Reklama

W Puszczy Knyszyńskiej pojawił się gejzer. Oznacza to, że nie jesteśmy bezpieczni, bo pod spodem może być czynny lub wygasły wulkan

01/04/2021 10:32

Wydawało się, że województwo podlaskie jest bezpiecznym regionem Polski, bo nie występują tu duże czy mniejsze zagrożenia naturalne, takie jak trzęsienia ziemi, huragany, czy wybuchy wulkanów. Do teraz. W Puszczy Knyszyńskiej, a dokładniej w Nadleśnictwie Żednia, pojawił się gejzer. Co oznacza, że pod nim najprawdopodobniej jest czynny lub wygasły wulkan.

Na gejzer najpierw natknęły się dwie mieszkanki gminy Michałowo. I to one poinformowały leśników o swoim odkryciu. Kilka dni temu, na miejscu, pojawili się więc leśnicy, którzy muszą teraz zbadać cały teren. Przeprowadzono także wizję lokalną. Dwie młode dziewczyny ponownie wybrały się na spacer, tak jak kilka dni wcześniej i dokładnie opisały trasę swojej wędrówki oraz miejsce, w którym spod ziemi zaczęła tryskać gorąca woda.

- Tak jak zawsze wyszłyśmy z koleżanką na spacer z psem. W pewnym momencie pies stanął jak wryty i nie wiedziałyśmy co się dzieje. Pomyślałyśmy, że pewnie wyczuł jakiś trop. Ale nagle spod ziemi pojawił się słup wody. Byłyśmy w szoku, nie wiedziałyśmy o co chodzi. Bo codziennie tu chodzimy, nigdy wcześniej tego nie było. Wróciłyśmy do domu i powiedziałyśmy o tym dla leśniczego – opowiada jedna z mieszkanek gminy Michałowo.

- To początkowo był szok, bo nie sądziłyśmy, że to nas spotka na takim zwykłym, codziennym spacerze. Bo wiedziałyśmy, że takie rzeczy się dzieją gdzieś na świecie, ale na pewno nie tu, nie w naszym regionie. Musiałyśmy o tym powiadomić leśników – opowiada druga z dziewcząt.

Zanim jeszcze leśnicy z Nadleśnictwa Żednia przybyli zbadać to zjawisko, dziewczyny same przeszły naokoło miejsca, z którego tryskała woda. Jak opisały, były to strumienie raz większe, raz mniejsze. Strumień wody znikał i pojawiał się po chwili znów tryskając na różne wysokości. I dokładnie takie informacje przekazały już leśniczemu jeszcze tego samego dnia. Sytuacja miała miejsce zaledwie w miniony poniedziałek. I tego dnia pojawili się tam pracownicy Lasów Państwowych, aby zbadać miejsce i sprawdzić, co jest powodem, a raczej źródłem strumieni ciepłej wody.

Jednak pierwsza reakcja leśniczego, który usłyszał o całej historii była taka, że nie dawał wiary opowieściom młodych kobiet. Uznał to za głupi żart. Jednak miny dziewcząt były jednoznaczne. Były wyraźnie przestraszone, poddenerwowane i jedna przez drugą próbowały opisać coś, co na pierwszy rzut oka mogło wyglądać jak gejzer. Ale gejzer? W Puszczy Knyszyńskiej? I to w jego nadleśnictwie?

- Pierwsze co pomyślałem, kiedy to usłyszałem, to to, że dziewczyny powariowały po prostu. No bo ludzie kochani, tutaj na ścianie wschodniej, kiedy nic nie mamy, nagle pojawiły się ciepłe gejzery? – mówi leśniczy Piotr z Nadleśnictwa Żednia.

Jednak po przybyciu na miejsce i sprawdzeniu wszystkiego okazało się, że dziewczyny nie powariowały, tylko miały rację. Oczom leśniczego i innych pracowników Nadleśnictwa Żednia ukazały się tryskające spod ziemi do góry strumienie wody. Jej temperatura przekraczała nieznacznie 60 stopni Celsjusza. I choć wszystko trzeba będzie teraz dokładnie zbadać, to leśnicy już myślą o ruchu turystycznym. Gejzery bowiem są bardzo popularne, choć niebezpieczne. Nie wolno się do nich zbliżać, ale są piękne i są naturalnym źródłem ciepła.

Największe skupisko gejzerów na naszym kontynencie występuje na Islandii. I to właśnie tam ściągają rzesze turystów, aby podziwiać gorące źródła, baseny błotne oraz fumarole. Warto w tym miejscu wyjaśnić, że gorące źródła, to po prostu zbiorniki wodne, w których bez przerwy gotuje się woda. Z kolei baseny błotne, to także zbiorniki, ale takie, w których "gotuje" się błoto i na powierzchni powstają charakterystyczne bąble. Zaś fumarole, to mówiąc inaczej wyziewy ziemne, z których wydobywa się para o zapachu siarki. Innym znanym miejscem z dużą ilością gejzerów jest amerykański park narodowy Yellowstone.

Z tym, że zarówno Islandia, jak i park Yellowstone mają takie atrakcje turystyczne, ponieważ znajdują się pod nimi tak zwane superwulkany. Powstają one wskutek potężnej eksplozji magmy zalegającej w ogromnym zbiorniku kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi. W odróżnieniu od zwykłych wulkanów, superwulkany są płaskie, a na powierzchni ziemi, nad nimi, przebiegają właśnie zjawiska hydrotermalne: gejzery, fumarole, solfatary. I co jeszcze trzeba wiedzieć, to erupcja superwulkanu może być nawet tysiące razy silniejsza od największych erupcji zwykłych wulkanów.

Zatem odkrycie w Puszczy Knyszyńskiej to dopiero początek drogi, zanim zaczną ściągać tam turyści. Miejsce trzeba będzie dokładnie zbadać i sprawdzić, jakiego rodzaju wulkan znajduje się pod spodem, jak jest duży i gdzie sięga, ale nade wszystko należy sprawdzić czy jest wygasły, czy jednak czynny. Bo na przykład najbardziej znane gejzery na Islandii znajdują się na wulkanie już wygasłym. Z kolei cały park Yellowstone jest położony na wulkanie czynnym. Ale przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy w ogóle jest tam wulkan.

- Zawiadomiliśmy już wszystkie urzędy w kraju, żeby zbadać to źródło, sprawdzić jaka jest jego zasobność, jaka jest jego wydajność. Bo tu też chodzi o to, że można byłoby zaopatrzyć ludzi w ciepłą wodę. Teraz czekamy na odpowiedź i badania, które być może w tym miejscu pozwolą w przyszłości uruchomić termy, uruchomić naturalne procesy lecznicze. Wszyscy jesteśmy tą sytuacją bardzo podekscytowani – mówi leśniczy Piotr z Nadleśnictwa Żednia.

On sam jest przekonany, że gejzer w Puszczy Knyszyńskiej jest wynikiem skumulowania wód gruntowych. W tym roku były bardzo obfite opady śniegu, który się roztopił i zaczął schodzić do wód gruntowych. Natomiast przepełnienie się wód gruntowych prawdopodobnie sprawiło wybicie się ciepłej wody, która jest bliżej jądra ziemi. Dlatego ciepła woda wybiła. Bo jak wiemy z fizyki, ciepło unosi się do góry, więc woda również. I tu najprawdopodobniej możemy mieć do czynienia z tym, że woda zimna poszła w dół, a ciepła do góry. Albo, jak pisaliśmy, mieszkamy jednak na superwulkanie, który z jakiegoś powodu właśnie teraz dał o sobie znać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do