Reklama

Tutaj miało być lotnisko. Czy zostanie nam ściernisko?

16/03/2018 15:42

Co dalej z tak zwanym lotniskiem na Krywlanach? Sprawa obecnie wydaje się bardzo poważna. Na realizację inwestycji, która już trwa, samorząd województwa miał przekazać łącznie 16 milionów złotych. W miniony poniedziałek (26 lutego), podczas posiedzenia Sejmiku Województwa Podlaskiego, zdecydowano, iż Miasto Białystok nie otrzyma środków na ten cel.

- Białystok pojawi się wreszcie na lotniczej mapie Europy. Budowa pasa startowego to początek i w przyszłości będziemy mogli rozwijać tę inwestycję zgodnie z potrzebami Białegostoku i całego regionu – mówił w listopadzie ubiegłego roku Tadeusz Truskolaski, zaraz po podpisaniu budowy z wykonawcą pasa startowego.

Ale z tym pojawieniem się raczej trzeba będzie poczekać. Coś ewidentnie popsuło się na łączach pomiędzy białostockim magistratem, a urzędem marszałkowskim. Bo w miniony poniedziałek, 26 lutego, jeden z wicemarszałków zawnioskował o zdjęcie z porządku obrad punktu dotyczącego dofinansowania budowy pasa startowego na Krywlanach. To może oznaczać, że albo Miasto Białystok tych pieniędzy nie dostanie wcale, albo dostanie z opóźnieniem, albo ewentualnie pod jakimiś warunkami. W każdym razie argumentacja wicemarszałka Stefana Krajewskiego zdumiała część sali. Pozostała część przyjęła jego słowa z dużą radością.

- Wnioskuję o zdjęcie tego punktu z porządku obrad, bo nikt z Miasta do dnia dzisiejszego się nie pojawił. Nie jest to najpilniejszy temat. Musimy wiedzieć na co pieniądze będą przeznaczone – powiedział marszałek Krajewski.

Po tych słowach otrzymał brawa, głównie ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy także uważają, że dofinansowywanie pasa startowego na Krywlanach nie jest najpilniejszą potrzebą. Jak argumentował między innymi radny Marek Olbryś, budowa pasa startowego nie mieści się ani w zadaniach własnych Miasta Białystok, ani samorządu województwa podlaskiego.

- Bardzo podoba mi się zmiana decyzji zarządu. I tu jestem jak najbardziej za panem marszałkiem Krajewskim. To nie jest zadanie własne gminy i zadanie województwa dofinansowywać takie potężne pieniądze dla pasa startowego dla lotniska w Białymstoku. 16 milionów złotych to jest 10 procent zadłużenia szanowni państwo. Bardzo gratuluję i temu się trzeba bardzo dokładnie przyjrzeć – powiedział radny Olbryś.

Zdecydowanie mniej spodobała się radnym Platformy Obywatelskiej taka zmiana decyzji zarządu. Apelowali o utrzymanie w porządku obrad punktu dotyczącego dofinansowania budowy pasa startowego na Krywlanach. Co można było odczytać również jako chęć przyznania środków finansowych na ten cel. Dodajmy – środków – jakie obiecał samorząd województwa jeszcze w ubiegłym roku. Przypominamy, że we wrześniu 2017 roku radni wojewódzcy przegłosowali dofinansowanie 8 milionów złotych dla Miasta Białystok na pas startowy. Później obiecano kolejne osiem milionów. Zresztą był to koronny argument Tadeusza Truskolaskiego, który przekonywał dla odmiany białostockich radnych, żeby dołożyli więcej z miejskich pieniędzy na tę inwestycję.

O tym samym mówił także radny wojewódzki Karol Pilecki z Platformy Obywatelskiej. Podkreślał, że władze Białegostoku zdecydowały się podpisać umowę z wykonawcą inwestycji i rozpoczęły ją właśnie dlatego, że pieniądze były niejako gwarantowane w Wieloletniej Prognozie Finansowej samorządu województwa podlaskiego.

- W oparciu o uchwałę Sejmiku Miasto Białystok rozstrzygnęło przetarg i podpisało umowę z głównym wykonawcą – argumentował Karol Pilecki.

To jednak nie przekonało większości radnych ani za przekazaniem pieniędzy, ani nawet za dyskusją o pasie startowym na Krywlanach. Choć w zasadzie należy mówić o trwającej już inwestycji. Krótko potem radni stosunkiem głosów 17 – za i 8 – przeciw, zdecydowali się zdjąć z porządku obrad punkt dotyczący przekazania Miastu Białystok pieniędzy na tak zwane lotnisko. I ta decyzja stawia teraz pod znakiem zapytania dalsze prace, jak też i całą inwestycję. Marszałek Krajewski wyraźnie zasugerował, że władze Białegostoku nie podjęły kontaktu, aby przynajmniej wyjaśnić na co dokładnie pieniądze zostaną spożytkowane i co zostanie z nich zrealizowane.

Jest to o tyle zasadne pytanie ze strony niektórych radnych wojewódzkich, że do tej pory nikt nie wyjaśnił, komu to tak zwane lotnisko miałoby służyć. Raz podkreślano, że pas startowy, który właśnie powstaje, ma być tylko początkiem do rozbudowy pasa na Krywlanach. Innym razem, że przysłuży się służbie zdrowia i służbom granicznym. Ani razu nikt nie udzielił informacji, czy są jakiekolwiek szanse na loty rejsowe z takiego pasa i czy zwykli mieszkańcy będą mieli okazję z niego skorzystać choćby za kilka lat. Na takie pytania odpowiedzi nigdy nikt nie udzielił.

- Ten projekt odpowiada potrzebom Białegostoku i regionu. Powstanie droga startowa o długości 1350 metrów z pełnym odwodnieniem, z pełnym oświetleniem i z infrastrukturą nawigacyjną, pozwalającą lądować nawet w ograniczonej widoczności. Proszę państwa, nie stać nas na budowę lotniska regionalnego jak zrobił to Radom, jak zrobiła to Gdynia, Szymany czy Lublin – mówił ostatniego dnia października ubiegłego roku Jarosław Dworzański, wówczas jeszcze jako przewodniczący Sejmiku Województwa Podlaskiego.

Białystok nie ma lotniska, a teraz się okazuje, że może nie mieć nawet i pasa startowego. Ale nie zmienia to faktu, że dziś pod ścianą znalazł się wyłącznie Tadeusz Truskolaski ze swoją rozpoczętą inwestycją, na której dokończenie brakuje milionów obiecanych przez między innymi Dworzańskiego oraz innych polityków PSL i Platformy Obywatelskiej. Prace trwają, bo jest podpisana umowa z wykonawcą. Jeśli w najbliższym czasie prezydent nie przekona radnych z Sejmiku Województwa Podlaskiego do przekazania pieniędzy, cała inwestycja stanie pod znakiem zapytania.

- Pas startowy, lotnisko było dla mnie zawsze priorytetem w tej kadencji. Wielokrotnie mówiłem, że będzie to inwestycja czterolecia. Nie chodzi o jej skalę, ale o znaczenie – powiedział Tadeusz Truskolaski zaraz po podpisaniu umowy z polsko-litewskim konsorcjum firm.

Postaramy się dowiedzieć, co w tej sytuacji ma zamiar zrobić Tadeusz Truskolaski i jego urzędnicy, aby się nie okazało, że tam, gdzie miało być tak zwane lotnisko, zobaczymy jesienią tylko ściernisko. W miejskiej kasie wieje pustką i z pewnością znalezienie dziś dodatkowych 16 milionów jest mało realne. Na dodatek musieliby się na to zgodzić radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy od początku byli sceptycznie nastawieni do pomysłu budowy pasa na Krywlanach. Na wszelki wypadek Tadeusz Truskolaski obiecał radnym miejskim, że nie pojawi się na otwarciu lotniska. I słusznie, bo dziś nie wiadomo, czy będzie w ogóle co otwierać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do