
Miasto Białystok kupiło budynki po Wyższej Szkole Administracji Publicznej pod koniec lutego tego roku. Choć spora część radnych była sceptyczna lub przeciwna tej inwestycji, Tadeusz Truskolaski postawił na swoim i wydał ponad 18 milionów złotych z publicznej kasy i budynki kupił. Teraz okazuje się, że prawie drugie tyle trzeba będzie wpakować w remont pomieszczeń.
Dwa budynki, z których korzystała Wyższa Szkoła Administracji Publicznej w Białymstoku są od wielu miesięcy własnością Miasta Białystok. Miasto wylicytowało je w piątek, 26 lutego, na licytacji komorniczej za ponad 18 milionów złotych. Trzeba dodać, że tylko Miasto Białystok było zainteresowane tą nieruchomością, bo żadnych innych chętnych na zakup budynków nie było.
Zanim jednak doszło do tej transakcji radni dyskutowali z zastępcami prezydenta – Zbigniewem Nikitorowiczem oraz Adamem Musiukiem, którzy co prawda nie potrafili powiedzieć po co ten budynek ma być kupiony i co tam dokładnie ma się mieścić. Dopiero później padły konkretniejsze informacje – o przeniesieniu w to miejsce komórki urzędu zajmującej się obsługą inwestorów i biura Rady Miasta. Pierwotnie radni otrzymali informacje, że całość może kosztować ponad 20 milionów złotych – czyli zakup nieruchomości i przeprowadzenie wewnątrz prac adaptacyjnych do nowych potrzeb. Ostateczną kwotę przystosowania budynku radni mieli poznać już po dokładnych oględzinach, które umożliwią szacunki.
- W tych budynkach może mieścić się kilka rozproszonych dzisiaj departamentów, takich jak między innymi geodezja, architektura, urbanistyka, może część albo cały departament spraw społecznych. Tam mogłoby się także znaleźć Centrum Obsługi Inwestora – wyjaśniał radnym na początku tego roku Zbigniew Nikitorowicz, zastępca prezydenta Białegostoku.
Wiadomo było, że obiekt jest częściowo zniszczony, że są pęknięcia, że są jakieś przecieki, które będą wymagać naprawy. Wewnątrz zaś trzeba byłoby przebudować niektóre pomieszczenia w taki sposób, aby mogły spełniać swoje zadanie. Zupełnie przecież inne niż miały dotychczas. Można powiedzieć, że zakup tej nieruchomości, poprzedzony pobieżnymi oględzinami, był zakupem, który można jednak określić kupowaniem kota w worku. Bo więcej było niewiadomych niż wiadomych.
Jako, że od momentu transakcji zaraz upłynie rok, a nic z nieruchomością się nadal nie dzieje, sprawą zainteresowała się radna Agnieszka Rzeszewska. Nie przez przypadek, ponieważ w budżecie miasta na przyszły rok zapisane zostały bardzo duże środki na remont i przebudowę pomieszczeń w zakupionej nieruchomości. Kwota jednak była tak duża, o jakiej w ogóle do tej pory nie było mowy. Nikt z radnych bowiem wcześniej nie wiedział, że z kasy miasta trzeba będzie wydać blisko 16 milionów złotych właśnie na ten cel.
„W momencie zakupu nie byliśmy poinformowani o tak dużych kosztach remontu. Proszę o odpowiedź na pytania: Skąd wynika kwota 15,7 mln zł i na co dokładnie zostaną przeznaczone te pieniądze? Kiedy i na jakiej podstawie zostały oszacowane koszty remontu? Czy w momencie zakupu budynku miał Pan wiedzę na temat wielkości nakładów jakie mogą zostać poniesione na remont tego obiektu? Jakie koszty tej inwestycji zakwalifikowano do budżetu roku 2021?” – pytania o takiej treści skierowała radna Agnieszka Rzeszewska jeszcze pod koniec listopada tego roku do prezydenta Białegostoku.
„Kwota w wysokości 15,7 mln zł przeznaczona została na ewentualną przebudowę ze zmianą sposobu użytkowania budynków położonych w Białymstoku przy ul. Ks. S. Suchowolca 6, stanowiących własność Gminy Białystok w zarządzaniu Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku. Koszt przebudowy ww. budynków został oszacowany w lipcu 2021 r. na podstawie „Wskaźników cenowych na modernizację obiektów kubaturowych” (Sekocenbud BCM) oraz na podstawie własnych doświadczeń z wcześniej realizowanych inwestycji prowadzonych przez Zarząd Mienia Komunalnego w Białymstoku. W budżecie na 2021 r. na realizację przedmiotowej inwestycji przewidziano kwotę 60 tys. zł” – odpisał radnej Rzeszewskiej Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Można się dziwić, jakim cudem to doświadczenie własne nie pozwoliło wcześniej ocenić kosztów adaptacji i remontu budynków, zanim odbyła się licytacja komornicza, na której zostały zakupione. Jak w ogóle było możliwe, że nie wyliczono wcześniej gigantycznych potrzeb finansowych, jakie będą niezbędne do remontu budynków po WSAP-ie? I jak się to w końcu ma do powtarzanych od ponad dwóch lat przez prezydenta Białegostoku słów o zaciskaniu pasa i trudnej sytuacji finansowej miasta, którego nie jest stać nawet niekiedy na niewielkie wydatki – jak utwardzenie dróg osiedlowych czy budowę choćby interaktywnych przejść dla pieszych.
Takich pytań nasuwa się zdecydowanie więcej wobec faktów, z jakimi przychodzi zderzyć się mieszkańcom Białegostoku w sprawie budynków po WSAP-ie. Bo to, co działo się zwłaszcza w ostatnich latach z uczelnią, która ostatecznie przestała istnieć, z zabytkowym pałacykiem, na który udzielono ogromnej bonifikaty, aby można było go wykupić na własność i w końcu z gigantycznymi pieniędzmi jakie trzeba będzie wydać na remont, jest co najmniej niejasne. Niestety, w odpowiedzi padają wyłącznie ogólniki, z których kompletnie nic nie wynika. Za to w tym samym czasie z kasy miasta znikają pieniądze wypracowane przez mieszkańców.
(Bernard Tymiński/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie