Reklama

Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął sporu w sprawie budowy stadionu miejskiego

22/02/2018 15:38

Wtorek, 6 lutego, miał być sądnym dniem – zarówno dla Miasta Białystok, jak i konsorcjum Eiffage, które zaczynało budowę stadionu miejskiego w Białymstoku. Na rozstrzygnięcie sporu trzeba będzie jednak poczekać, bo Sąd Najwyższy zawiesił postępowanie. Zgodziły się na to obydwie strony, bo spróbują się dogadać.

O zakończeniu sporu z pierwszym wykonawcą budowy stadionu miejskiego w Białymstoku być może w ogóle nie będzie decydował sąd. Jeśli obydwie strony porozumieją się, Sąd Najwyższy ewentualnie sprawdzi, czy zawarta ugoda jest zgodna z prawem. Ale zanim to nastąpi, zarówno Miasto Białystok, jak i spółka Eiffage, chcą usiąść ponownie do wspólnego stołu.

Na takie rozmowy i wypracowanie warunków ugody potrzebny jest czas. I może tylko dziwić, że kilka ostatnich miesięcy nie wystarczyło do przeprowadzenia stosownych negocjacji. Jak poinformowała dziś rzecznik prasowa prezydenta Białegostoku, takie negocjacje mają na celu dbałość o finanse publiczne. Chodzi o to, aby budżet miasta nie stracił, albo stracił jak najmniej.

- W dniu dzisiejszym odbyła się rozprawa przed Sądem Najwyższym w sprawie z powództwa Miasta Białystok przeciwko konsorcjum spółek Eiffage, to jest pierwszego wykonawcy stadionu przy ulicy Słonecznej. Wobec zgłoszenia przez obie strony gotowości ugodowego zakończenia sporu, sąd postanowił zawiesić postępowanie dając stronom czas na ostateczne porozumienie się. Miasto, mając na względzie ochronę finansów publicznych, czas i koszty egzekucji, nie będzie stawać w opozycji, jeżeli zawarcie ugody w tej sprawie będzie miało nastąpić z korzyścią dla interesu miasta. W przypadku zawarcia ugody, będzie ona następnie podlegać ocenie Sądu Najwyższego z punktu widzenia jej zgodności z prawem i zasadami współżycia społecznego, a jej zatwierdzenie przez Sąd Najwyższy ostatecznie zakończy spór w przedmiotowej sprawie – przekazała dziś w komunikacie Urszula Mirończuk, rzecznik prasowa Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku.

Przypominamy, że zanim do tego doszło, prezydent szukał wsparcia u radnych. Ale zwrócił się praktycznie pierwszy raz, bo nigdy dotąd spraw związanych z budową stadionu nie konsultował ani z obecną, ani poprzednią Radą Miasta. W zasadzie, podejmował decyzje samodzielnie. Z tego względu Rada Miasta uznała, że skoro do tej pory prezydent nie pytał nikogo o zdanie w sprawie budowy stadionu, teraz też powinien wziąć odpowiedzialność za to, co sam zaczął i prowadził. Inna sprawa, że przez bardzo długi czas, bo przez ponad rok, prezydenccy urzędnicy nie byli w stanie wyegzekwować należności z prawomocnego wyroku sądu II instancji, który był bardzo korzystny dla Miasta Białystok.

- Sprawa jest bardzo poważna. Prawomocny wyrok sądu II instancji, który zapadł we wrześniu 2015 r., był dla miasta bardzo korzystny, jednak organ wykonawczy pomimo, że mógł, to nie przeprowadził postępowania egzekucyjnego. Jeżeli ugoda zawarta przed Sądem Najwyższym byłaby korzystniejsza od wyroku sądu II instancji, to takie działania można byłoby uznać za zasadne. Wydaje się jednak, że prezydent być może chce tę sprawę zostawić swojemu następcy, który prawdopodobnie zmierzy się z tym problemem po wyborach samorządowych jesienią tego roku – komentuje naszej redakcji radny Henryk Dębowski, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta.

Mieszkańcom tymczasem nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na porozumienie lub orzeczenie Sądu Najwyższego. Chodzi o bardzo duże pieniądze, bo ponad 100 milionów złotych i ustawowe odsetki. Takie środki mogą trafić do miejskiej kasy, ale równie dobrze, mogą trafić mniejsze – lub w najgorszym wariancie – nie odzyskamy już żadnych pieniędzy.

Sprawą, która również zastanawia w tej sytuacji, jest to, że nikt z urzędu miejskiego, nie jest w stanie dziś powiedzieć, jakie warunki byłyby satysfakcjonujące dla Miasta Białystok. Wydaje się, że najlepiej by było wyegzekwować to, co zasądził we wrześniu 2015 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Na to jednak nie chce się zgodzić konsorcjum Eiffage. Być może faktycznie prezydent w tej kwestii gra na zwłokę i z „gorącym kartoflem” zostanie wyłącznie jego następca, na którego spadnie odpowiedzialność za odzyskanie pieniędzy wydanych na budowę stadionu wiele lat temu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do