
To co nie udało się na koniec listopada, udało się pod koniec grudnia. Targowisko Miejskie przy ulicy Kawaleryjskiej głosami radnych głównie Koalicji Obywatelskiej przeszło pod Zarząd Mienia Komunalnego. Bezpośrednią przyczyną tego stanu rzeczy jest ogromne, bo prawie milionowe zadłużenie, jakie pojawiło się na koniec 2021 roku.
Jeszcze w końcówce listopada ubiegłego roku, prezydent Białegostoku chciał, aby Spółka „Lech”, która od lat miała pod swoim zarządem Targowisko Miejskie przy ulicy Kawaleryjskiej, przeszła pod Zarząd Mienia Komunalnego. Dlatego projekt uchwały w tej sprawie stanął na posiedzeniu Rady Miasta. Z tym, że uzasadnienie do tego projektu uchwały było bardzo mgliste i niejasne. Nie przekonało nawet części radnych sympatyzujących z prezydentem. I nawet wyjaśnienia udzielane przez urzędnika na żywo na sesji na niewiele się zdały.
W głosowaniu listopadowym udziału nie wzięli radni z Forum Mniejszości Podlasia, więc projekt uchwały w sprawie zmiany zarządcy Targowiska Miejskiego trafił z powrotem do prezydenta. Jest to o tyle dziwne, że jeszcze w 2014 roku prezydent obiecywał kupcom modernizację największego miejsca handlowego, a kilka lat później ten sam prezydent chwalił się wizualizacjami jak będzie ono wyglądało z nowymi pawilonami i aranżacją przestrzeni. Kupcy nawet rezerwowali sobie miejsca w nowych pawilonach, które nie powstały do chwili obecnej. I raczej już nie powstaną.
Temat Targowiska Miejskiego wrócił ponownie na sesję grudniową i znów zajmowali się nią radni. Usłyszeli ponownie, że Targowisko Miejskie przynosi straty, że spółka „Lech”, jako spółka komunalna, nie może przynosić strat i to dlatego Targowisko Miejskie musi przejść pod Zarząd Mienia Komunalnego, który długi może robić. I prawdopodobnie tak się stanie, ponieważ prognozy nie są optymistyczne. A trzeba wiedzieć, że z danych za 2021 rok, straty największego w mieście bazaru sięgnęły blisko miliona złotych. Oczywiście wpływ na to miała epidemia koronawirusa, a także praktycznie całkowite zamarcie wymiany handlowej z klientami z Białorusi.
- To zdestabilizowało wymianę handlową na tyle, że zaszła konieczność wprowadzenia zmian w funkcjonowaniu targowiska – przekazał radnym Janusz Bobik, zastępca dyrektora departamentu gospodarki komunalnej w białostockim magistracie. – Jeśli Targowisko Miejskie miałoby zostać pod zarządem spółki „Lech” konieczne stałoby się podniesienie kupcom stawek i to kilkukrotnie – dodał.
Na dodatek prognozy na bieżący rok są takie, że zadłużenie może wzrosnąć do nawet półtora miliona złotych. Z tym, że w trakcie debaty na grudniowej sesji Rady Miasta praktycznie nie poświęcono żadnej uwagi temu, jak można byłoby tę sytuację naprawić. Czy w ogóle jest jakiś pomysł na przywrócenie większej aktywności Targowiska Miejskiego? Czy są plany naprawcze? Albo cokolwiek, co mogłoby wpłynąć na poprawę sytuacji? Bo trudno uznać, że od zmiany zarządcy zmieni się sytuacja zadłużenia. To tak jak by chorego pacjenta żaden z lekarzy nie leczył w jednym szpitalu, ale nadzieja byłaby w tym, że jak się go przeniesie do innego szpitala, w którym też nikt nie będzie go leczył, to pacjent wyzdrowieje.
Na ten stan rzeczy zwracał uwagę radny Henryk Dębowski i dopytywał jaki pomysł na prowadzenie Targowiska Miejskiego ma Zarząd Mienia Komunalnego. I co się stanie, jeśli uchwała w sprawie zmiany zarządcy nie wejdzie w życie.
- Być może są jakieś plany naprawcze odnośnie targowiska. Jak Zarząd Mienia Komunalnego ma zamiar się nim zajmować? I co będzie, jak uchwała nie przejdzie. Czy to będzie tak, że kupcy otrzymają już od nowego roku nowe cenniki za wynajem powierzchni handlowych? Chciałbym poznać odpowiedzi na te pytania – mówił radny Henryk Dębowski.
Ale odpowiedzi się nie doczekał, ponieważ na sesji nie był obecny nikt z Zarządu Mienia Komunalnego. Jest to co najmniej dziwna sytuacja biorąc pod uwagę, że zakład budżetowy ma za chwilę przyjąć na siebie do zarządzania ogromnego molocha z tak dużymi problemami, a rozmawiać o tym nie było komu. I jedyną odpowiedź, jakiej doczekał się radny Dębowski padła z ust przewodniczącego Rady Miasta Łukasza Prokoryma. Wyjaśnił on krótko, że miasto nie może dotować spółki prawa handlowego, jaką jest „Lech”, a do tego straty powstałe za ubiegły rok być może trzeba będzie pokryć z budżetu miasta w formie rekompensaty.
Jak będzie teraz funkcjonowało Targowisko Miejskie? Wygląda na to, że w zasadzie tak samo jak do tej pory. Umowy z kupcami mają być utrzymane i nic więcej się dziać nie będzie. A przynajmniej nie ma żadnych informacji, że cokolwiek miałoby ulec zmianie. Taka sytuacja raczej nie wróży niczego dobrego na przyszłość, skoro nie ma ani pomysłu, ani żadnego planu naprawczego, ani choćby jakiejś akcji promocyjnej, która przypomniałaby mieszkańcom Białegostoku, albo i powiatu białostockiego, że mogą na zakupy wybrać się na Kawaleryjską zamiast na przykład do galerii handlowych.
Warto dodać, że w zupełnie innej części miasta funkcjonuje inne targowisko, też duże. Mowa tu o giełdzie rolno – towarowej. Jest nastawione głównie na sprzedaż produktów rolnych, w tym głównie owoców, warzyw, jajek czy produktów i przetworów spożywczych. Giełda na Andersa prowadzona jest przez spółkę – Podlaskie Centrum Rolno Towarowe S.A. w Białymstoku, a radzi sobie dużo lepiej niż bazar na Kawaleryjskiej. I powstaje pytanie, czy w tym przypadku chodzi tylko o oferowany do sprzedaży asortyment, czy jednak znaczenie ma też zarządzanie targowiskiem?
(Cezarion/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie