Reklama

Rodzice oburzeni: Dla dobra dzieci zostawcie przedszkola i szukajcie oszczędności gdzie indziej!

19/12/2021 15:40

Mieszkańcy Białegostoku protestują przeciwko połączeniu kilku przedszkoli w zespoły. Uważają, że jest to zła decyzja, która negatywnie wpłynie na funkcjonowanie placówek i tym samym opiekę nad dziećmi. Do tej pory zebrano już blisko 900 podpisów pod sprzeciwem.

Prezydent Tadeusz Truskolaski szuka oszczędności w przyszłorocznym budżecie. W projektach uchwał, które zostaną poddane pod głosowanie przez radę miasta, znajduje się pomysł połączenia dziewięciu przedszkoli w zespoły, składające się z dwóch lub trzech placówek, które do tej pory funkcjonowały od siebie niezależnie. Ma to ograniczyć wydatki miasta o około milion złotych rocznie. Ta koncepcja nie podoba się wielu rodzicom i pracownikom 

To absurdalny pomysł - komentuje Tomasz Hołowienko, organizator symbolicznego protestu przed urzędem miejskim przy Słonimskiej.

Zapowiada, że 20 grudnia podczas sesji rady miasta przedstawi takie argumenty, by radni przez aklamację odrzucili projekt łączenia przedszkoli.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski szuka miliona złotych oszczędności w budżecie miasta. Nie byłoby w tym nic złego, że szuka ich w opiece nad najmłodszymi mieszkańcami. Nie pozwolimy, by sięgać po środki, które przeznaczone są na wychowanie, kulturę i edukację dzieci w wieku przedszkolnym. To właśnie w przedszkolu dzieci stawiają swoje pierwsze kroki w edukacji i muszą mieć zapewnione warunki na najwyższym poziomie. Nie godzimy się na pomysł łączenia przedszkoli, kuchni, a co najgorsze - zaplanowanej redukcji etatów. Dzieci muszą mieć gwarancję bezpieczeństwa, ciepłych i zdrowych posiłków oraz profesjonalnej opieki, zapewnionej przez osoby, które z nimi przebywają - podkreśla Hołowienko.

I sugeruje, by szukając miliona oszczędności Truskolaski zaczął od magistratu.

Po co prezydentowi tylu zastępców? (obecnie jest ich czterech: Rafał Rudnicki, Zbigniew Nikitorowicz, Przemysław Tuchliński, Adam Musiuk - przyp. red.) - pyta.

Tomasz Hołowienko wskazuje na niezasadne wydatki magistratu, które mogłyby oszczędności przynieść, choćby kolorowe parasolki na Kilińskiego, które nie każdemu mieszkańcowi przypadły do gustu, a mowa o grubo ponad stu tysiącach złotych. Zwraca też uwagę na sytuację związaną z pandemią, a tym samym wypomina organizację sylwestra miejskiego za 330 tys. zł. Hołowienko uważa, że są to pieniądze, które można by było zaoszczędzić, ponieważ nie są to wydatki pierwszej potrzeby.

Wszyscy rodzice dzieci uczęszczających do przedszkoli przewidzianych do połączenia sprzeciwiają się temu pomysłowi - uważa Anna Jaczun, wiceprzewodnicząca rady rodziców w przedszkolu nr 25. - Wiem, że rady pedagogiczne w przedszkolach nr 52 i 25 negatywnie zaopiniowały projekty zmierzające do połączenia. Fundacja Adwokacji Społeczeństwu również negatywnie się do nich odniosła.

W uzasadnieniu projektu łączenia wskazane jest, iż chodzi o obniżenie kosztów administracyjnych, placówki miałyby działać pod kierownictwem jednego dyrektora, ze wspólną administracją o obsługą.

Z tym że obsługa to sprzątaczki, woźne i kucharki - przekonuje Anna Jaczun.

Kobieta nie zgadza się, iż połączenia nie będą miały wpływu na realizację programu dydaktycznego.

No jak nie będą miały, skoro będzie jeden dyrektor, jedna rada pedagogiczna. Oczywiście prezydent zaprzecza, że pedagodzy będą mogli być przesuwani między placówkami. Natomiast jedna rada de facto to oznacza - mówi Anna Jaczun. - Nie godzimy się z tym, bo to nie jest bezpieczne dla naszych dzieci. Bo bezpieczne przedszkole, to przedszkole ze stałą kadrą.

Anna Jaczun przekonuje, że dla małych dzieci najważniejsze jest, by osoby dorosłe, które z nimi pracują, nie zmieniały się. Podnosi, że oszczędności na przedszkolach są oszczędnościami na dzieciach i to w nich godzą propozycje zmian. Podpowiada, by prezydent poszukał oszczędności choćby w spółce Stadion Miejski, która kosztuje rocznie ok. 20 mln zł. Wytyka też, że kilkaset tysięcy rocznie wydaje się na lotnisko, z którego mają latać elity Białegostoku.

A szczytem, który znalazłam w budżecie na przyszły rok, jest park kieszonkowy za 800 tysięcy złotych - dodaje Anna Jaczun.

Nie przeczy, że ważny jest wygląd miasta, wskazuje przy tym na ozdoby świąteczne, ale należy ustalić priorytety, a tymi powinno być dobro dzieci i ich bezpieczeństwo. Przypomina, że już robiono cięcia kosztów w przypadku przedszkoli samorządowych, tymczasem, jak widać, to nie koniec.

Zastanawia się, jak prezydent wyobraża sobie zarządzanie przez dyrektorów zespołów, którzy w ramach jednego etatu będą mieli znacznie więcej zadań.

Jak dyrektor ma pełnić nadzór nad mieniem przedszkola, kiedy będzie przebywał w innej placówce - punktuje wiceprzewodnicząca rady rodziców w przedszkolu nr 25.

W imieniu rodziców dzieci uczęszczających do przedszkola nr 25 Anna Jaczun złożyła petycję z ponad 200 podpisami sprzeciwu odnośnie łączenia przedszkoli. Łącznie, do tej pory, w Białymstoku pod petycjami podpisało się 887 rodziców.

Przeciwni łączeniu przedszkoli w zespoły są radni PiS. Paweł Myszkowski wskazuje, że dziś nie jest znana skala problemów, która może się pojawić. A ta może być spora.

Na moim osiedlu po połączeniu trzech placówek powstanie jednostka, która będzie miała 17 oddziałów, dzieci będzie kilkaset. I to wszystko ma być na głowie jednego dyrektora - mówi Myszkowski.

Radny nie wierzy w oszczędności rzędu miliona złotych. Zapowiada, że będzie głosował przeciwko tym uchwałom.

(Piotr Walczak / Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do