, zaś tego typu uwagi pójdźcie łaskawie pisać komuś innemu. Mnie to nie interesuje. Jak się komuś nie podoba, to może mi jedynkę postawić i niech poczuje się lepiej. A ja będę pisała, niezależnie od swoich zdolności językowych, bo mam do tego prawo.
Tak, tak. Mam prawo do wyrażania własnych poglądów i będę je wyrażała, bez względu na hałas, który ktoś robi. Szczerze mówiąc to nawet fajnie, że jest taki hałas, bo moje przemyślenia dzięki temu trafiają znacznie dalej. I żeby było ciekawiej, część osób ze środowisk LGBT przyznało mi rację. Chwaliło za odważne podjęcie tematu i podejście do tego z kulturą oraz w sposób wyważony. Więc warto było. I warto będzie jeszcze wiele razy. Co zresztą zamierzam uczynić.
Pisałam o tym, że nie zgadzam się na zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci. Nigdzie nie wspomniałam ani słowem o związkach partnerskich. Pisałam wyłącznie o małżeństwach. Większość komentujących nawet tego nie ogarnęła. W moim przekonaniu – i powtórzę to jeszcze raz – małżeństwa nie mogą stanowić osoby, które z racji natury nie są w stanie stworzyć rodziny. Bo rodzina to nie tylko mąż i żona, ale również rodzące się w tym związku dzieci. I oczywiście kilka osób mi pisało, że wykluczam pary bezpłodne lub osoby, które pobierają się, ale dzieci mieć nie chcą. Otóż – po pierwsze niczego nie wykluczam, bo nie mam takiej mocy sprawczej. Po drugie bezpłodność jest chorobą i podlega leczeniu. Jeśli osoby homoseksualne chcą się leczyć, bo uważają, że są chore, mi nic do tego. Zaś co do osób, które pobierają się, ale od razu z myślą, że nie chcą mieć dzieci, to nie wiadomo czy kiedyś nie zdecydują inaczej. Mam prawo do takich przemyśleń czy to się komuś podoba, czy nie. I nie interesują mnie żadne krzyki w tym względzie.
Jeszcze jest jedna rzecz, do której chcę się odnieść. Zarzucano mi brak wiedzy, że nie podpieram się badaniami, publikacjami. Otóż felieton nie jest wywodem naukowym, żebym podawała tu bibliografię. Tego zainteresowani mogą poszukać w bibliotekach lub w internecie. Swoje przemyślenia oparłam o przeczytanych wiele pozycji, a także w oparciu o wyniki różnych badań, jakie zostały przeprowadzone na przestrzeni dziesiątek lat. I niestety bolesna prawda jest taka, że ani jedno badanie, nie potwierdza tego, że homoseksualizm jest wrodzony. Ani jedno! Tak samo jak żadne z badań nie potwierdza, że homoseksualizm nie jest wrodzony. Za to jest wiele publikacji, które potwierdzają, że osobą o homoseksualnej orientacji można się stać z własnego wyboru i na to akurat są badania potwierdzone.
I jeszcze na koniec odniosę się do przykładów potwierdzających homoseksualizm w świecie zwierząt, jako coś naturalnego. Bo oczywiście wiele osób to wytyka za każdym razem. Przypomnę, że w świecie zwierząt jako coś naturalnego występuje też kanibalizm, a także zdolność do samozapłodnienia. Występuje także wiele innych zjawisk, które niekoniecznie muszą być akceptowane czy uznawane za normalne w świecie ludzi. Od zwierząt odróżnia nas wiele, także i to, że natura obdarzyła nas zupełnie inaczej działającym mózgiem. Powinien on odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa i dzięki jego używaniu możemy robić oraz rozpoznawać znacznie więcej niż zwierzęta.
Tym wszystkim, którzy wypisywali różne głupoty na mój temat, życzę dużo zdrowia i powodzenia w życiu. Życzyłabym im wszystkim, żeby nauczyli się szanować i kochać innych ludzi, częściej się uśmiechali. A jeśli komukolwiek znów przyjdzie do głowy nazywanie mnie nazistką czy czymkolwiek tam sobie życzy, powiem jedno – nie ranicie mnie w ten sposób, ani nie obrażacie. Wasze obelgi wracają do Was, bo ja tym się nie karmię. Czym Wy się chcecie karmić w Waszej nienawiści, to już Wasz problem. Ja pozostanę pogodną osobą, która będzie Wam zawsze życzyć dobrze.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie