Reklama

Ratowanie wizerunku przez blokadę i usuwanie kont

27/04/2018 15:43

Trochę czasu to zajęło, ale warto było czekać. I jest to bardzo dobra wiadomość dla tych wszystkich, którzy od dawna poszukiwali możliwości pozwania do sądu spółki Facebook. Dzięki działaniom byłego prezesa Reduty Dobrego Imienia wkrótce przedstawiciele amerykańskiego potentata staną przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

Od dłuższego czasu informujemy na naszych łamach o tym, jak łamana jest wolność słowa i jak wiele manipulacji stosuje portal Facebook. I choć część użytkowników wciąż sugeruje, że aby korzystać z serwisu, lepiej stosować się do regulaminu, to w tym samym czasie zapomina lub w ogóle nie wie, że regulamin zawiera ogólnikowe zapisy, z których kompletnie nic nie wynika. Na dodatek, do niedawna nie można było zaskarżyć przedstawicieli spółki w Polsce, domagać się nawet wskazania punktu w regulaminie, który pozwala na kasowanie postów, blokadę profili, czy w ogóle dezaktywację konta. Teraz to może się zmienić.

W grudniu 2016 roku były już prezes Reduty Dobrego Imienia złożył pozew do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez spółkę Facebook. Chodziło w nim o dyskryminację użytkowników portalu na tle narodowościowym i światopoglądowym. Działanie polega, na dobrze znanym wielu użytkownikom, blokowaniu profili, głównie katolickich i narodowościowych, a także tolerowaniu treści nawiązujących do symboli komunistycznych. I co ciekawe, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że sprawa ta powinna się toczyć przed polskim wymiarem sprawiedliwości, a nie jak chciał Facebook, przed amerykańskim.

- Dla nas jest to wielki sukces. To pierwsza tego rodzaju sprawa. Facebook, spółka amerykańska, z główną siedzibą w USA, będzie odpowiadała za naruszenie prawa i konstytucji kraju, w którym prowadzi działalność. Sprawa jest tym bardziej wyjątkowa, że jest to spółka o zasięgu globalnym, ponieważ funkcjonuje w przestrzeni internetowej – mówiła już ponad rok temu Urszula Wójcik, rzecznik Reduty Dobrego Imienia.

Facebook odwołał się od tego rozstrzygnięcia. Jednak kilka dni temu prawomocnym już wyrokiem Sądu Apelacyjnego orzeczono, że amerykańska spółka będzie odpowiadała przed polskim wymiarem sprawiedliwości wobec zarzutów, które wskazano w pozwie. Informację o tym fakcie Reduta Dobrego Imienia zamieściła na swoich stronach internetowych jeszcze przed weekendem.

Wczoraj do prawnika dotarły dokumenty z Sądu Apelacyjnego, w których sąd przychylił się do zażalenia RDI i ostatecznie prawomocnie oświadczył, że sprawa będzie rozpoznawana w Warszawie. Od tego postanowienia nie ma już żadnego odwołania ani zażalenia. To potwierdzenie i sygnał, że w Polsce nasze sądy mogą i powinny rozpoznawać sprawy o naruszenie dóbr osobistych Polaków przez zagraniczne podmioty” – czytamy na stronie Fundacji.

Co istotne, bo choć wyrok jeszcze nie zapadł w tej sprawie, to już sam fakt skierowania pozwu o dyskryminację z powodów narodowościowych, światopoglądowych i religijnych oraz cenzury, jest totalną kompromitacją amerykańskiego giganta. W Stanach Zjednoczonych, gdzie mieści się zarząd główny i gdzie powstał Facebook, do wolności słowa i kwestii antydyskryminacyjnych podchodzi się z o wiele większą uwagą. W zasadzie każda instytucja lub firma, która uniemożliwia korzystanie z wolności, gwarantowanej przez Konstytucję, byłaby niemal natychmiast skończona, zaś jej działalność podlegałaby licznym kontrolom i najprawdopodobniej ocenie prawnej. Niewykluczone, że taki podmiot zostałby całkowicie zlikwidowany, bowiem amerykańskie prawo jest bardzo restrykcyjne wobec łamania wolności słowa i stosowania dyskryminacji w życiu publicznym.

Być może Facebook liczył, że skoro przez tyle lat udawało mu się forsować rozpatrywanie spraw jego działalności przed wyłącznie amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, tym razem będzie podobnie. Warto dodać, że użytkownicy z Europy nie procesowali się przed amerykańskimi sądami z Facebookiem. Po pierwsze dlatego, że są to olbrzymie koszty, a po drugie, należałoby znaleźć prawnika, który doskonale zna amerykańskie prawo. Próbowano więc w Irlandii, co w konsekwencji kończyło się zazwyczaj orzeczeniem o konieczności rozpatrywania spraw na terenie USA, albo pojedynczych sprawach – jak w przypadku studenta z Austrii, który pozwał Facebook o łamanie przepisów dotyczących ochrony prywatności.

Wydawało się, że ostatnie skandale związane z wyciekiem danych milionów użytkowników oraz licznymi skargami na blokowanie treści, a także ostatnie orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie, ostudzą nieco zapędy moderatorów i administratorów Facebooka wobec blokowania poszczególnych użytkowników. Niestety, tylko w ostatnich dniach, zostało skasowane konto publiczne oraz dezaktywowane konto osobiste jednego z polskich dziennikarzy i to bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Podzielił się on tą informacją na swoim profilu na twitterze.

FB skasował dziś mój profil publiczny i prywatny nie podając żadnej przyczyny. Tym samym kończę przygodę z tym serwisem. Od jakiegoś czasu i tak planowałem odejść z tej platformy i korzystać jedynie z TT. Będę wdzięczny za przekazanie informacji @Lemingopedia @zelazna_logika” – brzmi wpis Rafała Otoki-Frąckiewicza.

To on zresztą jako pierwszy z dziennikarzy miał konflikt i informował o cenzurze Facebooka już kilka lat temu. Założył i prowadził fanpage Pitu Pitu, który gromadził tysiące użytkowników i miliony aktywności. Kilkukrotnie profil był kasowany, a jego twórcy zakładali kolejne. W końcu uznali, że nie będą boksować się z Facebookiem, który zachowywał się niezgodnie ze swoimi tak zwanymi standardami.

W międzyczasie Facebook skasował także inne konta, dezaktywował kolejne i blokuje użytkowników tysiącami każdego dnia. Oczywiście, rzadko, albo jak w przypadku Rafała Otoki -Frąckiewicza, nie podając absolutnie żadnej ku temu przyczyny. Czy teraz to się zmieniło? Absolutnie nie. Firma Marka Zuckerberga postanowiła, że swój wizerunek najlepiej będzie ratować poprzez blokadę, dezaktywację i kasowanie całych wielotysięcznych fanpage oraz niezliczoną ilość użytkowników.

- Aktualnie instalujemy konta osobiste, jak i redakcyjne, na innych platformach społecznościowych, służących faktycznie do komunikacji i będziemy rezygnować z konta na portalu Facebook. Jeszcze chwilę nam to zajmie, ale wychodzimy z Facebooka, czego jest nam ogromnie żal. Przez kilka lat z trudem budowaliśmy społeczność, informowaliśmy i bawiliśmy naszych czytelników. Jednak skoro mamy co chwila kłopoty z ich publikacją, zdecydowaliśmy przenieść się gdzie indziej. O szczegółach będziemy jeszcze informować. Będziemy także zachęcać wszystkich, aby opuścili Facebook, który z wolnością słowa i portalem społecznościowym nie ma już kompletnie nic wspólnego – mówi Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska, redaktor naczelna i właściciel redakcji Dzień Dobry Białystok.

Jak pisze na swoich stronach internetowych Reduta Dobrego Imienia „O prawie do pozyskiwania informacji (swobody komunikacji) i to informacji prawdziwych, rzetelnych mówi art. 54 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. Nr 78, poz. 483). Konstytucja zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Zasada prawa do pozyskiwania informacji wyartykułowana została również w art. 19 ust. 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (Dz.U. z 1977 r. Nr 38, poz. 167), zgodnie z którym „każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażania opinii; prawo to obejmuje swobodę poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania wszelkich informacji i poglądów, bez względu na granice państwowe, ustnie, pismem lub drukiem, w postaci dzieła sztuki bądź w jakikolwiek inny sposób według własnego wyboru”.

(Cezarion/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do