
Trudno chyba o inny komentarz do słów, jakie ukazały się niespełna dwa miesiące temu na portalu samorządowym w internecie. Słowa wypowiadał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, który mówił o tym, z czym zmagają się obecnie polskie miasta – w tym Białystok – i jak można zaradzić tym problemom. Ogólnie, to można powiedzieć, że problemy by nie powstały, gdyby nie pojawili się tacy włodarze.
W skrócie – można powiedzieć, że Słońce Białegostoku pojawiło się o jakieś 30-40 lat za późno. Bo gdyby to w latach 70 i 80-tych Tadeusz Truskolaski zarządzał miastem, wówczas wszystko by do siebie pasowało. Pokonałby bohatersko problemy, które by bez niego nie powstały. Wywiad na łamach portalu samorządowego jak na dłoni pokazuje krótkowzroczność tej władzy w naszym mieście oraz i to, że ilekolwiek pieniędzy by się nie włożyło, wiecznie będzie mało i pojawią się nowe problemy. Ale zacznijmy od początku.
- Kłopoty komunikacyjne i zanieczyszczenie powietrza to niektóre z problemów, z którymi zmagają się polskie miasta i gminy. Rozwiązanie jednego i drugiego jest możliwe, ale wymaga czasu, dużych nakładów finansowych i synergii w działaniach rządu i samorządu. – Tę walkę można wygrać – mówił w wywiadzie Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Teraz przyjrzyjmy się jak wygląda rzeczywistość. Kłopoty komunikacyjne wynikają z niewłaściwego funkcjonowania transportu publicznego – przynajmniej w Białymstoku. Pomijając już fakt, że nasze miasto posiada trzy spółki realizujące de facto te same zadania, to od lat nie można doprosić rozkładów jazdy dopasowanych do potrzeb pasażerów. O to podróżni mają największe pretensje do zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Jak również i to, że BKM wraz z władzami miasta okoniem staje za każdym razem, kiedy trzeba zmienić część trasy, doprowadzić linię do miejsca, do którego nic nie dojeżdża, albo dojeżdża zbyt mało autobusów. Generalnie działa stara, sprawdzona zasada – nie da się, nie da się i nie można.
I trudno problemom się dziwić, że występują, kiedy w mieści powstało tak wiele dróg, które zachęcają do poruszania się własnym samochodem zamiast komunikacji zbiorowej. Pisaliśmy o tym wielokrotnie, że gniazda USB czy inne gadżety nie zastąpią latem klimatyzacji, zimą ogrzewania, a w całym roku dopasowanych rozkładów jazdy i cen biletów, które jakkolwiek zachęcałyby do pozostawienia samochodu na parkingu lub w garażu na rzecz autobusu. Z tym zresztą wiąże się kolejny problem – zanieczyszczenia powietrza.
- Jeżeli polityką rządu jest wykorzystywanie węgla, to trudno wygrać tę walkę, choć jedną już wygraliśmy, jeśli chodzi o ochronę środowiska – mianowicie o czyste wody. Wybudowano oczyszczalnie, praktycznie nie ma już dużych ośrodków czy gmin, gdzie nie ma oczyszczalni ścieków. Ta walka jest wygrana i teraz musimy skupić się na powietrzu. Są pewne programy. Obecnie wdrażamy program wymiany kotłów. Na tę chwilę 225, ale od czegoś trzeba zacząć – mówił portalowi samorządowemu Tadeusz Truskolaski.
Wymianę kotłów prezydent uskutecznia już prawie dwa lata i do tej pory wymieniono ich liczbę doskonałą – czyli zero. Na to pieniądze zostały zapisane i się nie rozpłynęły. Mimo to, kotłów wciąż nie wymieniono. Podobnie jak nie założono ani jednej fotowoltaiki na żaden dom mieszkańca Białegostoku, która także miała zostać założona w 225 gospodarstwach domowych. Te inwestycje mają się dopiero pojawić, tylko z tak dużym opóźnieniem. Przyjrzymy się jeszcze jednej sprawie – jakości powietrza jako takiego, które z roku na tok zmienia się na gorsze.
Na przestrzeni ostatnich lat z przestrzeni miasta zniknęło ponad 12 tysięcy drzew. Mało tego, planowana jest kolejna wycinka – ogromnego Lasu Solnickiego na obszarze nawet powyżej 80 hektarów. Co mamy w zamian? Asfalt, beton, kostkę brukową, buspasy, ścieżki rowerowe, ale mamy za to łąki kwietne, które drzew nie zastąpią i nie wypełnią ich funkcji. Drzewa liściaste pochłaniają groźne pyły, kurz, stanowią ochronę przed hałasem, pochłaniają nadmiar wody deszczowej, regulują średnią temperatur, dają ochłodę, cień, oraz życiodajny tlen, którym oddychamy. W ich miejsce pojawiła się masa pojazdów, która mknie po nowych drogach, jakie powstały w wyniku śmierci tysięcy drzew. Samochód zaś zostawia nie tylko spaliny, ale także opiłki z klocków hamulcowych, szczątki spalonej gumy z opon, wycieki smarów, płynów oraz wszelkich innych substancji, które przedostają się do powietrza.
Wzrost liczby samochodów, co trzeba dodać, jest nie tyle winą włodarzy miasta, co efektem zmiany naszego współczesnego stylu życia. Staliśmy się wygodniejsi, lubimy dojeżdżać niemal pod same drzwi. Ale to jedno. Drugie, to podejście do organizacji przestrzeni oraz inwestycji miejskich, które są coraz bardziej betonowe.
„Jan Mencwel na Twitterze zamieścił post, w którym zamieszczone są zdjęcia rynków i placów w różnych miastach przed rewitalizacją i po dokonanych przebudowach. Obraz zeszpecenia i krótkowzroczności zarówno rządzących miastami, jak i projektantów jest porażający. A w głównej mierze takie koszmarki powstały głównie dlatego, że Unia daje kasę to trzeba budować. Oto post - https://twitter.com/JanMencwel/status/1138444632424157188” – post o takiej treści zamieściła jakiś czas temu Inicjatywa dla Białegostoku na swoim profilu facebookowym – warto także spojrzeć na załączony link z twittera – coś to może białostoczanom przypomina?
Dokładnie tak jest, że Unia daje i Unia wymaga. Ale Unia nie pozwala realizować projektów zgodnie z oczekiwaniami i zdrowym rozsądkiem. Najczęściej muszą pojawić się udziwnienia, nowe rozwiązania, bo taki projekt zdobywa więcej punktów i ma większe szanse na sfinansowanie. Potem powstają inwestycje kompletnie nieprzydatne, albo mało funkcjonalne, bo pieniądze trzeba zwyczajnie wydać. Tak jak wydaliśmy na stadion miejski w Białymstoku, który można było zrealizować w podobnej formule, ale mniejszy i za mniejsze środki. Albo buspas na przedłużeniu Sitarskiej, po którym jeździ prawie nic przez większą część dnia i w zasadzie kompletnie nic w nocy.
Dobrymi radami piekło jest wybrukowane i prezydent 300-tysięcznego miasta powinien o tym wiedzieć. Na razie zarządza miastem w taki sposób, że zmiany mieszkańcy zaczynają już odczuwać, choć coraz mniej ludzi z tych zmian jest zadowolonych – zwłaszcza w obszarach, w których prezydent wypowiadał się w wywiadzie dla portalu samorządowego. Jak wygląda kondycja spółek komunikacyjnych i jak bardzo zmniejszyła się liczba pasażerów komunikacji miejskiej – o tym właśnie Tadeusz Truskolaski powinien poczytać, sięgnąć do prawdziwych raportów. Tak samo jak o stanie powietrza i co jest rzeczywistą przyczyną jego pogorszenia. W tym miejscu warto przypomnieć sobie przypomnieć w kontekście zanieczyszczenia powietrza – jeszcze 30-40 lat temu w Białymstoku było o wiele więcej domów, w których palono węglem i czym popadnie – bo węgiel był na kartki. Jeszcze 30-40 lat temu w Białymstoku mieliśmy pełno zieleni, drzew oddających tlen i pochłaniających zanieczyszczenia. Dlaczego to się zmieniło? Tu każdy może sam odpowiedzieć. Przede wszystkim powinien na to powinien sobie odpowiedzieć prezydent Białegostoku. Choć lepiej by było, gdy zwyczajnie przyjął argumenty zrozumiałe dla każdego, poza urzędnikami i miłośnikami lania betonu.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie