Reklama

W Białymstoku trzeba lepiej zadbać o bezpieczeństwo na drodze

18/03/2024 10:35

Aż 5045 wypadków i kolizji, 110 rannych, 12 ofiar śmiertelnych – to ubiegłoroczny bilans zdarzeń na białostockich drogach. Wielu z nich można było uniknąć. Kandydaci na radnych Prawa i Sprawiedliwości uważają, że należy zwiększyć bezpieczeństwo na drogach i mają na to pomysły.

- Uważam, że bezpieczeństwo na drogach wzrosłoby gdyby kierowcy wiedzieli z wyprzedzeniem, ile czasu mają na wjazd i zjazd ze skrzyżowania. Byłoby to możliwe, gdybyśmy wprowadzili na największych skrzyżowaniach sekundniki wskazujące, kiedy zmienią się światła – powiedział kandydat do Rady Miasta Przemysław Sarosiek.

Mając taką wiedzę kierowcy nie wjeżdżaliby na skrzyżowanie, kiedy nie byłoby szansy na jego pokonanie przed zmianą świateł. Sekundniki da się pogodzić ze stosowaniem Inteligentnego Systemu Zarządzania Ruchem – kilka lat temu zrobił to Szczecin. Eksperci twierdzą, że w miastach, gdzie sekundniki działają, ruch na skrzyżowaniach jest bardziej płynny, korki mniejsze, a piesi są bezpieczniejsi.

Miejsce konferencji nie było przypadkowe, ponieważ kilka razy w ciągu ostatnich lat doszło w tej okolicy do śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych. W wielu przypadkach przyczyną było prowadzenie pojazdu pod wpływem środków odurzających lub alkoholu. To się niestety wciąż zdarza, mimo coraz wyższych kar oraz różnych akcji związanych z kontrolą trzeźwości na drogach. Nietrzeźwy lub odurzony kierowca staje się śmiercionośną machiną na drodze!

- Skoro groźba wysokiej kary nie jest wystarczająco skutecznym straszakiem dla osób dorosłych, to znaczy, że w systemie edukacji czegoś brakuje. Należy wprowadzić do białostockich szkół podstawowych i średnich zajęcia z wykorzystaniem alkogogli oraz narkogogli, które ma na wyposażeniu Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Białymstoku – postulował kandydat na radnego Paweł Myszkowski.

Apelował też, żeby podczas zajęć położyć akcent na omówienie śmiertelnych wypadków z miasta i regionu, których sprawcami byli nietrzeźwi lub odurzeni kierowcy, a także na przepisy prawa określające odpowiedzialność karną sprawców.

Henryk Dębowski, kandydat na prezydenta Białegostoku zauważył, że to jednak nie wszystkie innowacje, które trzeba wprowadzić na białostockich drogach. Obecnie plagą są ciemne ulice i przejścia na nich. Miasto wyłącza latarnie, aby oszczędzać na opłatach za prąd. Po zmroku piesi są praktycznie niewidoczni na małych wąskich uliczkach, których jest mnóstwo m.in. na Dziesięcinach i Wysokim Stoczku, choć brak ich nawet w Centrum. Czasem ciemno bywa i na szerszych ulicach, gdzie nie ma świateł drogowych.

- Chcę, abyśmy zainstalowali aktywne przejścia dla pieszych: zamontowane w krawężnikach lub na pasach migające diody aktywowane fotokomórką ostrzegą kierowcę, że pieszy zamierza przejść przez ulicę. Można też zamontować miernik prędkości wyświetlający prędkość pojazdu przed przejściem – mówił Henryk Dębowski.

Zastosowanie tych oraz innych jeszcze rozwiązań, zdaniem ekspertów, zmniejsza liczbę wypadków o ponad 60 procent. Białystok to jedno z niewielu dużych miast, które wciąż nie ma aktywnych bezpiecznych przejść dla pieszych.

(K. Adamowicz/ Foto: mat. pras.)

Aktualizacja: 22/03/2024 02:57
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do