Reklama

Ulice Białegostoku znów nieprzejezdne. Pługopiaskarki albo się ślizgały, albo stały w korkach

26/01/2021 08:09

Niestety, prezydentowi Białegostoku, ani drogowcom, nie udało się zaskoczyć zimy. Najkrócej, jak można było określić południową jazdę po ulicach miasta, to dramat. Choć jazdę, to stanowczo za dużo powiedziane. Bo głównie były to postoje i ślizganie się w bliżej nieznanym kierunku.

Nawet niewielkie wzniesienie było nie lada wyzwaniem dla cięższych pojazdów. Zatem w korkach, często w poprzek pasa, albo całej jezdni, stały TIR-y, autobusy miejskie, a nawet pługopiaskarki. Nie dało się jeździć, ponieważ na drodze był żywy lód, zamiast nawierzchni do jeżdżenia. Już praktycznie około godziny 16.00 cały Białystok stał w korkach, z których nie było nawet jak się wydostać.

Na godzinę 17:00 system kontroli GPS wskazuje 56 pługopiaskarek poruszających się po terenie miasta. Pomimo tego sytuacja na drogach jest trudna” – informował na swoim profilu na twitterze Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Choć z tym poruszaniem się pługopiaskarek to nie do końca chyba można było mówić w czasie rzeczywistym, ponieważ wiele z nich albo stało właśnie w korkach, albo ślizgało się. Informowali się o tym nawzajem sami kierowcy. W sumie trudno powiedzieć, gdzie było najgorzej, bo w zasadzie wszędzie było. Jednak kierowcy ugrzęźli na bardzo długo na Trasie Generalskiej i wszędzie tam, gdzie było choćby niewielkie wzniesienie. Nawet na tak zwanym ślimaku w kierunku ulicy Ryskiej i na Wasilkowskiej postój był obowiązkowy. Tam z kolei nie TIR-y, ale autobusy miejskie nie dały rady wjechać i zablokowały przejazd w jedną stronę.

Ale nie tylko Białystok był w poniedziałek tragiczny do jazdy. Praktycznie w całym, w pasie wschodnim i północnym województwa podlaskiego, jazda była nierealna. Ogromne korki tworzyły się na trasie do przejścia granicznego w Bobrownikach, na S-19 w kierunku Bielska Podlaskiego. Na Sokółkę, Supraśl, Michałowo, Wasilków, Augustów i tradycyjnie w stronę Warszawy i z Warszawy. Warunki okazały się być ekstremalne, których chyba nie do końca spodziewały się służby drogowe.

Dramat – to słowo najczęściej powtarzane przez kierowców, którzy poruszali się po ulicach Białegostoku. W niektórych miejscach, jak na przykład na ulicy Sienkiewicza doszło do tego, że nawet holownik, który przyjechał wyciągnąć autobusy nie mogące ruszyć z miejsca, był popychany przez pieszych i kierowców. Bo także i on ślizgał się na oblodzonej jezdni przy padającym na dodatek mokrym śniegu. Praktycznie nie było ani jednej dzielnicy w mieście, która byłaby przejezdna.

Na godz 20-tą zwołałem posiedzenie sztabu kryzysowego w związku z intensywnymi opadami śniegu” – poinformował Tadeusz Truskolaski.

Przynajmniej tyle. Choć w zasadzie jedyne co można zrobić, to czekać, aż ruch nieco się zmniejszy i wypuścić na ulice Białegostoku wszystko co tylko może odśnieżać oraz sypać sól, aby topił się lód jaki powstał w ciągu ostatnich godzin. W każdym razie, mimo podjętej we wczesnych godzinach akcji, jeszcze przed śnieżycą, o której informował prezydent Białegostoku, nie udało się opanować sytuacji. Co gorsza, śnieg ma padać jeszcze jutro i przez kilka następnych dni. I będzie równie ślisko, bo temperatura ma utrzymywać się w okolicach zera stopni.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Kolizyjne Podlasie)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do