
Dokładnie wczoraj pisaliśmy o tym, jak się łza w oku kręci, kiedy patrzy się na niektóre zabytki. Jeden z nich – Domek Napoleona – ewidentnie zmierza ku temu, żeby zniknąć z przestrzeni Białegostoku. Jest jeszcze inny obiekt, który też popada w ruinę. I wydaje się, że mimo instytucji, konserwatorów zabytków oraz obowiązków obecnego właściciela względem Miasta Białystok, jest z tym zabytkiem coraz gorzej. Czy stracimy z oczu i z rejestru zabytków także kamienicę z Dąbrowskiego 14?
Po Domku Napoleona, drugim budynkiem, który miał już być przywrócony do świetności, jest niestety kolejna ruina. A przynajmniej na nią coraz bardziej wygląda. To kamienica przy Dąbrowskiego 14. Miasto Białystok sprzedało zabytek kilka lat temu i zgodnie z umową do końca 2015 roku wszystko miało zostać wyremontowane. Miało, ale nie jest do dziś, mimo że mamy końcówkę 2018 roku. Terminy prac ciągle się wydłużają z jakiegoś powodu i nie ma nikogo, kto zwyczajnie wyegzekwowałby zawarte przecież w umowie kupna – sprzedaży warunki, na jakich budynek został zbyty po niższej cenie.
- Nieruchomość przy ul. Dąbrowskiego 14 jest własnością osób fizycznych od kwietnia 2014 r. Właściciele mają pozwolenie (uzyskane od Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków) na realizację prac z terminem ważności do końca 2024 r. – wyjaśnia naszej redakcji Agnieszka Błachowska z białostockiego magistratu.
To trochę zmieniona wersja w trakcie ostatnich lat. Odkąd „wiercimy dziurę w brzuchu” urzędnikom w sprawie tej nieruchomości, przynajmniej zaczęły krążyć jakieś pisma pomiędzy obecnym właścicielem, a dwoma konserwatorami zabytków: miejskim i wojewódzkim. Co nadal nie zmienia faktu, że zabytek nie został doprowadzony do stanu, do jakiego właściciel się zobowiązał kupując go. Dlatego też zabytek wygląda z miesiąca na miesiąc coraz gorzej.
Jak tak dalej pójdzie, kamienica skończy jako kupa gruzu – czyli tak jak kilka innych, w których właściciele czekali tylko aż nadzór budowlany wyda decyzję o konieczności rozbiórki z uwagi na zły stan techniczny i zagrożenia zawaleniem. Po czym… w tych miejscach wyrastały najczęściej bloki mieszkalne. Ostatni przykład to zburzona kamienica przy Sienkiewicza, którą to nieruchomość kupił od właściciela deweloper i zrealizuje tam swoje inwestycje mieszkaniowe.
Białystok to nie Paryż, ani nie Toruń, a nawet nie Supraśl czy Choroszcz, które z racji dłuższej historii istnienia mają co pokazać turystom. Jak tak dalej pójdzie Białystok będzie miał Pałac Branickich i… na tym się skończy. Na takie marnotrawienie historii i kultury Białegostoku zwyczajnie nie powinno być zgody, przede wszystkim prezydenta.
Tymczasem prezydent Białegostoku na bannerach wypisywał jeszcze niedawno coś tam o szacunku dla historii, ale jednocześnie nie przeszkadzało mu specjalnie wyburzanie lub palenie historycznych budynków. Zdaniem wielu mieszkańców pojęcie szacunku jest mu obce w tym temacie. Ale być może nie ma się tu czemu dziwić, bo prezydent nie jest rdzennym białostoczaninem, tylko – mówiąc językiem młodzieżowym – słoikiem, zatem przyjezdnym, więc może tego nie rozumieć.
- W sierpniu 2018 r. Miejski Konserwator Zabytków wysłał do właścicieli pismo dotyczące konieczności prawidłowego zabezpieczenia otworów drzwiowych i okiennych, aby do wnętrza nie mogły dostać się osoby postronne. Konieczne jest też uporządkowanie działki, oczyszczenie jej z chwastów i zarośli. MKZ zaplanował kontrolę tego zabytku – przekazała Agnieszka Błachowska.
To niewiele zmieni, bo budynek w swoim wyglądzie nie posunął się na plus do świetności, nawet o maleńki plusik. Nadal wygląda źle i wciąż widnieje na nim napis, że pieniądze z reklam umieszczanych na ścianie, pójdą na remont. I tak od kilku lat. Gdzie ten remont? Na co tak naprawdę idą pieniądze? Wydaje się, że mało kogo to interesuje. Tak samo, aby do Białegostoku turyści faktycznie mieli po co przyjeżdżać oprócz zjedzenia kiszki i pstryknięcia zdjęcia na dziedzińcu Pałacu Branickich.
W przypadku kamienicy z Dąbrowskiego 14 jest jeszcze coś, co powinno być może skłonić prezydenta Białegostoku do większej aktywności w zakresie ochrony tego zabytku. Tak się składa, że kamienica przy Dąbrowskiego została wybudowana pod koniec XIX wieku. Kiedyś, na górnych piętrach, mieściły się mieszkania, na parterze – piwiarnia Truskolaskiej. I jeśli nie przemawia do prezydenta rzeczywisty, a nie udawany szacunek do historii, to może niech przynajmniej przemówi szacunek dla własnego nazwiska. Nawet jeśli nie miał on w korzeniach rodzinnych nic wspólnego z byłą właścicielką tego budynku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie