
Stadion Miejski w Białymstoku nie będzie miał sponsora tytularnego. "Po przeprowadzonych rozmowach i negocjacjach, postępowanie zostało zakończone. Powyższe firmy zrezygnowały z przystąpienia do kolejnego etapu postępowania" napisał w oświadczeniu zarząd Stadionu Miejskiego. Oznacza to kolejną wielką porażkę prezesa Adama Popławskiego i dalsze życie wyłącznie na garnuszku miasta. I bardziej chodzi o skalę tego zjawisko niż ono samo, bo wszyscy spodziewali się, że do Stadionu trzeba będzie dopłacać. Mało kto jednak przypuszczał, że aż tyle i za tak mizerne efekty.
Patron stadionu - Krzysztof Konowicz i "żeby nie było niczego"
O białostockim Stadionie Miejski pisaliśmy już wielokrotnie. W telegraficznym skrócie: to jeden z najnowszych stadionów sportowych w Polsce o pojemności 22 372 widzów zbudowany za ponad 289 milionów złotych. Miał powstać w 2012 roku, budowę zakończono w październiku 2014. Pierwotnie koszt jego powstania to około 157 milionów złotych. Miał być dumą Białegostoku, jego nowoczesną wizytówką i miejscem, którego inne miasta będą nam zazdrościć. Miał mieć sponsora, najemców powierzchni biurowych itp. Czym jest i jakie ma sukcesy? Ma ich tyle, że zasadny staje się cytat wyborczy Krzysztofa Kononowicza "Żeby nie było niczego". A czym jest? Kwintesencją pozoranctwa, w którym medialne konkursy i akcje propagandy sukcesu mają przykryć kompletną nicość. Inna sprawa, że patrząc na osiągnięcia Spółki to Kononowicz na patrona tytularnego nadaje się doskonale.
Sponsora tytularnego spółka poszukiwała od 2015 roku. Ostatecznie doszła do negocjacji z dwoma podmiotami: Adampolem i Electrum. Ta druga dość szybko wycofała się z rozmów. Kiedy próbowaliśmy dowiedzieć się, dlaczego - usłyszsliśmy że "zrezygnowaliśmy z profilu sportowego w formie promocji naszej firmy". A nieoficjalnie, że skojarzenia związane ze Stadionem Miejskim i sportem nie są zachęcające i budzą niewłaściwe skojarzenia. W języku dyplomacji oznacza to, że coś jest słabe, a nawet bardzo słabe. Adampol wytrwał dłużej, choć - też nieoficjalnie - wiadomo było, że rozmowy od dawna są tylko pozorowane. Adampol - firma duża i uznana, choć bardziej poza granicami miasta i województwa - też wycofał się z dalszych rozmów. Nikt nie chciał oficjalnie niczego komentować, a nieoficjalne przekazy były zadziwiająco zbieżne z tym co mówili rozmówcy z Electrum.
Nie spotkaliśmy dotąd nikogo kto byłby zadowolony z działania Stadionu Miejskiego w obecnej wersji. Słyszeliśmy narzekania na ceny za organizację wycieczki po obiekcie oraz mocno sformalizowane postępowanie w tej sprawie, narzekania małych klubów na dość wygórowane ceny wynajmu bocznego boiska. Oraz głównego klienta Stadionu: Jagiellonii Białystok i jej kibiców. W tym ostatnim przypadku prościej byłoby znaleźć punkt, którego nie kwestionują. Ich zdaniem we współpracy ze Stadionem nie działa nic. Kto zatem - poza prezydentem, urzędnikami magistratu, prezesem Popławskim i częścią jego pracowników - jest zadowolony z istnienia i działania Stadionu Miejskiego? Proponujemy władzom spółki tę kwestię jako temat na następną ankietę i konkurs z nagrodami. Sami jesteśmy ciekawi odpowiedzi.
Studnia bez dna. Ale ma plany
Stadion Miejski jest studnią bez dna, której budżet wzrasta w tempie geometrycznym. W 2016 roku było to już ponad 16 milionów. Przychody to pieniądze z Jagiellonii (około 1,6 miliona), skyboxów wynajmowanych na jej meczach (0,6 mln), cateroperatora (około 18 tysięcy za miesiąc) i około miliona za wynajem boiska bocznego. Kilka imprez (festiwal kabaretowy, mecz finałowy futbolu amerykańskiego) poprawiają jeszcze nieznacznie ten bilans, ale przychody z tych imprez praktycznie równoważą koszty. Nie przynoszą żadnych dochodów biura o powierzchni ponad 1800 metrów, które stoją puste, bo spółka nie potrafi ich wynająć. A kolejne plany prezesa Popławskiego, który po sukcesach z zarządzaniem Stadionu na Słonecznej, liczy teraz, że radni przyznają mu kolejne kilka milionów na budowę wypasionych boisk na Elewatorskiej (ich budowę deklaruje w 2017 roku). Jak poradzi sobie z budową boisk, skoro remont Stadionu Miejskiego, którym zarządza idzie mu tak chwacko? Jaki remont? Ano ten remont, który spowodował, że z białostockiego Stadionu zaczęła się śmiać cała Polska. Dlaczego? Bo po awanturze z pseudokibicami Widzewa uszkodzeniu uległa część płotów, brama oraz zamki. I tu zaczyna się śmiesznie: naprawa tych usterek ma potrwać 8 tygodni, czyli tyle ile trwa budowa stanu surowego domu mieszkalnego. Czemu tak długo? Bo nasz cudowny Stadion - żeby nie stracił gwarancji - musi być obsługiwany przez certyfikowaną firmę. A certyfikowane firmy się cenią i są bardzo zajęte. I trzeba długo czekać aż zechcą przybyć z naprawą. Naprawa we własnym zakresie nie wchodzi w rachubę, bo zagrożona byłaby gwarancja Stadionu. Tak - ta sama gwarancja, która nie pozwala zbudować trybun na skopanym bocznym boisku.
Lista uszkodzeń stadionowych nie jest specjalnie imponująca: uszkodzony samozamykacz, uszkodzona brama od Ciołkowskiego (głównie zamek), uszkodzony zamek budki ochrony, uszkodzone ogrodzenie (złamane słupki, pogięte przęsła), zniszczona klamka, połamana płyta z regulaminem stadionu, poplamiona kostka brukowa. Biorąc pod uwagę różne stadionowe burdy i wywołane tym szkody (chociażby te na Legii w meczu z Borussią) to lista niespecjalnie długa nieprawdaż? A przecież Legia parę dni po awanturze na trybunach, gdzie latały krzesełka i policja walczyła z szalikowcami, zagrała mecz ligowy. Tymczasem Jagiellonia musiała wystąpić do PZPN o zgodę na rozgrywanie meczów bez udziału publiczności aż do początku grudnia, bo naprawa tych "zniszczeń" na sektorze gości potrwa prawie do Bożego Narodzenia. Bp przecież cenny Stadion Miejski może naprawiać wyłącznie certyfikowana firma.
Stadion z kryształu i licencja na "sralną taśmę"
- Byłem z Jagiellonią na dwóch wyjazdach po tym, jak okazało się, że sektor gości będzie zamknięty aż do 15 grudnia i było mi wstyd. Gospodarze jaja sobie z nas robili mówiąc, że mamy taki wypasiony stadion, ale dlatego taki drogi i tak długo budowany, bo jest z kryształu. Bo jak się stuknie czy kopnie to pęka i trzeba długo naprawiać. Śmieją się z nas kibice z prawie całej Polski i pytają, czy jak papier się w kiblu skończy to też zamykamy sektory, bo certyfikat musi być na "sralnej taśmie". Pan wybaczy, że nie podam nazwiska, ale zwyczajnie wstyd mi jest. A Wasz portal czytają różni ludzie - mówił pan Mariusz z Dziesięcin, który od lat jeździ na większość meczów żółto-czerwonych.
Żarty z Jagiellonii zrobił sobie też ogólnopolski portal "Weszło", który tak pisze o Stadionie "Jeśli wsłuchamy się w głosy płynące z Białegostoku można odnieść wrażenie, że obiekt jest w fatalnym stanie i trzyma się tylko na słowo honoru, może go zburzyć jeden silniejszy podmuch wiatru, a na sektorze gości krzywdę zrobiliby sobie nawet kaskaderzy w specjalnych skafandrach." I drugi cytat "jeśli zwrócicie uwagę na te zniszczenia, to one są raczej śmiechu warte. Czerwone ślady na kostce brukowej, uszkodzona tablica regulaminu stadionu, zniszczona klamka. Jeśli w Białymstoku oceniają czas trwania tych napraw tak długo to… Sorry, zgłoście się do nas, a załatwimy wam ancymonów, którzy zrobią to w dwójkę za pół litra na łeb. I to w jedną dniówkę.".
No cóż... Panie Prezesie Adamie Popławski - również prosimy o kontakt w tej samej sprawie. Bez trudu wskażemy firmę, która naprawi te "zniszczenia" na stadionie. I dodatkowo jeszcze wyremontuje obiekty na Elewatorskiej - bez potrzeby wydawania grubych milionów na dwa boiska treningowe, które chce Pan tam zmieścić. A w ogóle to dla obiektów przy Elewatorskiej niech Pan zrobi rzecz dla nich najlepszą - zostawi je do naprawy dla trenującego tam Piasta i zwolni go na 2 lata z opłat. Zapewniamy, że działacze zaoszczędzone pieniądze wydadzą znacznie rozsądniej i gospodarniej niż to, co ma Pan w planach za kilka milionów. Niech Pan się skoncentruje na poszukiwaniu sponsora tytularnego. A najlepiej niech Pan zatrudni do tego jakiegoś specjalistę lub firmę, która zrobi to za pańskich podwładnych i Pana. Może wtedy wyjdzie z tego coś pozytywnego, poza tym, że kolejny raz restrykcyjnie przestrzegając przepisów nic Pan nie zrobił w tej sprawie. Dodajmy – po rocznych staraniach.
(Przemysław Sarosiek)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie