
W miniony weekend przeprowadzono akcję ratowniczą w okolicach Zalewu Siemianówka. W terenie bagiennym, trudno dostępnym utknęło trzech obywateli Afganistanu. Wszystko skończyło się dobrze, ale akcja przeprowadzona byłaby szybciej, gdyba osoby powiadamiające o zdarzeniu chciały współpracować ze Strażą Graniczną.
W nocy z soboty na niedzielę (07-08.01.2023 r.) dyżurny Placówki Straży Granicznej w Narewce otrzymał około godz. 20.40 informację od strażaków w Hajnówce o zgłoszeniu z Centrum Powiadamiania Ratunkowego dotyczącym trzech migrantów, którzy znajdują się prawdopodobnie w ciężkim stanie na terenie bagnistym w rejonie miejscowości Babia Góra.
We wskazany rejon natychmiast wysłano patrol Straży Granicznej z Narewki, który wspólnie z Ochotniczą Strażą Pożarną z Siemianówki, OSP z Lewkowa i PSP z Hajnówki rozpoczął poszukiwania osób potrzebujących pomocy. Około godz. 21:30 na miejsce dotarła również karetka, która wyjechała dwie minuty po otrzymanym zgłoszeniu. Osób potrzebujących pomocy szukano na podstawie koordynatów i zdjęcia pinezki z lokalizacją przekazanych przez osobę dzwoniąca na numer alarmowy.
- Około pół godziny później w związku z nieodnalezieniem osób we wskazanym miejscu dyżurny z placówki SG wykonał telefon do osoby zgłaszającej miejsce pobytu cudzoziemców z prośbą o doprecyzowanie rejonu poszukiwań. Rozmówca oznajmił, że nie widzi potrzeby przekazywania informacji Straży Granicznej. W związku z nieodnalezieniem migrantów we wskazanym rejonie w celu wsparcia poszukiwań do akcji zaangażowano patrol z dronem. Postawiono w gotowość także śmigłowiec z Mińska Mazowieckiego. W trakcie prowadzonej akcji po około 2 godzinach od pierwszej informacji do współdziałających ze sobą służb (Straży Granicznej, Straży Pożarnej, służb medycznych) na drogę w okolicach w miejscowości Babia Góra wyszedł mężczyzna, który oznajmił, że prowadzimy poszukiwania w niewłaściwym rejonie i wskaże miejsce przebywania cudzoziemców – poinformowała mjr Katarzyna Zdanowicz, rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Po kilkudziesięciu minutach funkcjonariusze Straży Granicznej i Straży Pożarnej wraz z mężczyzną dotarli do miejsca przebywania migrantów. Okazało się, że było one oddalone o około 2 km na południe od miejsca wskazanego wcześniejszą pinezką. Przy migrantach dodatkowo znajdowało się pięć osób wśród nich dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnych.
Dwaj migranci byli nieprzytomni, jeden był świadomy, ale w złym stanie zdrowia. Podjęto decyzję o ewakuacji osób lądem. Dwie osoby były niesione przez służby na noszach, jedna prowadzona. Około godziny 1.00 obywatele Afganistanu zostali przekazani służbom medycznym. Mężczyźni zostali przewiezieni do szpitala w Hajnówce. Są przytomni ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Cała akcja ratownicza trwała około 6 godzin.
- Przy prowadzeniu akcji ratowniczych dla osób potrzebujących pomocy liczy się każda minuta. Informacje o tym, gdzie przebywają osoby, do których jest wzywana pomoc powinny być przekazywane bezwzględnie wszystkim służbom zaangażowanym w działania. Chodzi przecież o to by bezpiecznie dotrzeć do tych osób i jak najszybciej ratować ich zdrowie, a przede wszystkim życie – dodała rzecznik Straży Granicznej.
To nie był pierwszy raz, kiedy aktywiści zachowali się mało odpowiedzialnie, nie podając od razu właściwych informacji o miejscu pobytu nielegalnych migrantów. Akcję ratowniczą można było przeprowadzić szybciej bez dodatkowego narażania cudzoziemców oraz ratowników i strażników granicznych na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.
(Cezarion/ Foto: SG)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie