
Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, jest dobrze i nic się nie zmienia – to w skrócie przekaz Tadeusza Truskolaskiego już po wyjaśnieniach złożonych przez jego zastępcę Rafała Rudnickiego w sprawie dodatkowego etatu wicedyrektora jednej ze szkół w Białymstoku. Może nie było by w tym nic dziwnego, że sprawa tak się zakończyła, ale my, taki właśnie finał przewidzieliśmy prawie dwa tygodnie wcześniej.
Tak jak przypuszczaliśmy, sprawa rozeszła się po kościach i nikt już niczego nie będzie dociekał. A szkoda, ponieważ ręczne sterowanie placówkami, zwłaszcza edukacyjnymi w Białymstoku, trwa od dość dawna. Blisko dwa lata temu w komisjach konkursowych na dyrektorów placówek oświatowych znalazły się osoby zgłoszone przez organizację związkową, co do której protestowały inne związki zawodowe, rodzice, kadra nauczycielska, radni, ale białostocki magistrat stwierdził, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Tyle, że zgodnie z tym prawem, chwilę później związek zawodowy, który obsadzał komisje konkursowe i niekiedy miał wręcz decydujący wpływ na wyniki, wyleciał z hukiem z dużej organizacji związkowej, przez co stracił możliwość obsadzania komisji konkursowych w ogóle.
Niedawno, bo zaledwie na początku tego roku, do jednej z białostockich szkół, a konkretnie do dyrekcji, zadzwoniła kobieta, nauczycielka z innej szkoły, która przekazała, że będzie trzecim wicedyrektorem szkoły. Wcześniej z dyrektorką na temat trzeciego wicedyrektora rozmawiał też Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku, odpowiedzialny za edukację. I choć nazwisko tej konkretnej kobiety nie padło w tej rozmowie, to ciężko uznać za zbieg okoliczności, że krótko po tej rozmowie dyrektorka szkoły otrzymała telefon od osoby, która bezpardonowo przekazała, iż wybiera się do pracy w roli trzeciego wicedyrektora w kierowanej przez nią szkole.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że niedoszła pani wicedyrektor zupełnie przypadkiem znajdowała się jesienią ubiegłego roku na listach Koalicji Obywatelskiej do Sejmiku Województwa Podlaskiego, a jeszcze wcześniej, bo cztery lata temu, widniała jako kandydatka Platformy Obywatelskiej do Rady Miasta Białegostoku. A już zupełnym przypadkiem kojarzona jest ze związkiem zawodowym, który tak bardzo chciał decydować o dyrektorach placówek oświatowych w Białymstoku, co kompletnie nie przeszkadzało władzom w magistracie.
- Wyjaśnienia wiceprezydenta i dyrektor szkoły są spójne. Wynika z nich, że między dyrektor i wiceprezydentem były rozmowy na temat przyszłości i ewentualnym dodatkowym stanowisku, ale nie padły w niej żadne nazwiska. To oznacza, że wiceprezydent nie przekroczył uprawnień i sprawa jest zamknięta – mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia Białystok prezydent Truskolaski, po tak zwanym wyjaśnieniu sprawy trzeciego wicedyrektora szkoły, o którym rozmawiał jego zastępca z dyrektorką szkoły, w której planowany był ten etat dla trzeciego wicedyrektora.
Taki rozwój wypadków przewidzieliśmy niemal bezbłędnie. Tylko było to jeszcze przed złożeniem wyjaśnień i przed wyciągnięciem wniosków z tych wyjaśnień. Wróżbita Maciej oraz inni wróżbici mogą już czuć się zazdrośni o nasze kompetencje w zakresie przepowiadania przyszłości. Tym, którzy chcą sami się przekonać, jak i co przewidywaliśmy w związku z tą sprawą, polecamy lekturę tego felietonu. Zatem parafrazując słynną pieśń kibiców „Polacy nic się nie stało”, napiszemy tylko „Białostoczanie nic się nie stało”. Układ miejski trzyma się wciąż mocno i dopóki się nie zmieni, będziemy cały czas słyszeć, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
T nie jedyny taki desant tego pana !!!!!