Reklama

W Sejmie powstał już drugi zespół do spraw Puszczy Białowieskiej. Ciekawe czy wie, co ustalił ten pierwszy?

14/04/2021 15:40

Jak dotąd działania ekoaktywistów, jak też i polityków zajmujących się Puszczą Białowieską, doprowadziły do jednego – umierania tego najcenniejszego w całej Polsce leśnego obszaru przyrodniczego. Powstał za to niedawno kolejny zespół do spraw Puszczy Białowieskiej, który będzie szukał nowych pomysłów. Może najlepiej jednak byłoby, aby zaczął od powierzenia tych spraw ludziom, którzy się na tym znają?

Doświadczenia i wnioski do jakich doszedł Zespół do Spraw Puszczy Białowieskiej działający w poprzedniej kadencji Sejmu, chyba nie są znane obecnemu zespołowi, który powstał niedawno, w tej kadencji. A szkoda, bo to cenna wiedza i jednocześnie wskazówka, aby sprawami środowiska naturalnego, jego ochrony i kwestiami ekologicznymi nie zajmowali się politycy, ani aktywiści, tylko ludzie posiadający rzetelną wiedzę i przygotowanie merytoryczne.

Ale taki nowy zespół powstał w polskim Sejmie zaledwie kilka dni temu z inicjatywy nowej formacji politycznej Polska 2050 Szymona Hołowni. Jak przekazano w komunikacie, ma się zajmować zresztą nie tylko Puszczą Białowieską, ale w ogóle sprawami środowiska jako takiego w cennych przyrodniczo obszarach naszego kraju. Podobnie jak zespół, który działał w poprzedniej kadencji Sejmu, nowy zespół zaczął tak samo, czyli od tego, że ustalono jego skład i władze.

- Ochrona Puszczy i innych cennych przyrodniczo miejsc w Polsce wymaga troski i współpracy ponad podziałami. Dlatego z dumą ogłaszamy powstanie zespołu ds. ochrony Puszczy Białowieskiej i innych cennych przyrodniczo terenów naszego kraju. Przyroda to nasze dziedzictwo narodowe i spadek, który przekażemy następnym pokoleniom. Skarb, który powinien nas łączyć. To, że posłankom opozycji udało się zjednoczyć i powołać zespół, w którym wspólnie będziemy szukać najlepszych rozwiązań dla Puszczy, mieszkańców regionu i zastanowimy się, jak wspomóc ochronę mieszkańców innych cennych przyrodniczo terenów i przyrodę tych miejsc, napawa nadzieją, że umiemy się zjednoczyć i postawić na to, co w Polsce tak cenne: dziką przyrodę i ludzkie serca – powiedziała Hanna Gill-Piątek z Polski 2050.

Warto jednak przypomnieć, że poprzedni Zespół do Spraw Puszczy Białowieskiej też powstał ponad podziałami i też troskał się o środowisko naturalne, pozyskał nawet ekspertów do swoich analiz. Wówczas kierował nim poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Cimoszewicz, który o Puszczy Białowieskiej wiedział trochę, czyli tyle, ile w niej mieszkał… trochę. Jego zastępcą został poseł Krzysztof Truskolaski, który o Puszczy wiedział, że taka jest w województwie podlaskim, gdyż w niej nawet był. Ale warto w tym miejscu przypomnieć, co już na trzecim posiedzeniu tamtego pierwszego Zespołu do spraw Puszczy Białowieskiej powiedział ekspert, do którego o pomoc zwrócili się politycy.

- Na szczęście dla Puszczy Białowieskiej taki jeden z gatunków kluczowych udało się namierzyć, zlokalizować. Proszę mi powiedzieć, czy państwo mają pomysł, jaki to jest gatunek? Kornik drukarz. Dlaczego? Kornik drukarz atakuje świerk, powoduje, że te świerki giną. Te drewnojady na pierwszy rzut oka mają swoje ścisłe preferencje. Niektóre mają preferencje do drzew iglastych, niektóre preferują drewno drzew liściastych. Sam fakt, że kornik drukarz zabija świerki i one się potem przewracają, sprawia, że 100 gatunków chrząszczy, niezliczona ilość bezkręgowców żyje w martwym drewnie świerkowym. Tak, jeżeli uda się zwalczyć kornika w Puszczy, zwalczymy 100 innych gatunków chrząszczy, innych bezkręgowców, ale również zrobimy dużą krzywdę populacji dzięcioła trójpalczastego. Dzięcioł trójpalczasty w momencie gradacji kornika ma tłuste lato. Te dzięcioły na ogół żyją na swoich własnych terytoriach, natomiast w momencie, kiedy są gradacje kornika, one na tych terenach się pojawiają i tworzą stada. I jeden taki dzięcioł w ciągu doby jest w stanie zjeść 2,5 tys. larw kornika. Nie jest prawdą, że jeżeli w puszczy pojawił się kornik to on zaraz tę puszczę zeżre – mówił we wrześniu 2016 roku Paweł Boratyński, zaproszony przez posłów Koalicji Obywatelskiej specjalista do spraw ochrony gatunków. – Chyba doktor Zych z Uniwersytetu Warszawskiego mówił, że widać już ślady załamania gradacji tego kornika, co oznacza, że jeśli nie w tym roku on przestanie atakować nowe świerki, to raczej nastąpi to w przyszłym – dodał.

Czyli sytuację mamy taką, że pan specjalista przekazał politykom, że to w gruncie bardzo dobrze jest, że kornik zżera Puszczę. Kornika trzeba chronić, bo bez niego Puszcza nie da sobie rady. Normalnie zawali się praktycznie cały pozostały ekosystem z dzięciołami, z chrząszczami, bezkręgowcami i wszystkim innym. I jak widać powyżej, ekspert jeszcze we wrześniu 2016 roku mówił o tym, że kornik drukarz już się nażarł i nie będzie atakował nowych drzew. Albo przynajmniej, że będzie przestawał je atakować. To słowa specjalisty zaproszonego przez zespół polityków, którzy sami się nie znali na środowisku.

Ale jakby tego było mało, to głos zabrali później jeszcze inni. Tym razem ekoaktywiści, którzy wobec faktu, że kornik drukarz miał w głębokim poważaniu słowa specjalisty o zaprzestaniu żarcia drzew, stwierdzili po prostu, że Puszcza to jednak sobie nie poradzi sama i trzeba jej pomóc. Mimo, że niewiele wcześniej twierdzili zgodnie, że nie ma co przeszkadzać kornikowi, ani drzewom, bo Puszcza Białowieska da sobie radę sama.

Właśnie dlatego leśnicy w Puszczy Białowieskiej chcieli usunąć zagrożenia, wycinając drzewa, aby kornik drukarz nie mógł ich atakować, powodując następnie ich usychanie. Ale także i próbowali wywozić martwe drzewa, aby nie stanowiły wraz ze swoim igliwiem materiału łatwopalnego. Ekoaktywiści byli zdania odmiennego i zblokowali na lata możliwość prac w Puszczy Białowieskiej i tym samym jej ratowania. Dziś liczba martwych drzew w Puszczy jest w zasadzie niepoliczalna, bo takie można spotkać na obszarze tysięcy hektarów.

- Chcemy także, aby Puszcza Białowieska stanowiła symbol i inspirację dla tworzenia rozwiązań systemowych służących ochronie i wsparciu mieszkańców innych terenów cennych przyrodniczo i ich wspaniałej przyrody. Tym samym poniesiemy dalej dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który chciał aby cała Puszcza była parkiem narodowym i nazywał ją perłą polskiej przyrody. Tak rozumiem patriotyzm: zostawić nasze najcenniejsze dziedzictwo przyrodnicze przyszłym pokoleniom – twierdzi teraz Katarzyna Jagiełło, ekspertka ekologiczna Ruchu Polska 2050, a w rzeczywistości działaczka Greenpeace, która najpierw nie chciała ingerencji w Puszczy Białowieskiej, a później zdecydowała, że jednak ingerencja jest niezbędna.

Zresztą ta sama ekoaktywistka też jeszcze w 2017 roku w czerwcu twierdziła, że martwe drzewa po zeżarciu ich przez kornika drukarza, nie powinny być z Puszczy wywożone, bo się przydadzą chrząszczom i tym podobnym.

- Martwe drzewo jest niezbędne w Puszczy Białowieskiej – jest pożywieniem i miejscem schronienia dla wielu, często bardzo rzadkich, ściśle chronionych gatunków – mówiła w wywiadzie dla portalu Rzeczpospolita.

Dziwnym trafem ani razu żaden zespół parlamentarny i jego eksperci nie chcą pytać o zdanie leśników. Jedynych ludzi przygotowanych merytorycznie i zawodowo do zajmowania się lasami. I jednocześnie ludzi z największym doświadczeniem praktycznym zdobywanym od ponad 100 lat. Po co więc powołany został nowy zespół do spraw Puszczy Białowieskiej, który już raz ustalił, że kornik drukarz siejący milion razy większe zagrożenie dla drzew niż całe Lasy Państwowe razem wzięte z ich harvesterami? Wydaje się, że wyłącznie po to, aby pokazać, że taka czy inna formacja polityczna ma sens istnienia. A to, że przy okazji pokazuje, że sensu nie ma, to już jakby umyka.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Maciej Chromy)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do