
Nikomu nic tu się nie przywidziało. Dokładnie tak jak napisaliśmy. Prezydent Tadeusz Truskolaski przyleciał lotem rejsowym na lotnisko Krywlany, a potem udał się pieszo do domu. Wiemy o tym, bo tylko w lipcu zdarzyło nam się kilka razy go widzieć, gdy obok przejeżdżaliśmy na łyżwach. Bo chyba tylko tak można opisać to, co opowiadał prezydent Białegostoku na Campus Polska Przyszłości w miniony wtorek.
Co było powodem tego, że politycy Platformy Obywatelskiej postanowili się kompromitować każdego dnia na własnym wydarzeniu, tego nie wiemy. Ale jakiś powód musiał ku temu być. Przecież nikt z własnej woli nie dopuściłby do samoośmieszania się ot tak sobie. Bo już w pierwszych dniach padła zapowiedź likwidacji szpitali, piłowania katolików, a kolejnego jeszcze stygmatyzowania dziennikarzy pod internetowym pręgierzem. Choć ta ostatnia propozycja nie padła z ust polityka PO, to jednak ściśle związanego z tym środowiskiem politycznym.
Z kolei w miniony wtorek na tym samym wydarzeniu, czyli Campus Polska Przyszłości skompromitował się Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. On również pojechał na to wydarzenie i brał udział w dyskusji razem z innymi prezydentami miast. O ile jeszcze jego wypowiedź dotycząca ochrony środowiska była do przełknięcia, o tyle już odpowiedź na pytania młodej uczestniczki tego wydarzenia po prostu zwaliła z nóg. Co wcale nie znaczy, że temat ochrony środowiska i edukacji ekologicznej był omówiony mądrze. Bo wystarczy przypomnieć, że prezydent chce wyciąć znaczną część Lasu Solnickiego, lasu ochronnego Białegostoku, żeby wybudować lotnisko. Takie z prawdziwego zdarzenia.
Tego jednak uczestnicy Campus Polska Przyszłości się nie dowiedzieli. Mało tego, nie dowiedzieli się nawet, że w Białymstoku w ogóle nie ma lotniska, z którego można latać gdziekolwiek nie mając własnego samolotu. Tadeusz Truskolaski przyrównał pasek startowy na Krywlanach do regionalnych portów lotniczych, które mają wszystkie województwa poza podlaskim. Ani słowem nie wspomniał, że Krywlany docelowo mają być lotniskiem lokalnym a nie regionalnym, a jeszcze stwierdził, że tanio kosztowało wybudowanie lotniska, bo zaledwie 45 milionów złotych, kiedy w innych miastach wybudowano lotniska za setki milionów. I oczywiście pominął fakt, że w sąsiednich Suwałkach taki sam pasek startowy udało się wybudować o połowę taniej, choć Suwałki musiały nawet kupić w tym celu jeszcze trochę terenu, którego brakowało. Ale nawet to wszystko razem i tak dało ostatecznie kwotę o połowę mniejszą niż kosztowała inwestycja na Krywlanach.
- Jeżeli chodzi o lotnisko, to generalnie pas startowy jest wybudowany, więc tu nie ma mowy o żadnej budowie, bo już jest wybudowany. Wybudowany jest za niewielkie pieniądze, bo za 45 milionów złotych, gdzie lotniska regionalne, gdzie we wszystkich województwach mamy oprócz podlaskiego, kosztowały przynajmniej pół miliarda złotych i dopłaca się do nich kilkanaście milionów złotych. My podchodzimy do tego bardzo po gospodarsku – powiedział w odpowiedzi na pytanie jednej z uczestniczek Campus Polska Przyszłości.
Czyli skoro mamy pasek startowy, to znaczy, że można sobie latać. I chyba tak jest, bo odlot prezydenta Białegostoku był naprawdę nieziemski. Być może zamiast lotniska lokalnego lepiej Lotnisko Krywlany rozbudować na kosmodrom. Chyba wypadałoby w tej sytuacji. Bo pytanie uczestniczki Campusu tak naprawdę dotyczyło Białostockiej Komunikacji Miejskiej, która nie funkcjonuje zgodnie z oczekiwaniami pasażerów.
Młoda dziewczyna zwracała uwagę, że przystanki są niekiedy zlokalizowane z dala od domu lub bloku mieszkalnego, zaś rozkłady jazdy niedopasowane do potrzeb. Inna sprawa, że kursów jest stosunkowo mało jak na miasto wojewódzkie. Ta młoda dziewczyna sama wyprzedziła tłumaczenie prezydenta, wskazując aby w kontekście wykładania pieniędzy na Białostocką Komunikację Miejską, by poprawić jakość jej usług, prezydent nie zasłaniał się brakiem pieniędzy. Bo dużo wydał właśnie na Lotnisko Krywlany, z którego nic nie lata i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie latało.
W odpowiedzi na poprawę jakości usług Białostockiej Komunikacji Miejskiej Tadeusz Truskolaski powiedział coś, co wbiło w fotele tysiące internautów. Już został wycięty fragment, który wyświetlany jest masowo na Twitterze. Bo w zasadzie na poprawę istniejącego stanu rzeczy jest tylko jedna rada – chodzić pieszo. Serio. Prezydent powiedział, że wszędzie chodzi pieszo i to kilometrami.
Kolejny HIT na #CampusPolska ????
— Piotr Wasilewski (@PiotrWasilews16) August 31, 2021
Prezydent B-stoku T.Truskolaski otrzymał pytanie o błędy w komunikacji miejskiej z konkretnymi przykładami złego funkcjonowania.
Odpowiedział, że... on to generalnie chodzi piechotą ????
To ciekawe, bo jego UM właśnie szuka limuzyny z masażem! pic.twitter.com/VQU4rWIa4F
- Jeżeli chodzi o transport publiczny, to oczywiście dostosowujemy go do potrzeb. Tak naprawdę, to chyba byłoby taniej dopłacić i wynająć taksówkę dla tych, którzy chcą przejechać w dwie, trzy, pięć osób w godzinach wieczornych niż puszczać tam autobus. Bo każdy by chciał mieć autobus tak naprawdę prywatny. Ja generalnie chodzę pieszo po mieście. Oczywiście mam bilet i czasami korzystam jak pada deszcz. Ale generalnie chodzę pieszo, trzy, pięć kilometrów, idę sobie pieszo – przekazał Tadeusz Truskolaski w odpowiedzi młodej dziewczynie.
Jeśli żyje w Białymstoku jakikolwiek człowiek, który widział prezydenta Truskolaskiego chodzącego codziennie pieszo po ulicach Białegostoku te kilometry, niech koniecznie da jakiś znak, sygnał, kiedy i gdzie można spotkać chodzącego pieszo prezydenta Białegostoku. Chcielibyśmy udać się w to miejsce i jakoś to uwiecznić dla potomnych. Będzie to z pewnością unikatowe ujęcie. Ale trzeba przede wszystkim powiedzieć, że odpowiedź na złe funkcjonowanie Białostockiej Komunikacji Miejskiej – w stylu – ja chodzę pieszo, jest genialna w swojej prostocie i od razu rozwiązuje wszelkie problemy w tym względzie. No geniusz, po prostu istny geniusz z tego naszego prezydenta.
I może taka rada lub sugestia, aby chodzić po Białymstoku pieszo zamiast jeździć autobusami miejskimi, jeszcze byłaby do przełknięcia, gdyby nie fakt, że zaledwie kilka dni temu ten sam prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski ogłosił przetarg na zakup kolejnego nowego auta służbowego. Zaś jednym z wymogów jest, aby auto miało podgrzewane fotele masujące. To pewnie na wypadek kolejnej zimy bez odśnieżania. Jak już prezydent zmarznie i zmęczy się chodzeniem po nieodśnieżonych chodnikach, to przynajmniej posiedzi w aucie, odpocznie na podgrzewanym fotelu, który go będzie masował. A jak się ogrzeje i wymasuje kości, znów pójdzie pieszo gdziekolwiek będzie musiał. Bo jeździć się nie da po takich nieodśnieżonych ulicach, jakie oglądaliśmy przez ponad miesiąc ostatniej zimy.
Stąd też napisaliśmy na początku, że widzieliśmy prezydenta, który najpierw przyleciał lotem rejsowym na lotnisko Krywlany, a potem udał się pieszo do domu. A widzieliśmy go w lipcu, gdy obok mijaliśmy go na łyżwach. Jeśli ktoś jeszcze w innych okolicznościach widział prezydenta w takich sytuacjach, niech koniecznie się tym podzieli z naszą redakcją.
Konkluzja zaś chyba z opisanej sytuacji jest taka, że skoro można chodzić pieszo po Białymstoku, może lepiej całkowicie zlikwidować Białostocką Komunikację Miejską. Ileż to będzie oszczędności w budżecie. Chyba w ogóle najlepiej byłoby autobusy miejskie sprzedać, a w ich miejsce kupić auta osobowe z podgrzewanymi fotelami z opcją masażu i rozstawić je co kilka kilometrów, aby białostoczanie też mogli się ogrzać i wymasować kości, zanim pójdą dalej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie