
Trudno powiedzieć, ile osób mogło zarazić się, albo zostało zarażonych koronawirusem w wyniku niefrasobliwego działania Szpitala Miejskiego w Białymstoku. Placówka wypuściła bowiem ze swoich murów co najmniej jedną osobę z COVID-19 nie informując o tym nikogo z bliskich pacjentki, a nawet i samej pacjentki. Nie wiadomo, czy takich osób nie było więcej.
Do Szpitala Miejskiego w Białymstoku trafią przedstawiciele z co najmniej kilku kontroli. Na pewno takie czynności zapowiedział już urząd miejski w Białymstoku, ponieważ placówka podlega prezydentowi Białegostoku. Ale nie jest wykluczone, że swoje czynności podejmie także sanepid, który jest mocno zdumiony zignorowaniem procedur. Bo to właśnie sanepid był instytucją, która poinformowała, że jedna z pacjentek choruje na COVID-19. Z tym, że pacjentka wcześniej przebywała w szpitalu, ale ten ją wypuścił do domu w takim stanie i nie poinformował o tym fakcie nikogo z bliskich starszej kobiety.
O sprawie poinformowała Polskie Radio Białystok jedna ze słuchaczek, której babcia właśnie tak została potraktowana. Kobieta była hospitalizowana w Szpitalu Miejskim w Białymstoku, ale placówka wypuściła starszą pacjentkę do domu, nie czekając na wyniki testów. Po kilku dniach dopiero okazało się, że badania laboratoryjne potwierdziły chorobę, kiedy z kobietą kontakt mieli członkowie jej rodziny. I wszyscy musieli trafić od razu na kwarantannę.
- Ilość zakażeń świadczy o tym, że procedury nie były w prawidłowy sposób stosowane – przekazała Polskiemu Radiu Białystok Urszula Połowianiuk ,zastępca Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Białymstoku wobec stwierdzenia dużej liczby chorych i zakażonych w Szpitalu Miejskim w Białymstoku.
W placówce hospitalizowanych było do minionego piątku 15 pacjentów, ale chorych i zakażonych było także aż 22 pracowników szpitala. Rzecznik Praw Pacjenta, który zainteresował się sprawą, uważa, iż w sytuacji, gdy szpital nie czekał na wyniki testów, a wypuścił wcześniej pacjentkę do domu, mogło dojść do naruszenia procedur epidemiologicznych. I to wielu jednocześnie. Stąd też także i ta instytucja będzie kolejną, która najprawdopodobniej będzie kontrolowała miejską placówkę medyczną.
„(…) w opisanej sytuacji naruszono wiele procedur epidemiologicznych, jak i zdroworozsądkowych. (…) Osoba podejrzewana o bycie nosicielem powinna być odseparowana od innych do czasu uzyskania negatywnego wyniku testu” – przekazał Rzecznik Praw Pacjenta.
Dlatego, że szpital zignorował co najmniej zalecenia i procedury sanitarne, mogło dojść do narażenia utraty zdrowia lub życia innych ludzi. W tym przypadku bliskich pacjentki, która została wypisana do domu chociaż była chora na COVID-19. Na razie trudno przewidzieć jakie będą konsekwencje wobec osób, które dopuściły do tej sytuacji, bo muszą zostać poznane ustalenia kontroli.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie