
Już od pięciu miesięcy polskie służby mundurowe są zaangażowane w ochronę polskiej granicy państwowej. Sytuacja cały czas jest trudna, choć teraz głównie z powodu warunków atmosferycznych, bo ataków i prób nielegalnego przekraczania granicy jest już zdecydowanie mniej. Komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej jest zdania, że do stabilizacji tej sytuacji przyczyniło się wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Te kilka miesięcy służby w ochronie granicy państwowej pozwoliły na spokojnie ustalić system ochrony granicy, jak i współpracę służb. Straż Graniczna sama by sobie nie poradziła z naporem nielegalnych migrantów, ze ściganiem przemytników ludzi, z atakami fizycznymi i prowokacjami białoruskich służb. I jak powiedział komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej gen. bryg. Andrzej Jakubaszek, dopiero niedawno nastąpiła pewna stabilizacja.
- Staramy się sprostać kryzysowi na granicy. Robimy to skutecznie. W sposób doraźny stworzyliśmy cały system organizacyjny, logistyczny, finansowy i kadrowy, który pozwolił nam na zorganizowanie szybkiego i sprawnego współdziałania. To zostało zrobione w sposób szybki, sprawny i tak skuteczny, że odnotowaliśmy pewną stabilizację – powiedział szef Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Ale na razie nie ma żadnej mowy o końcu kryzysu, który rozpoczął się jeszcze przed wakacjami tego roku. O tym mało kto pamięta, ponieważ dopiero w sierpniu oczy większości – za sprawą mediów – były zwrócone na Usnarz Górny, gdzie koczowała około 30-osobowa grupa migrantów. Jak się okazało z Afganistanu, którzy wcześniej przez długi czas spokojnie mieszkali na terytorium Federacji Rosyjskiej. Tak naprawdę nielegalni migranci pod polską granicą zaczęli się pojawiać jeszcze wczesną wiosną tego roku. Ale skali tego zjawiska, jakie zobaczyliśmy później, jeszcze wtedy nikt nie znał. Na pewno Straż Graniczna wówczas radziła sobie z sytuacją, ale to się zmieniało z tygodnia na tydzień, aż w końcu trzeba było wezwać do pomocy wojsko.
W uspokojeniu sytuacji na pewno pomogła aura. Chłód i opady śniegu sprawiły, że Białorusini zabrali migrantów do budynków i pomieszczeń należących do tamtejszej straży granicznej. Migranci przebywają również w obiektach wojskowych, w których także przy okazji są szkoleni z atakowania polskich mundurowych. Od kilku miesięcy jest także wiadomo, że w niektórych bazach wojskowych na terytorium Białorusi odbywa się szkolenie poważniejsze dla migrantów – z używania broni palnej. Zresztą nawet obecnie przeprowadzane ataki na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy są ściśle dokonywane pod nadzorem białoruskich służb, a sami migranci przez nich wyposażani w sprzęt, w tym w granaty hukowe.
Ustabilizować sytuacje na granicy polsko – białoruskiej pomógł także stan wyjątkowy wprowadzony 2 września tego roku. W tym czasie, kiedy do strefy nim objętej nie mogły wjeżdżać osoby postronne ani media, mundurowi mogli stworzyć system współpracy wszystkich formacji mundurowych. Początkowo działania były słabiej skoordynowane, a dodatkowo dochodziło do spięć pomiędzy poszczególnymi służbami mundurowymi. To się zmieniło i dziś zarówno żołnierze jak i funkcjonariusze działają niczym jak jeden organizm. A co więcej, mają wysokie morale dzięki temu, że lokalna społeczność bardzo chwali sobie ich obecność, a i z dalszych rejonów Polski płyną słowa wsparcia i podziękowania.
- Wiele kontrowersji wzbudził stan wyjątkowy. Z punktu widzenia organizacyjnego i taktycznego jasno trzeba powiedzieć, że to absolutnie pomogło w ustabilizowaniu sytuacji na granicy. Spowodowało, że mogliśmy działać sprawniej i bezpieczniej dla ludności pogranicza – powiedział w miniony piątek gen. bryg. Andrzej Jakubaszek.
Jak wyjaśniał dziennikarzom w utworzonym właśnie w miniony piątek centrum prasowym, aktualnie do ataków dochodzi najczęściej na południu regionu, a w zasadzie na styku naszego województwa i województwa lubelskiego. Ale podkreślał, że cały czas sytuacja na granicy polsko – białoruskiej jest całkowicie nieprzewidywalna. Z kolei Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych kilkukrotnie twierdził, że na terytorium Białorusi wciąż może przebywać około 10 tys. migrantów. Wiadomo, że samolotami z lotniska w Mińsku do krajów pochodzenia wróciło nieco ponad 2 tys. 700 cudzoziemców.
Wszelkie głosy, szczególnie padające z ust polityków opozycji, odnośnie braku na granicy polsko – białoruskiej Agencji Frontex, są nieuzasadnione. Komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej wyjaśniał, że od początku kryzysu, Frontex jest nie tylko informowany o tym co się dzieje, ale na dodatek to ta agencja analizuje elementy ryzyka, bada sytuacje nadzoru i monitoruje systemy satelitarne na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej. A taką jest przecież granica polsko – białoruska.
- Cała sytuacja ma charakter absolutnie nieprzewidywalny. Nie wiemy, w którym momencie i w jakiej sytuacji będzie organizowana kolejna próba nielegalnego przekroczenia granicy, ani kiedy, gdzie i kto będzie podjeżdżał po tych ludzi i jakim środkiem transportu. Trzeba mieć świadomość, że przemytnicy posiadają przy sobie broń i niebezpieczne narzędzia, więc nasze zabezpieczanie to jest tutaj naprawdę absolutnie nie na wyrost, ale adekwatne – przekazał gen. bryg. Andrzej Jakubaszek.
Część osób nie ma świadomości zagrożenia, jakie może ich spotkać. Zdarzały się już próby potrącenia policjantów przez przemytników, ataków na polskich mundurowych, były też pościgi policyjne za uciekającymi, a prowadzenie auta bez prawa jazdy i pod wpływem narkotyków, to w zasadzie już nic nowego. Doszło przecież także do śmiertelnego wypadku, który spowodował przemytnik. Dzięki temu, że wcześniej do strefy stanu wyjątkowego nie mogło wjeżdżać dużo ludzi, polskim mundurowym łatwiej było ścigać osoby popełniające przestępstwa.
Aktualnie stanu wyjątkowego nie ma, ale na mocy nowych przepisów jest wprowadzony zakaz przebywania dokładnie na tym samym obszarze, na którym obowiązywał stan wyjątkowy. Straż Graniczna podkreśla wyraźnie, że choć sytuacja jest bardziej stabilna, to nie można mówić o żadnym spokoju. W ogóle polskie służby mundurowe informują, że zakaz jest dla zapewnienia bezpieczeństwa. I dodają, że nikogo potrzebującego nie zostawiają bez pomocy. Na linię granicy odprowadzane są wyłącznie te osoby, które nie chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce.
(Bernard Tymiński/ Foto: Twitter.com/ Straż Graniczna)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie