Reklama

Rozmowy trwały latami, a ludzkie szczątki leżą w kartonach nie pochowane

13/04/2018 15:41

Rodziny ofiar denerwują się, że szczątki ich bliskich odnalezione po latach, wciąż nie mają szans na godny pochówek. Przez długi czas trwały negocjacje i ustalenia pomiędzy Instytutem Pamięci Narodowej, a Urzędem Miejskim w Białymstoku, które zakończyły się dwa lata temu. Tymczasem szczątki ofiar wciąż leżą w kartonowych trumnach w kościele, bo nie ma komu wyprawić pogrzebu.

Członkowie rodzin odnalezionych po latach ofiar to głównie osoby w podeszłym wieku. Każdy miesiąc to dla nich duża strata czasu i kupa zszarganych nerwów. Boją się, że nie dane im będzie jeszcze za życia pomodlić się nad grobem swoich bliskich, których szczątki zostały znalezione podczas prac ekshumacyjnych na terenie Aresztu Śledczego w Białymstoku.

Blisko trzy lata temu rozpoczęły się rozmowy pomiędzy urzędnikami z białostockiego magistratu oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Rozmowy trwały około roku, ale w tym czasie nie udało się wypracować żadnej decyzji, która doprowadziłaby do pochowania szczątków ofiar komunistów i niemieckich nazistów. Łącznie jest to około 400 osób zabitych, w tym wielu kobiet i dzieci. Aż tyle szczątków udało się odnaleźć podczas prac ekshumacyjnych na terenie Aresztu Śledczego w Białymstoku.

- Przetrzymywano tu ludność polską, cygańską. Są to osoby, które poniosły śmierć na skutek zabójstw Niemców w okresie okupacji niemieckiej oraz tych, które zginęły w następstwie zabójstw dokonanych przez funkcjonariuszy państw komunistycznych – wyjaśniał niedawno na antenie telewizji Polsat Zbigniew Kulikowski, prokurator IPN w Białymstoku. – Szczątki są przechowywane teraz w kościele, w kartonowych trumienkach. Wcześniej były w zakładzie medycyny sądowej – dodał.

Pochówkiem pierwotnie mieli zająć się urzędnicy białostockiego magistratu. W tym celu odbywały się wspólne spotkania z pracownikami IPN. Jednak przez rok nie udało się znaleźć żadnego rozwiązania na pochówek, a szczególnie jego koszty, bo na miejsce spoczynku urzędnicy wskazali Cmentarz Wojskowy przy ul. 11 Listopada. Na tym ustalenia właściwie się skończyły. W międzyczasie zmieniły się bowiem przepisy i sprawa pochówku utknęła w miejscu.

- Sprawa pochówku szczątków ofiar totalitaryzmów odkrytych podczas ekshumacji na terenie Aresztu Śledczego pozostaje w kompetencjach Instytutu Pamięci Narodowej od sierpnia 2016 roku. Wcześniej realizacja tego typu przedsięwzięć wpisana była w zadania Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W związku z wejściem w życie ustawy z dnia 26 kwietnia 2016 r. o zmianie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2016 r. poz. 749) została zniesiona Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa; wojewódzkie komitety ochrony pamięci walk i męczeństwa; komitety ochrony pamięci walk i męczeństwa. Zgodnie z zapisami ww. ustawy działalność związana z upamiętnianiem historycznych wydarzeń, miejsc oraz postaci w dziejach walk i męczeństwa Narodu Polskiego, zarówno w kraju, jak i za granicą, a także miejsc walk i męczeństwa innych narodów na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej została przekazana Instytutowi Pamięci Narodowej – wyjaśnia naszej redakcji Anna Kowalska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

IPN twierdził na początku, że nie miał środków na pochówki. Po zmianie przepisów zapowiada, że najprawdopodobniej jeszcze w tym roku szczątki ofiar niemieckich nazistów oraz komunistów, znajdą spokój i spoczną w kolumbarium. Z tym, że to kolumbarium jeszcze nie jest nawet w budowie. Rodziny zabitych są kompletnie bezradne i są zdane w tym momencie na IPN. Nie są w stanie odebrać szczątków, ani wyprawić godnego pogrzebu. Liczą jednak, że będzie to możliwe bardzo szybko.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do