
Tak jak w całej Polsce, tak i w województwie podlaskim, rolnicy wyjechali na drogi dojazdowe do miast blokując możliwości przejazdu. Przepuszczane były wyłącznie pojazdy uprzywilejowane, ale także kondukty pogrzebowe. Byliśmy z kamerą na protestach rolniczych w kilku miejscowościach województwa podlaskiego, w Uhowie, w Łapach i w Surażu.
Praktycznie od stycznia tego roku trwają protesty. W zależności od miejsc i możliwości, są mniejsze lub przybierają na sile. Jeden z większych protestów odbył się kilka tygodni temu w Warszawie, ale wówczas doszło do przemocy ze strony Policji wobec protestujących rolników. W minioną środę rolnicy zmienili formę protestów i tym razem zorganizowali blokady dróg w całym kraju. Także w naszym województwie ciężko było poruszać się pomiędzy różnymi miejscowościami. Zablokowane były drogi praktycznie do większości miast powiatowych.
Niezmiennie, od początku protestów rolniczych, są te same postulaty. Przede wszystkim rolnicy domagają się wycofania zapisów Zielonego Ładu. I nie mówią o żadnych ograniczeniach, czy modyfikacji tego programu. Chcą całkowitego zlikwidowania zapisów zawartych w Zielonym Ładzie forsowanym przez Unię Europejską. I tak samo od początku domagają się wstrzymania importu z Ukrainy produktów żywnościowych.
- Nie ustąpimy, bo sytuacja jest teraz bardzo ciężka. Z jednej strony Zielony Ład, z drugiej strony nielegalny import zbóż. I stoimy nad przepaścią. Stoją nad przepaścią także rolnicy europejscy, protesty odbywają się w tej chwili w całej Europie. Strajkują Niemcy, strajkują Francuzi, strajkują Holendrzy, gdyż Zielony Ład to była jedna wielka pomyłka – mówi naszej redakcji Maciej Żochowski, rolnik z gminy Suraż.
Rolnicy podkreślają, że ludzie żyjący w miastach, szczególnie ci, którzy są negatywnie nastawieni do rolników, nie są świadomi, że Zielony Ład dotknie także ich. Całkiem niedawno bowiem przegłosowano zapisy, które zmuszać będą każdego do przymusowego remontu domu lub mieszkania, a także do instalacji zupełnie innego systemu ogrzewania. Pociągnie to za sobą wielosettysięczne wydatki – na osobę lub rodzinę. Rolnicy mówią też, że za jedzenie i to znacznie gorszej jakości będziemy płacić dużo więcej niż w tej chwili.
Dość wspomnieć, że ceny skupu zbóż zmalały praktycznie o 1/3, a tymczasem przecież jedzenie w sklepach, jak chleb, bułki czy mięso, nie potaniało o jedną trzecią. Ceny jedzenia wzrosły znacząco. Ceny innych rzeczy też wzrosły – także dla rolników. Nawozy są bardzo drogie, paliwo do ciągników i maszyn rolniczych podrożało, a rolnicy posiadający własne gospodarstwa, najczęściej posiadają kredyty. Ale przecież nie na bieżącą konsumpcję, tylko na prowadzenie działalności gospodarczej.
- Dwa razy byliśmy w Warszawie, na granicy już od wielu miesięcy trwają protesty i nikt z nami nie chce rozmawiać. Nikt nic z tym nie chce robić. Europejscy rolnicy wywalczyli delikatne ustępstwa w Zielonym Ładzie, ale to jest kropla w morzu. To jest ustąpienie od ugorowania, czyli tej rzeczy, która nas, jako rolników, najbardziej dotyczyła i najbardziej bulwersowała, gdyż musieliśmy 4 proc. naszego areału odłogować – wyjaśniał Maciej Żochowski.
Tymczasem Ministerstwo Rolnictwa podało, że porozumiało się z rolnikami. A dokładniej doszło do uzgodnienia zbioru wzajemnych zobowiązań. W myśl osiągniętych uzgodnień Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wystąpi do Rady Ministrów z wnioskiem o wstrzymanie tranzytu produktów, które obecnie objęte są już embargiem. Blokadzie mają podlegać wszystkie wrażliwe produkty.
Jednak protestujący rolnicy mówią, że takie uzgodnienia są jeszcze bardzo dalekie od porozumienia. I wskazują, że w rozmowach brali udział ludzie, którzy nie do końca reprezentują rolników, a przynajmniej nie wszystkich. Zapowiadają zatem kolejne protesty w najbliższych dniach. I podkreślają, że nie przestaną protestować, dopóki nie zostaną spełnione ich postulaty.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie