Reklama

Rafał Rudnicki powinien przeprosić marszałka województwa

23/06/2020 15:39

Nie minął nawet miesiąc, a prawda ujrzała światło dzienne. Zastępca prezydenta Białegostoku zarzucał marszałkowi województwa, że podległych mu pracowników testuje na obecność koronawirusa za pieniądze z budżetu państwa, kiedy takich pieniędzy miało rzekomo nie być na testy dla pracowników białostockich żłobków i przedszkoli. Jak się okazało, Rafał Rudnicki kłamał.

Musimy wrócić do tematu, który mocno zajmował przedstawicieli białostockiego magistratu niespełna miesiąc temu. Poszło o testy na obecność koronawirusa dla pracowników białostockich żłobków i przedszkoli. W drugiej połowie maja szczególnie zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki zarzucał marszałkowi województwa podlaskiego, że podległych mu pracowników bada za pieniądze z budżetu państwa. Tych pieniędzy zaś miało nie być na identyczne testy dla pracowników żłobków i przedszkoli w Białymstoku.

Kulisy całej sprawy wyglądały tak, że w urzędzie marszałkowskim pojawiło się ognisko koronawirusa. Najpierw jeden, a później kilku innych pracowników zostało zdiagnozowanych pozytywnie na obecność wirusa SARS-CoV-2. Natychmiast zlecone zostały testy dla pozostałych pracowników, którzy mogli mieć kontakt z zakażonymi. I okazało się, że była to słuszna decyzja, ponieważ szybkie wyłapanie zakażonych i odizolowanie ich od reszty pracowników pozwoliło na normalne funkcjonowanie urzędu marszałkowskiego.

Mega skandal!! Nie ma „państwowych” pieniędzy na testy dla pracow. żłobków i przedszkoli #Białystok. Ale są dla urzędników @artur_kosicki. I w takiej sytuacji p. Kosicki ma czelność pouczać @TTruskolaski, by miasto robiło testy za wirtualne pieniądze z BOF” – pisał na swoim profilu na twitterze Rafał Rudnicki dokładnie w dniu 22 maja.

Było to krótko po tym, gdy marszałek zwrócił uwagę prezydentowi Białegostoku, że posiada środki na testowanie pracowników białostockich żłobków i przedszkoli – trzymane na kontach w Białostockim Obszarze Funkcjonalnym. Bo już wcześniej wielokrotnie zarówno Tadeusz Truskolaski, jak i Rafał Rudnicki domagali się testów dla pracowników placówek oświatowych, choć nie było ku temu żadnych powodów. Tym bardziej, że takie testy zgodnie z prawem może zlecać wyłącznie sanepid lub lekarz prowadzący. Ani marszałek, ani wojewoda podlaski, ani nawet prezydent kraju nie ma uprawnień do zlecenia przeprowadzania testów na obecność koronawirusa.

Powód do przeprowadzenia takich testów wśród kadry przedszkola pojawił się już kilka dni po zamieszczeniu wpisu w sieci przez Rafała Rudnickiego. Okazało się, że w Białymstoku koronawirusa wykryto u jednego z pracowników przedszkola nr 14 w Białymstoku. Wszyscy pracownicy tej placówki zostali skierowani na badania, a nasza redakcja od razu zapytała, kto skierował na te testy i kto za nie zapłacił. Bo skoro Rafał Rudnicki zarzucał, że tylko pracownicy marszałka są badani za pieniądze z budżetu państwa, chcieliśmy wiedzieć, ile za testy pracowników przedszkola zapłaciło miasto i kto na badania ich skierował. Na odpowiedź zawierającą aż raptem niecałą linijkę, czekaliśmy aż dwa tygodnie.

- Na badania skierował i zapłacił za nie Sanepid – odpowiedziała naszej redakcji Kamila Bogacewicz z urzędu miejskiego w Białymstoku.

Dlaczego na taką odpowiedź czekaliśmy aż dwa tygodnie? Nie umiemy wyjaśnić, ani znaleźć racjonalnego powodu. Ale przede wszystkim wydaje się, że w tej sytuacji Rafał Rudnicki powinien znaleźć czas, aby przeprosić marszałka województwa podlaskiego oraz sanepid i wojewodę podlaskiego za kłamstwa, które wypisywał na swoim profilu twitterowym. Zresztą na podstawie tych kłamstw także lokalna Wyborcza stworzyła artykuł, w którym powielała głupoty wypisywane i wypowiadane przez białostockich włodarzy. Bo pieniądze z budżetu państwa na testy koronawirusowe były i są, także dla pracowników innych niż zatrudnieni w urzędzie marszałkowskim. A na badania tego rodzaju od początku epidemii kierował albo lekarz, albo sanepid.

Będziemy dowiadywać się czy marszałek województwa zechce w tej sytuacji dochodzić przeprosin z ust urzędnika, który go publicznie zwyczajnie pomówił. Tym bardziej, że nie jest to pierwszy przypadek tego rodzaju, kiedy Rafał Rudnicki zaatakował marszałka województwa za coś, co nie miało uzasadnienia w faktach.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do