
Zapowiada się, że przejście z sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniu ulic Kaczorowskiego i Cieszyńskiej jednak powstanie. Białostocki magistrat, który ostatnio notuje na niwie inwestycji wpadkę za wpadką zdołał znaleźć firmę, która zrealizuję tę inwestycję za 170 tysięcy złotych. Będzie to Białostockie Przedsiębiorstwo Instalacji Elektrycznych, które ma zakończyć budowę do 20 kwietnia.
Trzy przetargi na tą inwestycję zakończyły się fiaskiem: miasto nie potrafiło wyłonić firmy, która podjęłaby się wymalowania na asfalcie zebry, budowy dojść oraz ustawienia i przyłączenia sygnalizacji świetlnej. Miasto ostatnio przeznaczyło na ten cel 177 tysięcy, a wszystkie oferty były droższe. Gmina dwukrotnie uniewazniała z tego powodu przetarg i zanosiło się, że ten marcowy zakończy się podobnie. Na szczęście miasto i BPIE doszły do porozumienia, a inwestycja ma zostać zakończona do 20 kwietnia.
To kolejny raz, kiedy magistrat nie wyciąga wniosków z niedoszacowanych kosztów robót i nie reaguje na zmiany na rynku wykonawców. Dodatkowo w tej sprawie białostoccy urzędnicy mają jeszcze inny grzech na sumieniu: inwestycja dotyczy bezpośrednich okolic ulicy Legionowej, gdzie niedawno miasto wykonywało ogromną inwestycję poszerzenia ulic. W jej ramach zlikwidowało istniejące przejścia do poradni lekarskich na ulicy Bema co mocno zirytowało mieszkańców. Przejście w tym miejscu istniało do czasu przebudowy ulicy Kaczorowskiego, a urzędnicy zadecydowali o jego likwidacji, bo miało być niebezpieczne. Powstało inne, położone nieco dalej - w okolicy skrzyżowania ulic Bułgarskiej i świętej Anny.
- Nie wiem kto wymyślił taką lokalizację, ale ona jest całkowicie bez sensu. Latać kilkadziesiąt metrów dalej i potem z powrotem po drugiej stronie ulicy to naprawdę głupie. Tutaj mieszkają i korzystają z niego starsi ludzie, którzy nóg na loterii nie wygrali. Siedzą urzędnicy za biurkami i między kawką i ciasteczkiem wymyślają głupopy. Ani do poradni dojść ani do kościoła - krytykowali decyzję mieszkańcy, których spotkaliśmy w okolicach nowego przejścia.
Mieszkańcy zgłaszali swoje zastrzeżenia do magistratu jeszcze w czasie przebudowy ulicy Legionowej, ale ten nie wziął ich pod uwagę. Ponownie zaprotestowali już po oddaniu ulicy do ruchu i dodatkowo poskarżyli się radnym. Jeden z nich - Wojciech Koronkiewicz - zapytał w interpelacji prezydenta z jakich to powodów zlekceważono oczekiwania mieszkańców i dlaczego miasto nie chce go zbudować. Dopiero wtedy urzędnicy poszli po rozum do głowy uznając, że warunki bezpieczeństwa spełni budowa skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. Niestety kasę na ten cel trzeba było znaleźć w miejskim budżecie.
To nie pierwszy taki przypadek, kiedy ekipa Tadeusza Truskolaskiego notuje wpadkę. Tym razem inwestycję udaje się zrealizować, ale ciekawi jesteśmy jak prezydent uzasadni wydanie dodatkowych 170 tysięcy złotych, które można było zaoszczędzić. Wystarczyło tylko założyć, że się nie wie wszystkiego najlepiej a posłuchać mieszkańców.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie